- To tutaj, zatrzymajmy się i odpocznijmy- wskazałem na miejsce przed nami. Była to nie duża polna w środku lasu.
-Tutaj?- blondyn lekko przymrużył oczy.
-Tak spójrz jest tu korzeń i dużo opadniętych gałęzi. Rozpalimy ognisko i położymy się. Obok widziałem źródełko, więc konie mogą się napić.- zasiadłem podchodząc do konia Jimina, by pomóc mu zejść.
-Okej, więc co mam robić?
-Weź konie i je tam zaprowadź- wskazałem kierunek ręką, a sam zabrałem się za zbieranie drewna.
Ułożyłem wszystko w stosie zaczynając wszystko rozpalać. Gdy Jimin wrócił ogień już się palił. Usiedliśmy na większym konarze patrząc w ogień.
-Myślisz że będziemy mieć problem?- zaczął młodszy.
-Nie- od razu odwróciłem głowę w jego stronę- zawsze cię obronie, wiec my nie będziemy mieli problemu tylko ja- westchnąłem.
-Jeongguk, przestań jesteśmy w tym razem- swoją małą dłonią chwycił tą moją.
Przytuliłem go do siebie, bo w sumie tylko tyle teraz mogłem zrobić.
Dobrze wiem, że nie pozwolę tej małej kulce słodkości się narażać.Mam nadzieje, że mój plan wypali. Całe szczęście, że mam dużo znajomych z poza mojego jak i Jimina królestwa. Mam już zarys wszystkiego co mam zamiar dokonać, ale nic nie wypali jak mi nikt nie pomoże.
****
Wstałem na równe nogi, gdyż obudził mnie szmer i odgłosy chodzenia. Szybko odwróciłem głowę gdzie potencjalnie miał leżeć Jimin. Nie ma.
-Jimin!- krzyknąłem wystraszony.
Lecz po chwili z lasu wyłoniła się mała istotka z dwoma rumakami ze sobą.-O wstałeś- zaśmiał się przytulając się do mnie.
-Jezu przestraszyłeś mnie, Jimin naprawdę nie odchodź tak- przycisnąłem jego ciało bliżej.
-Przepraszam Jungkookie- zaśmiał się- poszedłem po nasze konie. Tak słodko spałeś, że nie miałem serca cię budzić.
Z delikatnym uśmiechem odsunąłem się od blondyna. Wsiedliśmy na rumaki, by ruszyć w dalszą drogę. Zasadniczo przed nami było już nie całe 40 minut jazdy.
Kobieta napewno jest w domu. Pamietam jak jej mąż zmarł jej syn robi za nią wszystko od tamtego zdarzenia, a ta siedzi w domu.***
-Jiminie mam do ciebie prośbę- spojrzałem na niego wprowadzając konia w kłus.-Tak?- dorównał do mnie
-Jak będziemy już na miejscu, a za jakieś 10 minut powinniśmy być, zaczekasz na mnie przed domkiem. Kobieta nie lubi nie proszonych gości. Jak tylko się zgodzi poproszę cię, okej?- wystawiłem do niego rękę.
-Jasne Jungkookie- złapał ją posyłając mi uśmiech- Ufam ci.
Kiwnąłem głowa, by po chwili zabrać się w galop. Tym sposobem znajdowaliśmy się już nie daleko, dosłownie pare metrów.
Stanęliśmy przed domkiem. Westchnąłem zsiadając z konia, rzucając szybko wzrokiem na Jimina.
Odetchnąłem, podszedłem do drzwi by z chwile w nie zapukać.
-Oo Książe Jungkook- kobieta ukłoniła się
-Aj mówiłem ci już żebyś przestała odnosić się tak formalnie do mnie- zaśmiałem się.
-Wejdź skarbie, wejdź- kobieta wpuściła mnie przez drzwi do salonu.- Co cię do mnie sprowadza.
-Mam do ciebie jedna sprawę- westchnęłam- Przyszedłem prosić cię o pomoc.
-Jasne mów, postaram się pomóc- Położyła swoją dłoń na moje ramie.
***************cdn*****************
CZYTASZ
„Kings of Friends'" /Jikook
FanfictionJeon Jeongguk, książę małego królestwa Meisel. Park Jimin, książę także niewielkiego królestwa Deisl. Ich rodziny od pokoleń trzymają przyjacielskie stosunki. Niby dobrze, ale jednak. Każde dobro ma swoją złą stronę. A jaką? Tą odpowiedz znajdziesz...