☕ 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟓 ☕

3.7K 174 61
                                    

Kiedy Eight się obudziła, była trzecia w nocy. Gdy nie zobaczyła Five'a, który jeszcze dwie godziny temu spał obok niej, wstała z łóżka, założyła brązowe kapcie, i wyszła z pokoju, przecierając zmęczone oczy rękoma.

Zeszła na dół do kuchni, ponieważ podejrzewała, że to właśnie tam jest Five. Miała rację. Brunet stał przy blacie kuchennym i właśnie stawiał na kuchenkę czajnik z wodą, prawdopodobnie by zrobić kawę.

— Five, wszystko w porządku?— zapytała Eight, tuląc go od tyłu, owijając dłonie wokół jego pasa.

— Strasznie boli mnie głowa.— mruknął i potarł lekko skronie. Kiedy udało mu się postawić wodę, usiadł na krześle i oparł głowę o blat. Na głowę naciągnął kaptur od swojej szarej bluzy.

— Bo strasznie wyglądasz.— pogłaskała go po policzku i uśmiechnęła się czule w jego stronę.

— Mhm.— jęknął niezadowolony.— Co głupiego odwaliłem?— zapytał, podnosząc głowę do góry.

— Um... na początku powiedziałeś, że jesteś strasznie napalony, później, że mam bardzo zimne paluszki, teleportowałeś się po całym pokoju, jakbyś wypił z dziesięć energetyków i nie chciałeś przestać. Ben próbował cię złapać, ale w końcu zaczęłam ściągać koszulę, przez co od razu się uspokoiłeś.— zaśmiała się na to wspomnienie.— Ach, i jeszcze powiedziałeś, że chcesz spać ze mną, bo jak to ująłeś, jestem seksowna.

— Przepraszam. Nigdy więcej.— mruknął i spuścił głowę, a Eight tylko go przytuliła.— Nie robię już z nimi żadnej imprezy.

— Jeszcze liczyłeś, ile razy mnie przelecisz.— dodała ze śmiechem, a chłopak westchnął i wymamrotał:

— Dobra, już nie wypominaj mi, co zrobiłem po pijaku...

— Może pójdziemy do łóżka?— zaproponowała szeptem, a chłopak tylko kiwnął głową, wziął kawę do jednej ręki, drugą złapał rękę Eight i teleportował ich do pokoju.

— Dobranoc.— mruknął, kładąc się na łóżku. Przykrył się kołdrą, włożył twarz w poduszkę i nie czekając na Eight, ani nie wypijając kawy — zasnął.

Eight obudziła się rano z poczuciem winy. Wiedziała, że nie powinna wyrzucać Delores przez okno, a korzystając z tego, że Five jeszcze spał chciała po nią iść, by mu ją zwrócić.

Wygramoliła się z łóżka, ubrała coś ciepłego (brązową bluzę i czarne ocieplane spodnie) i związała włosy w kucyka. Ubrała trampki (śnieg zaczął już topnieć) i przez okno wyszła z pokoju za pomocą drabiny. Zeszła na dół i zobaczyła Delores leżącą na asfalcie, obok śmietnika.

Z niechęcią wzięła ją do rąk i zaniosła z powrotem na górę. Poszła do łazienki, aby ją wyczyścić, ubrała jej jakąś swoją starą koszulę z cekinami i wróciła do pokoju.

— Co robisz?— zamruczał Five, patrząc w jej stronę. Po jego wyglądzie można było dostrzec, że ma kaca i to niemałego.

— Um... ja... tutaj masz tę swoją kukłę.— oznajmiła i wyciągnęła ręce przed siebie.

— Eight... dobrze wiesz, że nie musiałaś. Nie mam ci tego za złe. A poza tym... dlaczego wyszłaś z domu bez kogokolwiek!?— wrzasnął, podnosząc się do pozycji siedzącej. Był przewrażliwiony na ten temat. Nie wypuszczał Eight samej z domu. Zwykle deptał jej po piętach, skanując każdy jej ruch.

— Przepraszam.— mruknęła i spuściła głowę. Chłopak przekręcił się na brzuch i podparł głowę o dłoń. Eight powoli usiadła na łóżku, patrząc na Five'a z poczuciem winy.— Hej, nie patrz tak na mnie...

— Obiecałaś, że nie wyjdziesz z domu sama. Nie dość, że szłaś po drabinie, to jeszcze o tak wczesnej porze.— wytłumaczył i, pomimo okropnego bólu głowy, usiadł obok niej.

— Five, jesteś zdecydowanie przewrażliwiony.— stwierdziła Eight i złapała go za rękę.

— Po prostu martwię się o ciebie! A jakbyś na przykład spadła? Coś mogłoby się stać tobie lub dziecku i co wtedy?— zapytał i złapał się za głowę.

— Fiv–

— Cholera jasna, Eight, nie wiesz, co się do ciebie mówi?— zapytał. Nie krzyczał, ale mówił bardzo głośno.

— Przepraszam.— westchnęła i wtuliła się w jego klatkę piersiową.— Wiem... powinnam cię posłuchać.

— Nie, dobrze, to ja nie powinienem krzyczeć. Dziękuję za Delores, ale ona chyba nie będzie mi już potrzebna.— wzruszył ramionami, a Eight zmarszczyła brwi.

— Co?— zapytała, a Five popchnął ją delikatnie na plecy i zaczął składać pocałunki na jej twarzy.

Wszyscy siedzieli przy stole w jadalni i jedli śniadanie. Chłopcy — oprócz Bena — dosłownie umierali. Reginald zauważył, że z jego barku zniknął alkohol. Podejrzewał o to oczywiście chłopaków, a kogo innego?

— Chciałbym zapytać... kto wziął alkohol z barku?— zaczął Reginald i spojrzał kolejno na wszystkich nastolatków.— Podejrzewam, że to wy go wzięliście. Słyszałem całe wasze posiedzenie i nie wydaje mi się, Numerze Pięć, abyś miał żonę.

Wskazał widelcem na pięciu chłopaków. Five zarumienił się i naciągnął kaptur swojej bluzy na głowę.

— Dlatego dzisiaj pokój szpitalny będzie zamknięty, nie dostaniecie leku na ból głowy. To jest wasza kara, będziecie cierpieć.— dokończył i wyszedł z jadalni z ironicznym, małym uśmiechem.

Chłopcy jęknęli niezadowoleni, a Eight, Vanya i Allison tylko się zaśmiały, wraz z nimi Ben.

Po skończonym posiłku wszyscy wrócili do swoich pokoi, ponieważ był dzisiaj dzień wolny, czyli sobota. Eight weszła do swojego pokoju, ale nie wiedziała, że ma towarzysza — Five'a depczącego jej po piętach.

— Nie dam ci tabletki, nawet o tym nie myśl.— mruknęła cicho, siadając na łóżku. Chłopak z delikatnym uśmiechem usiadł obok niej, spuścił ramiączko jej koszulki, odsłaniając jej ramię.

— Eight...— mruknął i zaczął składać pocałunki na jej obojczyku.

— Nie przekonasz mnie.— pokręciła głową z cwanym uśmiechem.— Otóż nie tym razem.

— Eight, moja głowa zaraz pęknie. Proszę!— zrobił na nią maślane oczy, ale ona nie dała za wygraną.

Wstała z łóżka, stała się niewidzialna, wzięła opakowanie tabletek na ból głowy i gdzieś schowała.

— Chyba będę rzygać.— jęknął Five, gdy wbiegł do łazienki. Uklęknął przed toaletą i załatwił swoje sprawy.

— Poczuj się jak kobieta w ciąży.— zaśmiała się Eight, opierająca się o framugę. Kiedy Five już się ogarnął, umył twarz i wrócił do łóżka.

Siedział na łóżku i opierając głowę o ścianę, patrząc na Eight, która jadła ogórki. Spojrzała na niego, ciągle przeżuwając ogórka.

— Co?— zapytała i zmarszczyła brwi, po chwili jednak unosząc jedną z nich.

— Ogórki?— zapytał, a brunetka kiwnęła głową.— Mhm, zaczęły się zachcianki. Jeszcze mi powiedz, że masz śledzie pod łóżkiem.— zaśmiał się, a Eight wyciągnęła spod łóżka opakowanie śledzi.

— Chcesz?— zapytała, a chłopak przewrócił oczami.

— Są ohydne.— stwierdził, a Eight wzruszyła ramionami.

— Wiem.— westchnęła ciężko, kręcąc głową.

Eight Hargreeves • Number Five Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz