9

589 36 6
                                    

-Jungkoo- cichy głosik niósł się po pustym korytarzu.

Od razu z treningu wyszliśmy z Jiminem w kierunku jego pokoju. Okropnie nie chciałem by ktoś nas zauważył. Najgorsze w tym jest, że nie mam pojęcia co mam zrobić. Przecież nie uciekniemy, bo i tak nas znajdą. Król Park na pewno nie odpuści. Jestem naprawdę w czarnej dupie.

Nie ma nic gorszego jak widok smutnej buźki chłopka dreptającego za mną.
-Już chodź- pociągnąłem jego rękę, wchodząc do pokoju blondyna zamykając na wszystkie zamki. Jak narazie strażnicy nas nie zatrzymywali. Rozumiem, rozkaz rozkazem, ale ja też mogę ich skazać na śmierć.

-Czemu mój tato musi taki być- westchnął siadając na łóżku.

-Też chciał bym wiedzieć- stanąłem naprzeciwko niego. Wyglądał dzisiaj tak dobrze. Te pełne usta, aż prosiły by się w nie wybić.

-Czemu tak patrzysz Jungkookie?

I to jedno krótkie zdanie przerwało nitkę. Szybkim i zdecydowanym krokiem podszedłem do Jimina kładąc go na łóżku, by samemu nad nim zawisnąć.
Chłopak mimo zdziwienia nic nie mówił, a jedynie jego policzki stały się czerwone. I tyle wystarczyło by nasze usta od 20 lat w końcu się połączyły. Uczucie jakie mną wstrząsnęło było nie do opisania. Dreszcz przebiegł i opanował całe moje ciało.
Gdy tylko blondyn oddał pocałunek, uśmiechnąłem się pogłębiając go. Cholera. Tak długo na to czekałem.
Całowałem go mocno tak jak by jutra miało nie być. W sumie właśnie łamaliśmy zakaz króla, ale jak na tą chwile nic innego się dla mnie nie liczyło. Tylko te malinowe poduszki.

-Ju..- odsunął lekko głowę w tył patrząc mi intensywnie w oczy

-Wiem skarbie- przerwałem mu ponownie napierając na lekko opuchnięte już od namiętnych pocałunków wargi.
Jedną z rąk położyłem na tali chłopaka, a druga podpierałem się by na niego nie upaść. Za to Jimin po chwili związał swoje ręce wokół mojej szyi.

-Mój słodki- mruknąłem całując jego miejsce za uchem. Widziałem Jimin, twoje ciało działa na mnie tak samo.
Chłopak był jak oczarowany, a myśl że ja do tego doprowadziłem napędzała mnie dodatkowo.
Ostatni raz cmoknąłem te malinowe poduszeczki kładąc się na nim, oczywiście tak by go nie zgnieść, wtulając twarz w jego szyje. On zrobił to samo.

I właśnie teraz, teraz już znałem odpowiedz na pytanie, co ja mam zrobić. Już dobrze wiedziałem co. A morał tego jest by nigdy go samego nie zostawić.

„Kings of Friends'" /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz