11,1

530 29 1
                                    

- To tutaj, zatrzymajmy się i odpocznijmy- wskazałem na miejsce przed nami. Była to nie duża polna w środku lasu.

-Tutaj?- blondyn lekko przymrużył oczy.

-Tak spójrz jest tu korzeń i dużo opadniętych gałęzi. Rozpalimy ognisko i położymy się. Obok widziałem źródełko, więc konie mogą się napić.- zasiadłem podchodząc do konia Jimina, by pomóc mu zejść.

-Okej, więc co mam robić?

-Weź konie i je tam zaprowadź- wskazałem kierunek ręką, a sam zabrałem się za zbieranie drewna.

Ułożyłem wszystko w stosie zaczynając wszystko rozpalać. Gdy Jimin wrócił ogień już się palił. Usiedliśmy na większym konarze patrząc w ogień.

-Myślisz że będziemy mieć problem?- zaczął młodszy.

-Nie- od razu odwróciłem głowę w jego stronę- zawsze cię obronie, wiec my nie będziemy mieli problemu tylko ja- westchnąłem.

-Jeongguk, przestań jesteśmy w tym razem- swoją małą dłonią chwycił tą moją.
Przytuliłem go do siebie, bo w sumie tylko tyle teraz mogłem zrobić.
Dobrze wiem, że nie pozwolę tej małej kulce słodkości się narażać.

Mam nadzieje, że mój plan wypali. Całe szczęście, że mam dużo znajomych z poza mojego jak i Jimina królestwa. Mam już zarys wszystkiego co mam zamiar dokonać, ale nic nie wypali jak mi nikt nie pomoże.

****

Wstałem na równe nogi, gdyż obudził mnie szmer i odgłosy chodzenia. Szybko odwróciłem głowę gdzie potencjalnie miał leżeć Jimin. Nie ma.

-Jimin!- krzyknąłem wystraszony.
Lecz po chwili z lasu wyłoniła się mała istotka z dwoma rumakami ze sobą.

-O wstałeś- zaśmiał się przytulając się do mnie.

-Jezu przestraszyłeś mnie, Jimin naprawdę nie odchodź tak- przycisnąłem jego ciało bliżej.

-Przepraszam Jungkookie- zaśmiał się- poszedłem po nasze konie. Tak słodko spałeś, że nie miałem serca cię budzić.

Z delikatnym uśmiechem odsunąłem się od blondyna. Wsiedliśmy na rumaki, by ruszyć w dalszą drogę. Zasadniczo przed nami było już nie całe 40 minut jazdy.
Kobieta napewno jest w domu. Pamietam jak jej mąż zmarł jej syn robi za nią wszystko od tamtego zdarzenia, a ta siedzi w domu.

***
-Jiminie mam do ciebie prośbę- spojrzałem na niego wprowadzając konia w kłus.

-Tak?- dorównał do mnie

-Jak będziemy już na miejscu, a za jakieś 10 minut powinniśmy być, zaczekasz na mnie przed domkiem. Kobieta nie lubi nie proszonych gości. Jak tylko się zgodzi poproszę cię, okej?- wystawiłem do niego rękę.

-Jasne Jungkookie- złapał ją posyłając mi uśmiech- Ufam ci.

Kiwnąłem głowa, by po chwili zabrać się w galop. Tym sposobem znajdowaliśmy się już nie daleko, dosłownie pare metrów.

Stanęliśmy przed domkiem. Westchnąłem zsiadając z konia, rzucając szybko wzrokiem na Jimina.

Odetchnąłem, podszedłem do drzwi by z chwile w nie zapukać.

-Oo Książe Jungkook- kobieta ukłoniła się

-Aj mówiłem ci już żebyś przestała odnosić się tak formalnie do mnie- zaśmiałem się.

-Wejdź skarbie, wejdź- kobieta wpuściła mnie przez drzwi do salonu.- Co cię do mnie sprowadza.

-Mam do ciebie jedna sprawę- westchnęłam- Przyszedłem prosić cię o pomoc.

-Jasne mów, postaram się pomóc- Położyła swoją dłoń na moje ramie.

***************cdn*****************

„Kings of Friends'" /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz