18

422 30 15
                                    

Otworzyłem oczy od razu odczuwając jak moja prawa ręka jest przez coś miażdżona, zasypany spojrzałem w tamtą stronę widząc dziewczynę mocno przytulającą się do mojego boku.
Tak, by jej nie obudzić wysunąłem się z łóżka zaczynajac od przeciągnięcia się.
W tej chwili wszystkie wspomnienia z ostatniej nocy uderzyły we mnie z ogromną siłą przez co od razu rozbolała mnie głowa.

-Cholera- mruknąłem widząc własne odbicie w lustrze. Moje ciało całe było pokryte czerwonymi śladami, a najgorsze jest to że nie jestem wstanie niczym ich zakryć.
Wkurzony wyszedłem z pokoju schodząc na dół, widząc chłopaków siedzących przy stole.

-Widzę że było grubo- zaśmiał się Hoseok

-Zamknij się nie rozmawiam z wami- warknąłem przypominając sobie słowa Hiwoon.

-Ktoś tu wstał lewą nogą- wtrącił się Taehyung-Co,Hiwoon wyszła z wprawy?

-Powiedzieliście jej że może i co najlepsze ma mnie oznaczać!- prawie że krzyknąłem- Co ja powiem teraz Jiminowi?!

-Boże znowu z nim zaczynasz? Mówiliśmy ci daj spokój z tą blondyną, już starczy jej niańki- zaśmiał się szyderczo Hoseok- Chociaż , może dało by się z niego zrobić dobrą maszynę do obciągania, widziałeś jego usta?- dodał.

Gdy tylko skończył ruszyłem do niego wściekły przyszpilając go do ściany z całej siły.

-Jak śmiesz mówić tak o Jiminie przypominam ci, że jest księciem! Ja tak samo! Nie zapominaj się Jung Hoseok! Nie skończy to się dla ciebie dobrze- wydarłem się. Nikt nie ma prawa go obrażać,a tym bardziej w moim towarzystwie.

-Co się tu dzieje?- na dół zeszły dziewczyny-Jeongguk ?!- podbiegła do mnie Hiwoon.

- Wychodzę!- warknąłem odpychając ją i czym prędzej wychodząc z tego przeklętego domu. Wsiadłem na konia od razu ruszając do zamku.
Kurwa co ja powiem Parkowi..

***

Droga zajęła mi na pewno pół czasu mniej niż jechałem w druga stronę. Przez całą drogę stawiałem sobie za i przeciw tego co mówił Hoseok, ale przecież zawsze myślałem że Jimin jest dla mnie idealny i naprawdę mi się podobał. Za to może naprawdę mają racje, blondyn potrzebuje niańki, a że ja byłem zawsze obok wypadło na mnie.

Jeszcze bardziej wkurzony przejechałem przez bramy zamku od razu zsiadając z konia i oddając go strażnikowi.

-Królowa nie była zadowolona z księcia wyjazdu, oznajmiła iż ma książe stawić się niezwłocznie w sali tronowej- tuż przy wejściu podszedł do mnie służący.

-Idę- mruknąłem, wcale nie zadowolony z pomysłu mojej matki.

Drzwi od sali tronowej otworzyły się bym mógł przez nie wejść, a mój wzrok od razu zatrzymał się na mojej matce i co gorsze obok niej siedzącemu Jiminie. Szlak.

-O widzę, że w końcu raczyłeś wrócić do domu- zaczęła, nie patrząc w moim kierunku- Możesz mi powied.....Co ty masz na szyi?!-podniosła głos, przez co od razu mój wzrok poleciał na Jimina patrzącego teraz na mnie ze smutkiem.

-Nic, nie ważne- mruknąłem próbując grać niewzruszonego.

-Jeon'ie Jeongguk'u masz w tej chwili się rozebrać!- krzyknęła wywołując u mnie szok i strach.

-Nie jest to zgodne z królewskim kodeksem- spojrzałem na nią.

-Nie dyskutuj ze mną chce zobaczy że to nie jest to o czym myśle, a wiem że twoich znajomych także dziwnym trafem nie ma.

Zrezygnowany zacząłem ściągać wszystkie szaty naprawdę mocno starając się nie patrzeć w stronę Jimina, nie chcą widzieć teraz jego twarzy.
Gdy tylko stanąłem przed nimi w samych bokserkach usłyszałem wciągniecie powietrza przez moją matkę i ciche pociągnięcie nosem ze strony Parka. Proszę nie, nie płacz.

-Masz zakaz widywania się z nimi, do tego siedzisz w komnacie sam, do póki straż po ciebie nie przyjdzie i zaprowadzi na posiłki, do tego nie bierzesz udziału w żadnym treningu. A teraz powiedz mi z kim?- ostatnie zdanie szepnęła przytulając blondyna. Kurwa to ja powinienem być na jej miejscu.

-Hiwoon, pojechaliśmy wczoraj do jej domu, ale na swoje wytłumaczenie mam że wcale tego nie chciałem.- udało mi się podnieść wzrok na zapłakanego Jimina. Czy naprawdę traktuje go jak chłopca do opieki skoro tak bardzo boli mnie w tym momencie serce..

-To nie jest ważne! Przystałeś na to!- krzyknęła zerkając w stronę przytulającego ją chłopaka.-Jimin chcesz coś powiedzieć?- szepnęła chodź dało się to usłyszeć, pokiwał lekko głową.

-Dlaczego Jungoogo? Czy...czy to przeze mnie?.... C..czy to co było m..między nami nie miało d.dla ciebie żadnego znaczenia?- szeptał co chwila dławiąc się łzami. On cierpiał Jeongguk, brawo muszkieterze miałeś go bronić i chronić ,a sam go skrzywdziłeś.

-Jiminie posłuchaj mnie- podszedłem, kucając przy nim.- Naprawdę cię przepraszam, nie myśl że to twoja wina, skarbie nie warto płakać z mojego powodu- szepnąłem starając się wyłapać z nim kontakt wzrokowy.
Widać że chłopak cały czas przyglądał się moim czerwonym śladom. Co mu teraz chodzi po tej małej główce.

-Straże!- krzyknęła matka wywołując przy tym mój nie mały szok.- Zabierzcie go do jego Komnaty i pilnujcie by z niej nie wychodził! Dopóki ślady na twoim ciele nie znikną nie zobaczysz się nawet na chwile z Jiminem- ostatnie zdanie skierowała do mnie groźnie przypatrując się mojej twarzy.
Nie mając sił tego komentować spuściłem wzrok jeszcze raz zerkając na Parka. Ku mojemu zdziwieniu wstał i podszedł do mnie stając na przeciwko mnie gdy straże trzymali już moje ręce.
Nagle chłopak podniósł rękę uderzając mnie w lewy policzek, tak że mona głowa lekko odskoczyła w drugą stronę.

-Zasłużyłem- szepnąłem nie patrząc na niego.

-Zasłużyłeś na jeszcze gorsze Jeongguk, ufałem ci, a zostawiłeś mnie sam.- odparł zaraz wracając do mojej matki wpadając w jej ramiona by schować twarz.

Straż wyprowadziła mnie by po zaraz po dojściu do mojej komnaty dosłownie pchnąć mnie do środka.

Kurwa!

Usiadłem na łóżku wpatrując się bezczynnie w okno. Pogoda jak na złość zapowiadała się na same burze, deszcze i oby nie ulewy, co równało by się z podtopieniami domów naszych mieszczan. Już raz musieliśmy za pomocą rycerskich rąk, z naszego pałacu, pomagać w odbudowie prawe 80 domów.

-I co ja mam tu niby robić- prychnąłem na ten moment nie zdając sobie sprawy z zaistniałej sytuacji, a sytuacja z Jiminem jeszcze do mnie nie dotarła.

Po szybkim zastanowieniu udałem się do łaźni połączonej krótkim korytarzem z moją komnatą, by chodź trochę się zrelaksować i obmyślić plan udobruchania mojej matki.
Jiminem zajmę się potem, w końcu przecież chłopak da sobie sam świetnie radę.

Ta idioto, ciekawe kogo teraz próbujesz przekonać.

„Kings of Friends'" /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz