Zbliżała się pora podwieczorku,a jedyną rzeczą pożyteczną, którą zrobiłem było dokończenie papierów, które leżały na moim biurku już drugi dzień.
-Zaraz coś mnie trafi- warknąłem uderzając w kamienną ścianę, by zaraz potem usłyszeć charakterystyczny dźwięk otwierania drzwi.
-Książe, masz gościa- głos strażnika sprawił że momentalnie odwróciłem się w jego stronę.
Super, może matka w końcu przemyślała to co zrobiła.-Ojcze?- zapytałem retorycznie. Nadzieja matką głupich.
-Jeongguk, jestem tutaj chyba z dobrze znanego ci powodu- odparł głębokim głosem. Kiedyś ten głos mógł mnie przerazić, ale teraz... dobra żarty.
-Domyślam się- usiadłem na łożu, nie spuszczając z niego wzroku.
-Niestety, ale z przykrością informuje cię, Park Jimin zostaje odesłany do swojego królestwa, jak i oddany rodzicom, władcą Deisl, alb....- przerwałem mu czując adrenalinę budzącą się w moich żyłach.
-Chyba sobie żartujesz! Nie ma takiej mowy! Nie zgadzam się! Dobrze wiesz jacy oni są! On tam zginie!- krzyknąłem, chodź nigdy nie podnosiłem na niego głosu.
-Spuść z tonu- warknął patrząc na mnie gniewnie- Posłuchaj do końca. Albo zostaniesz zawieszony w udziałach królewskich, co wnioskuje o twoim półtora rocznym opóźnieniu przejęcia tronu.- moja mina wyrażała w tym momencie wiele- Przykro mi synu, ale dowiodłeś straszną nieodpowiedzialność i brak godności, poszanowania.
-Wcześniej wam to nie przeszkadzało- sarknąłem
-Wcześniej nie było Jimina- spojrzał na mnie wymownie, co spotkało się z lekkim grymasem na mojej twarzy- Jungkook naprawdę chcesz tak ranić tego drobnego chłopca? Przecież on poza tobą nie ma już nikogo. Przemyśl to synu.- rzucił wychodząc.
Pierwszy raz zwrócił się do mnie nie formalnie ,zazwyczaj używał mojego pełnego imienia.
Chodź jego słowa były trafne, co miałem zrobić. To była chwila słabości. Do tej pory sam nie wiem dlaczego.-Straż!- krzyknąłem, by ten po kilku sekundach stanął w mojej komnacie.
-Zaprowadź mnie do mego ojca- odparłem pewnie.
-Przykro mi nie wolo mi księcia wypuszczać- żachnął, jak dla mnie zbyt pewnie.
-Wypuszczać to mogę psy na dwór! To już kolejne twoje złe wyrażenie się w obecności rodziny królewskiej! Albo wykonasz to ci mówię albo każe skrócić cię o głowę!- nabrałem powietrza w płuca uspokajając się. I tak długo nie pożyjesz.
Wyszliśmy o dziwo w kierunku sali jadalnianej. Po ukłonie przede mną i cichym przeproszeniu raz jeszcze otworzył drzwi ukazując mi tym samym moich rodziców siedzących przy stole wraz z... Jiminem.
-Co ty tutaj robisz?! Miałeś zakaz wychodzenia z komnaty, służba zaraz przyniesie ci podwieczorek.- rzuciła moja matka, łapiąc za rękę zawieszonego z głowa w dół Parka.
-Chwila- mruknąłem- Ojcze, zgadzam się na półtora roczne opóźnienie w koronacji- odparłem pewnie, by po chwili zobaczyć jak blondyn szybko podnosi na mnie wzrok wstając od stołu?
-Jungkook? Dlaczego?- stanął naprzeciwko mnie patrząc na mnie tym smutnym wzrokiem. Przepraszam cię skarbie.
-Nie mam wyjścia inaczej odeślą cię do rodziców- położyłem ostrożnie dłoń na jego policzku.- Mimo wszystko nie pozwolę ci tam wrócić, chodź bym nie wiem co zrobił. Tak bardzo cię przepraszam kochanie. Za wszystko.- starałem kciukiem pojedynczą łzę spływająca po jego szklanym policzku.
-A..ale koronacja... tak bardzo na to czekałeś.. j.ja to ja to jakoś za..załatwię- podniósł wzrok w moje oczy czym dobił gwóźdź do mojej trumny, powodując łzy spływające tym razem po mojej twarzy. W tym momencie zrozumiałem co straciłem, co zraniłem, i co ja zrobiłem.- P..płaczesz?!
-Boże co ja zrobiłem- upadłem przed nim na kolana przez wyzuty jakie nagle naleciały do moich myśli, każdy dotyk Hiwoon, każdy pocałunek, każdy gest, każde słowa wypowiedziane, każde nie zareagowanie na mówienie na niego coś złego, każdy raz dokładnych pchnięć moich bioder w dziewczynę....-Błagam wybacz mi, tak bardzo cię przepraszam.
Położyłem głowę na podłodze kłaniając się mu do samej ziemi.<><>POV Jimin<><>
Zszokowany nie potrafiłem się nawet ruszyć, zerknąłem szybko w stronę Króla i królowej widząc tak samo zszokowane miny jak moja.
Pokłon ze strony kogoś z rodziny królewskiej aż do ziemi równał się w moim królestwie całkowitym wyrzeczeniu się królestwa, tronu na rzecz osoby przed sobą. Boże Jeongguk własne wyrzekł się swojego statusu.-Jun..Jungkook co ty robisz, w..wstawaj- próbowałem go podnieść ścierając jedną ręką łzy by cokolwiek widzieć.-Słyszysz? Nie wygłupiaj się!- klęknąłem przed nim udając mi się podnieść jego głowę jak i tors.-Co ty wyprawiasz?!- krzyknąłem zalewając się jeszcze bardziej łzami, siadając mu na kolana.
-Jimin proszę nie zostawiaj mnie wyrzekę się wszystkiego tylko wybacz mi- przytulił mnie mocno, przez co wpadłem w jego ramiona.
Przełknąłem głośno ślinę próbując opanować swoje myśli. Zranił mnie.
Spojrzałem w stronę jego szyi widząc czerwone ślady, nie zbyt mocne, ale jednak.-J..ja nie wiem, Jungoogo to boli, dlaczego mnie tu boli?- wskazałem palcem w miejsce gdzie znajdowało się moje serduszko.
-Bo je zraniłem kochanie, tak bardzo żałuje, ono nie powinno boleć, na pewno nie przeze mnie- pociągnął nosem, przykładając dłoń w miejsce gdzie moja ręka dalej wskazywała serce.
-Proszę nie rób tak już- wybuchałem płaczem- I..i nie rezygnuj z królestwa... ja.. ja nie jestem tego wart- wstałem.
-Jesteś wart o wiele więcej- również uczynił to samo nie odrywając ode mnie wzroku, gdzie ja błądziłem swoim wszędzie.
-To dlaczego w takim razie..- przerwałem na moment- Zrobiłeś to z tą dziewuchą- warknąłem przez smutek.
-Nie wiem- szepnął- To..to chyba była chwila słabości... Chłopaki.. oni...
-I nie mogłeś przyjść w takiej chwili do mnie- tym razem przeniosłem wzrok na niego, lecz ten od razu spojrzał w inną stronę.
-Przepraszam...- szepnął- Tak bardzo mi wstyd.
-Lubię cię Jungo- odparłem pewnie wycierając mokre oczy siląc się na odwagę- Moje serduszko zawsze należało do ciebie, dlaczego nie pozwolisz by twoje należało do mnie?- przekręciłem lekko głowę w lewą stronę wydymając dolną wargę.
-Moje serce należy do ciebie, tylko musiało zdać sobie z tego sprawę. Tez cię lubię Jiminnie. Obiecuje ci, że twoje serduszko już nie ucierpi.
Może i będę teraz naiwny, może będę potem cierpieć, ale chciałem być przy nim. Chce by mnie chronił, chce być......jego.
-Wybaczę ci pod jednym warunkiem- oznajmiłem, a ten od razu podniósł na mnie wzrok. Widzę ten błysk nadziei Jungoogo wiem że nie kłamiesz.-Zostaniesz królem, a ja będę u twojego boku.
-Boże Jimin!- uciszył się podnosząc mnie do góry, zaczynając obkręcać nas do okoła- Obiecuje że zrobię wszystko żeby tak było!
Z tej radosnej chwili, chyba, wyrwało nas głośne chrząknięcie.
-Fajnie że się pogodziliście kochani, ale Jeongguk marsz do pokoju, masz karę.- odezwała się królowa.
-Już idę- mruknął zrezygnowany chcąc już wyjść lecz w ostatniej chwili wrócił się podchodząc do mnie i składając lekki pocałunek na moim policzku.- Do zobaczenia.
Pomachałem mu jedynie stojąc tak, aż drzwi od sali jadalnianej się za nim nie zamknęły.
Odwróciłem się z lekkim uśmiechem w stronę stołu.-Jesteś zbyt dobry Jiminie, oj za dobry- Królowa pokręciła głową, lecz widziałem małe drgnięcie i lekko mokre rzęsy.
************************
Czyżby na razie miało się wszystko powoli układać?....hmmm
CZYTASZ
„Kings of Friends'" /Jikook
FanfikceJeon Jeongguk, książę małego królestwa Meisel. Park Jimin, książę także niewielkiego królestwa Deisl. Ich rodziny od pokoleń trzymają przyjacielskie stosunki. Niby dobrze, ale jednak. Każde dobro ma swoją złą stronę. A jaką? Tą odpowiedz znajdziesz...