Od pierwszego razu Eight i Five'a minęły niecałe dwa miesiące. Eight powinna dostać okres już przynajmniej raz, ale nic takiego się nie wydarzyło. Była przerażona, musiała komuś powiedzieć. Przecież z Five'em się nie zabezpieczyli — dziewczyna wiedziała, że prawdopodobnie wtedy zaciążyła. Kilka dni temu zaczęły się jej poranne mdłości, ale nie tylko z samego rana goniła do łazienki.
Eight wygramoliła się z łóżka, a wyglądała koszmarnie. Przez ostatnie dni chodziła w bluzach, czując się jakby brudna. Nie chciała nikogo widzieć, jej relacje z Five'em nie były ani lepsze, ani gorsze, więc nie miała zamiaru na razie z nim rozmawiać. Wyszła ze swojego pokoju, modląc się, żeby nie spotkać nikogo po drodze. Zapukała do pokoju Vanyi, a gdy otrzymała zaproszenie, weszła do środka.
— Eight, co się stało?— zapytała zdenerwowana Vanya, marszcząc brwi, odkładając skrzypce na biurko, na których jak zwykle grała.
— Vanya, ja muszę to komuś w końcu powiedzieć!— krzyknęła zrozpaczona, wkładając twarz w dłonie, rozmazując od łez swój makijaż. Usiadła na łóżku siostry.
— Ale co się stało?— zapytała Vanya, siadając tuż obok Eight, głaszcząc ją po plecach. Nienawidziła patrzeć na łzy swojej siostry.
— Gdy byliśmy na wyjeździe... ja i Five przeżyliśmy swój pierwszy raz... następnego dnia zorientowałam się, że Five chyba się nie zabezpieczył. Wymiotowałam… a na dodatek spóźnia mi się okres.— wyjąkała, a Vanya otworzyła usta ze zdumienia, kręcąc głową, jednak szybko się opamiętała.
— Eight, musisz zrobić test ciążowy. Dlaczego nic nikomu nie mówiłaś? Wiesz przecież, że coś mogłoby się stać dziecku, w szczególności na głupich treningach.— Vanya pokręciła głową, mrużąc oczy.
— Wiem, ale nie miałam odwagi nikomu tego powiedzieć. Sama nie dopuszczałam do siebie tej myśli...— brunetka przyznała się i otarła łzy.
— Chodźmy do ojca, mama da ci test ciążowy, zrobisz go i będziemy wszystkiego pewni w stu procentach. Wszystko będzie dobrze, słyszysz?— potarła ramię siostry.
Niedługo później, po wielu namowach Vanyi, wyszły z jej pokoju i udały się w kierunku gabinetu Reginalda. Zapukały i weszły, gdy otrzymały zaproszenie do środka.
— Co się stało, Numerze Osiem?— zapytał, marszcząc brwi, patrząc na córkę, której makijaż był rozmazany.— Usiądź, proszę.
Eight posłusznie usiadła na krześle naprzeciwko biurka i spuściła głowę, nie będąc w stanie popatrzeć teraz na ojca, którego prawdopodobnie tak mocno zawiodła. Vanya usiadła obok niej i złapała ją za rękę, pocierając swoim kciukiem.
— Co się stało?— zapytał ponownie ojciec. Eight pociągnęła nosem, podniosła głowę i wyjąkała, okropnie bojąc się jego reakcji:
— Bo ja... chyba... chyba na pewno jestem... w ciąży.
— Ale jak w ciąży?— zapytał wściekły staruszek, patrząc na nią poważnie i zaciskając dłonie w pięści. Eight ponownie spuściła głowę.
— Spóźnia mi się okres, wymiotuję. Poranne mdłości. Nie wiem, co się dzieje.— odpowiedziała, wzruszywszy ramionami, tuląc twarz do ramienia siostry.
— Jestem bardzo zawiedziony twoją postawą, Numerze Osiem. Nie podejrzewałem, że możesz być aż tak nieodpowiedzialna i naiwna. Nie wiem, jak teraz mam odbudować zaufanie do ciebie. Nagrabiłaś sobie.— powiedział poważnie zdenerwowany Reginald, przypatrując się jej, a ona tylko skinęła głową.— Ale przede wszystkim musisz się uspokoić. Jeżeli będziesz zestresowana, zaszkodzisz dziecku, później porozmawiamy. Grace zaraz da ci test ciążowy, ale powiedz mi najpierw, kto prawdopodobnie jest ojcem.
— Five.— oznajmiła po chwili wahania. Pytanie, które zadał Reginald, było retoryczne. Doskonale wiedział, że to Five jest ojcem i był zły na siebie z powodu, że temu nie zaradził.— Gdy się dowie, co narobiłam... on mnie zabije. To wszystko moja wina!
— Posłuchaj, to nie jest twoja wina. Oboje zawiniliście tak samo, a Five musi wiedzieć, że za ponad siedem miesięcy zostanie ojcem. Vanya, idź do mamy po test ciążowy.— poprosił ojciec, a dziewczyna posłusznie zniknęła za drzwiami.
Wróciła po chwili z całą paczką testów ciążowych i podała je siostrze z delikatnym, uspokajającym uśmiechem. Eight kilka minut później, cała blada, bo było jej bardzo niedobrze z myślą, że rozwijało się w niej nowe życie, wróciła do gabinetu ojca. Test był pozytywny. Była w ciąży. W ciszy podała go ojcu, który westchnął ciężko, przecierając twarz rękoma.
— Vanya, idź, proszę, po Five'a.— brunetka z powrotem wyszła z gabinetu ojca. Po chwili usłyszeli puf i zobaczyli zdezorientowanego Five'a, który jak gdyby nigdy nic trzymał ręce w kieszeniach.
— Co się stało?— zapytał, marszcząc brwi. Eight wahała się, ale gdy usiadł, obok niej, delikatnie podała mu test, który ciągle ściskała w dłoni, gdy Reginald jej go oddał.
Po tym jednak wybiegła z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi, natychmiast biegnąc do swojego pokoju. Five rozszerzył oczy w zdumieniu, nie mógł w to uwierzyć. To nie mogła być prawda. Nie mógł zostać ojcem.
— Co?— zapytał i spojrzał na ojca, kręcąc głową.
— Numer Osiem jest w ciąży z tobą.— oznajmił spokojnie, a Five pokręcił głową z niedowierzaniem.
— To moja wina.— spojrzał na ojca i westchnął ciężko.— Ja zapomniałem się zabezpieczyć. Nie wiem, jak mogłem zapomnieć. Ona nie powinna się o to obwiniać… Jeżeli już, to wina leży po obu stronach.
— Najlepszym rozwiązaniem będzie, jeśli pójdziesz i z nią porozmawiasz. Później porozmawiamy na ten temat poważnie, kiedy Numer Osiem się uspokoi i ogarnie.— stwierdził staruszek, a Five skinął głową, wciąż w szoku. Musiał wziąć jednak to na klatę. Teleportował się pod drzwi jej pokoju i delikatnie w nie zapukał.
— Eight, proszę, otwórz. Obiecuję, że nie będę krzyczeć. Nie jestem zły, nie bój się mnie...— wyszeptał, ale dziewczyna i tak to usłyszała.
— Wejdź.— odpowiedziała, a chłopak teleportował się do środka. Eight siedziała skulona w kącie pokoju. Five usiadł obok niej, wziął jej rękę i zaczął kręcić kciukiem różne wzroki na jej dłoni.
— Dlaczego od razu mi nie powiedziałaś?— zapytał i zmarszczył brwi. Eight odwróciła głowę w bok, nie patrząc na niego. Czuła się w tym momencie naprawdę żałośnie. Ten chwycił jej podróbek i odwrócił w swoją stronę, by popatrzyła mu w oczy.
— Bałam się twojej reakcji. Five, ja wiem, że to moja wina, ja przepraszam... nie wiem, jak to się stało, al–
— To nie jest twoja wina, Eight. Wina jest tylko i wyłącznie po mojej stronie. Ja zapomniałem się zabezpieczyć.— przerwał jej, a Eight kiwnęła głową.
— Wiem. Nie obwiniajmy się już, oboje powinniśmy pamiętać.— szepnęła i włożyła twarz w dłonie, wzdychając.— Co my teraz zrobimy, Five'a? Widzisz mnie jako matkę? My mamy tylko szesnaście lat...
— Wszystko się ułoży, będzie dobrze, a ja zaopiekuję się tobą i tym dzieckiem, które nosisz. Naprawdę myślałaś, że zostawiłbym cię z tym samą?— zapytał, a Eight kiwnęła lekko głową, choć niepewnie.— Jestem mężczyzną, a prawdziwi mężczyźni nie wymiękają w takich sytuacjach.
— Dziękuję.— szepnęła i wtuliła się w jego klatkę piersiową.
— Będziemy mieli własnego dzidziusia. Nie cieszysz się?— zapytał z delikatnym uśmiechem, a Eight parsknęła śmiechem.
— Teraz dowaliłeś.— zaśmiała się i zmierzwiła jego włosy. Na jej twarzy od kilku tygodni w końcu pojawił się szczery uśmiech.
— Ty.— dźgnął ją delikatnie w klatkę piersiową, by nie zabolało.— Nie jeździsz na żadne misje. Nie ćwiczysz już na treningach i siedzisz w swoim pokoju. Zrozumiano?
— Tak, tatusiu.— zaśmiała się, a chłopak razem z nią, zaraz po tym, jak poruszył zabawnie brwiami. Ponownie się do niego przytuliła i zaciągnęła się jego zapachem.
— Kocham cię, Eight.— szepnął do jej ucha.
— Ja ciebie też.— odpowiedziała, a ten po prostu przeniósł ich na łóżko, by mogli odpocząć i spokojnie porozmawiać.
CZYTASZ
Eight Hargreeves • Number Five
Fanfiction[𝐂𝐨𝐦𝐩𝐥𝐞𝐭𝐞𝐝] [𝐰𝐨𝐫𝐝 𝐜𝐨𝐮𝐧𝐭: 𝟑𝟗,𝟒𝟏𝟑] ☕ Oto historia, pełna miłości pewnej dwójki, która dotychczas żyła w przekonaniu, że nie mogą się zakochać, że nie mogą być razem, bo „tak nie wypadało". [𝐅𝐢𝐯𝐞 𝐇𝐚𝐫𝐠𝐫𝐞𝐞𝐯𝐞𝐬 × 𝐎𝐂] ...