☕ 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟒 ☕

8.7K 402 526
                                    

Kiedy nastolatkowie weszli do pokoju, w którym mieli się pogodzić, Eight rzuciła się na łóżko, nie zważywszy na chłopaka, i zasnęła, tuląc do siebie jedną poduszkę. Za nic nie chciała rozmawiać ze swoim towarzyszem, dlatego najlepszą opcją dla niej było pójście spać. W końcu za niecałą godzinę miała być ustalona przez Reginalda cisza nocna.

Five nie wiedział, co miał ze sobą zrobić. Nie potrafił przecież przewidzieć, że ojciec zamknie ich razem — nie wziął nawet żadnej kartki, czy głupiego długopisu. Próbował się teleportować, ale wszystkie jego starania szły na marne. Jakaś totalnie nieznana dla niego magiczna siła nie pozwalała mu tego zrobić. Był wściekły, że poszedł wtedy do ojca, zwalając winę na siebie.

Położył się obok dziewczyny, jednak na samym końcu łóżka, aby przypadkiem jej nie dotknąć, i zaczął skanować jej ciało swoim wzrokiem. Wiedział, że zasłużył, że niepotrzebnie się odzywał i tylko ją sprowokował. Nie mógł jednak siedzieć cicho; miał dość rodzeństwa, które na każdym kroku wspominało, jaką śliczną parą byłby on i Eight. Bardzo go to irytowało.

Dziewczyna przebudziła się około godziny dwunastej. Podniosła się do pozycji siedzącej i patrzyła przez chwilę na ubranego już w piżamę chłopaka, który smacznie spał. Wstała z łóżka i poszła pod prysznic. Potrzebowała trochę ochłonąć, a prysznic był najlepszym rozwiązaniem.

„Głupia przybłęda przyszła, to co miałem zrobić?”

Przypomniały jej się słowa Five'a, gdy wyszła spod prysznica. Mimo tego, że nie chciała, w jej jasnych oczach stanęły krystaliczne łzy. Nie zauważyła tego, że chłopak nie spał, że ciągle czuwał przy niej. Gdy tylko ona się obudziła, udawał, że śpi, żeby tylko nie musieć z nią rozmawiać. Chciał popatrzeć trochę na nią, a gdy zauważył, że jest jej przykro przez niego, zrobiło mu się jej żal.

Eight położyła się do łóżka plecami do chłopaka, a Five wypuścił powietrze, jednak miał nadzieję, że dziewczyna tego nie usłyszała. Położył się prosto, patrząc w sufit, a Eight w tym czasie odprężyła się i niedługo później po prostu znów zasnęła. Five zaczął mamrotać coś pod nosem.

— Przepraszam. Jestem taki wredny chyba dlatego, że mi się… podobasz.— szepnął i sam po chwili zasnął, również odwracając się do niej plecami.

Eight obudziła się rano około siódmej, czyli dosyć wcześnie. Nie chcąc budzić chłopaka, który dalej spał, najciszej, jak tylko potrafiła, wstała z łóżka i skierowała się w stronę łazienki.

Od trzeciej w nocy męczyły ją koszmary, ale nie chciała budzić Five'a. Pewnie tylko by ją wyśmiał tak jak poprzednim razem. Eight uważała, że to jej wina, że są uwięzieni w tym durnym pokoju. W sumie oboje tak uważali, choć wina zdecydowanie leżała po obu stronach.

Eight ze względu na to, że wzięła prysznic w nocy, teraz tylko umyła zęby, twarz, ubrała swój mundurek i zrobiła delikatny makijaż, który był praktycznie niewidoczny. Włosy rozczesała, pozostawiając je rozpuszczone.

Głupia przybłęda.

Te smucące ją słowa dudniły w jej uszach — nie mogła przestać o tym myśleć, a z każdą chwilą chciała coraz bardziej płakać, jednak mocno się powstrzymywała. Nie chciała pokazywać swojej największej słabości Five'owi, musiała być silna.

— Cześć.— rzuciła krótko w stronę chłopaka, który ewidentnie zdążył się już obudzić, i z powrotem rozłożyła się na łóżku, cicho wzdychając. Zastanawiała się, ile czasu jeszcze tutaj spędzi.

— Cześć.— odpowiedział Five z nadzieją, że nie słyszała tego, co w nocy wymamrotał. Powiedział jej, że się mu podoba. Jeśli to słyszała, był skończony, a przynajmniej tak uważał. Myślał, że okazywanie uczuć przez chłopaków jest słabe i bardzo żenujące, choć zdecydowanie tak nie było, a przynajmniej dziewczyna tak nie uważała.

Eight Hargreeves • Number Five Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz