-1-

779 46 2
                                    

~Jeon Jeongguk~

Wracałem właśnie z porannego obchodu wraz
ze swoimi rycerzami, a bardziej powiedział bym przyjaciółmi. Kim Taehyung i Jung Hoseok. Byli w moim królestwie od narodzin, tak samo dorastali w „moich" bramach, szkoląc się na doskonałych dowódców armii.
-Jak zawsze nic- westchnął Kim mocniej pociągając za lejce konia.
-Nie narzekaj, dzień się jeszcze nie skończył, zawsze może się coś stać- odpowiedziałem pewnie, by nawet na chwile nie dać się zdekoncentrować.
Byłem najlepszy we wszystkim czego się dotknąłem, nie przepraszam, ja jestem najlepszy we wszystkim. I to nie jest tylko moje zdanie.
Nawet mój koń był odzwierciedleniem mojej duszy.
Był tak samo pewny swego jak jego pan.

-Gadasz tak bo jedziesz zaraz do Deils- przewrócił oczami Hoseok.

Deils królestwo przyjaciół moich rodziców.
Ale za to książę tamtego królestwa był moim małym oczkiem w głowie. Gdy tylko go widziałem, mój uśmiech na twarzy powiększał się, a ręce same rwały się by go dotknąć.

Z Jiminem znamy się od dziecka. Nasi rodzice  przyjaźnią się, co skutkowało ciągłym widywaniem się. Dorastaliśmy razem i teraz też nie potrafimy przeżyć bez wiadomości co dzieje się u drugiego.
Zazwyczaj to ja jeździłem do Parka, gdy rodzice nie mieli czasu na odwiedzenie sąsiedniego królestwa. Uważałem że Jimin jest zbyt mały i delikatny, by samemu się włóczyć. W końcu był strasznie rozkoszną drobną istotką.

-Jeongguk! Słuchasz ty mnie?- warknął Hoseok powracając tym moje myśli na ziemie.

-Tak słucham, słucham- machnąłem ręką wjeżdżając za bramy zamku.

Zlewałem kwestie nie zwracania się moich przyjaciół do mnie poprawnie, jak przystało. Moi rodzice oczywiście tego wymagali, ale gdy tylko ich nie było, rozmawialiśmy tak jak normalni nastolatkowie w naszym wieku. Moja pozycja nie miała tu żadnego znaczenia.

-Dobra chłopaki- westchnąłem po odstawieniu rumaka do stajni- Ja lecę się szykować, bo znając moich rodziców, wyjedziemy przed zachodem słońca- przebiłem z każdym „męską piątkę" truchtem ruszając w stronę bramy zamkowej.

-Książę-ukłonili się strażnicy otwierając wrota.

Udałem się do pokoju, rzucając się na łóżko.
W końcu zobaczę mojego promyczka. I chodź nasze królestwa znajdowały się dosyć daleko od siebie, czułem w głębi serca, że ja i Jimin jesteśmy blisko.

Pamietam jak byliśmy mali i blondyn tak bardzo bał się uczyć władania mieczem, że za każdym razem jak miał wziąć go do ręki wybuchał płaczem , przytulając się i zarazem chowając się w moje plecy. Jest po prostu nadzwyczaj uroczy.

„Kings of Friends'" /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz