4

619 40 4
                                    

Wszyscy skierowaliśmy się do sali tronowej, gdzie rozłożony został ogromny stół.
Odsunąłem krzesełko Jimina co spotkało się z jego ogromnymi rumieńcami. Uroczy.

Służący po zajęciu przez nas miejsc zaczęli znosić przygotowane perfekcyjnie potrawy. Całość prezentowała się naprawdę pięknie.
Chodź sam wystrój całej sali ogromnie różnił się od naszej, ponieważ panowały tu zdecydowanie kolory bieli, złota oraz błękitu. Nasza była bardziej w czerwieni, złocie i czerni.

- No więc, Jeongguk jak już pewnie twoi rodzice ci przekazali, chcieli byśmy byś popracował nad naszym Jiminem- zaczęła królowa.

-Dobrze wiesz jak ten młody człowiek hańbi honor naszej królewskiej rodziny- dokończył ojciec blondyna-Jeśli dalej tak będzie będę zmuszony wysłać go poza mury zamku jak u obszar miasteczka by tam nauczył się męstwa.

Po usłyszeniu tych słów myślałem, że oczy wypadną mi z orbit.

-Przepraszam, ale tu się z królem nie zgodzę- zacisnąłem ręce w pięść. Widząc jak nagle wzrok każdego ładuje na mnie- Jimin po prostu nie jest stworzony do niektórych rzeczy, ale to nie powód by mówić, że hańbi królewskie imię oraz gdzieś go wysyłać. To niedorzeczne! Czemu król nie może dać mu być szczęśliwym. Odkąd pamiętam nie mógł być sobą, bo królowi to nie pasowało!

-Jeon Jeongguk!- krzyk ojca uciszył i zamroził zdecydowanie wszystko co się w tym momencie poruszyło.

-Jungkook naprawdę nie musisz- cichutki i nieśmiały głos sprawił, że mój wzrok na od razu padł na Jimina.

-Nie Jimin- westchnąłem wstając- mam dość,
od 20 lat twój ojciec nie potrafi nic rozumieć.

Szybkim krokiem wyszedłem z pomieszczenia w kierunku drzwi zamku mając ochotę wyjść jak najszybciej na zewnątrz.
Nie tylko dlatego że jak wrócę dostanę pożądny opieprz, ale też z powodu mojego zdenerwowania.
Naprawdę nie moją winą było posiadanie syndromu ochrony tego anioła.
Po wzięciu kilku głębokich wdechów poczułem małe łapki oplatające mój brzuch.

-Przepraszam aniołku- wyszeptałem by nie zakłócać panującej ciszy.

-Nic się nie stało- westchnął opierając głowę o moje plecy- mój ojciec wcale nie jest na ciebie zły. Powiedział że szanuje to że mnie bronisz, ale nie mów tak, bo następnym razem ci nie odpuści. Tylko gorzej z twoimi rodzicami.

-Wiem, ale co ja poradzę że nie lubię widoku twojej smutnej twarzy- odwróciłem się do niego przodem mocno wtulając jego ciało w swoje.

Kiedyś przyrzekłem sobie, że będę chronił to maleństwo z całych sił, chodź bym miał umrzeć. A zabawne że miałem wtedy siedem lat.

„Kings of Friends'" /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz