16

427 32 7
                                    

Wczesnym rankiem obudził mnie głośny huk dochodzący z głównej bramy.
Zerwałem się na nogi lecąc do łazienki, by chodź trochę ogarnąć swój teraźniejszy stan.
Podczas przebierania się obudził się zaspany do granic możliwości Jimin słodziutko przecierając oczy piąstkami.

-Kook? Gdzie idziesz?- jego cichutku głos rozniósł się po komnacie.

-Coś huknęło przy bramie muszę iść dowiedzieć się co- westchnąłem podchodząc do niego by pocałować jego zapuchnięte jeszcze oczka.

-Poczekaj pójdę z tobą- już miał wychodzić z pod pościeli.

-Nie!- prawie że krzyknąłem powodując zdziwienie na jego twarzy- Zostań tu i powolutku się ogarnij przyjdę po ciebie jak już dowiem się o co chodzi- ponownie rozszedł się głośny hałas powodujący lekki podskok ze strony blondyna.

-D-dobrze tylko wróć szybko- pomachał mi odprowadzając mnie wzrokiem w stronę drzwi.

Po wyjściu od razu biegiem skierowałem się do wyjścia z zamku. Gdzie cała straż, łucznicy i moi rodzice stali uzbrojeni przed bramą.

-Matko, Ojcze?- ukłoniłem się- co się dzieje? Obudził mnie głośny hałas.

-Sam spójrz kto nas odwiedził- żachnęła kobieta.

Po spojrzeniu w kierunku wskazanym przez królową mogłem dostrzec rodziców Jimina z całą gwardią. Super jeszcze ich tu brakowało.
Podszedłem bliżej bram, przez co nasi obrońcy stanęli w pozycji bojowej, a łucznicy naprężył cięciwa, widok króla Parka nie bardzo się zmienił, lecz nie można było powiedzieć tego samego o jego żonie. Kobieta mino nienagannego stroju i doskonale zrobionego makijażu, który miał przykryć wszystkie mankamenty wyglądała śmiał bym rzec okropnie. Oczy podkrążone i puste, tak jak by straciły sens swojego istnienia. Czyżby aż tak tęskniła za synem?

-Co was sprowadza do naszego królestwa?- odparłem pewnie prostując plecy patrząc na nich z wyższością wpajaną mi już od najmłodszych lat.

-Oddaj Jimina, a nikomu nic się nie stanie- uśmiechnął się dosadnie- Zależy nam tylko na naszym dziecku, które bezczelnie zabrałeś z jego domu!- krzyknął.

-Przykro mi to stwierdzić, ale żadne działania na tle szantażu na mnie nie działają. Nie ma Król żadnego osobnika na stracenie, a moja gwardia jest dużo silniejsza od Króla ładnie mówiąc- uśmiechnąłem się kątem oka widziałem jak ojciec z matką przyglądają się całemu zdarzeniu pozwalając mi to rozstrzygnąć.

-Nie był bym taki pewny na twoim miejscu- jego rycerze popchnęli na sam przód kobietę, ubraną w szaty poszarpane i brudne w kolorze czerwonym.- Oddaj nam syna, a kobieta twego ludu nie zostanie stracona- uśmiechnął się chodź nie wiedział kompletnie nic o tej niewiaście.

-Nie oddam ci Jimina, nie pozwolę na takie traktowanie jak w waszym królestwie. Tu ma prawdziwy dom.- warknąłem

-Młodzieńcze, nie wiesz z kim zadzierasz radzę ci postąpić po dobroci i nie zmuszać mnie do tak karygodnych czynów- sarknął.

-Jungkoook!- krzyk dobiegł moje uszy powodując, że miałem ochotę rozszarpać tą nieposłuchaną blondynę.
Chłopak przybiegł w moja stronę wręcz wpadając na mnie z silnym uściskiem.

-Jimin do cholery mówiłem że masz zostać aż po ciebie nie przyjdę!- warknąłem na jego nieodpowiedzialne zachowanie. Jeśli teraz toczyła by się tu bitwa był by stracony.

-Przepraszam Jungoogo- uformował usta w podkówkę-Musiałem sprawdzić czy nic ci nie jest- podniósł na mnie swoje zapłakane oczka, przez co mój gniew odrazu przeszedł chodź nie do końca.

-Jimin!- krzyknęła jego matka od razu odzyskując w oczach życie.Czyli jednak dobrze myślałem.

-Mamo? Tato?- podniósł na nich zagubiony wzrok chowając się za mnie.- Jungkook?

-Jimin synku tak bardzo mama za tobą tęskni proszę cię wróć do domu- podeszła bliżej bramy, powodując że cofnąłem się o dwa kroki z chłopakiem za plecami.

-Nie wrócę m-mamo Jungkook jest m-moją nową r-rodziną- jego główka wyjrzała zza mnie.

-Koniec tej zabawy!- krzyknął Król Deisl łapiąc kobietę i przyciskając jej miecz do szyi. -Albo oddasz nam syna albo ona zginie!

-Powtarzam kolejny raz! Nie oddam ci Jimina!- krzyknąłem będąc zmęczony już tą rozmową, która i tak była już bezsensowna.

-W takiem razie niech każdy z Meisel zobaczy jak przyszły król dba o lud swój!- krzyknął wbijając miecz prosto w plecy zakładnika, powodując pisk u Jimina.- Co teraz powiesz księciu- żachnął uśmiechając się przy tym do mnie z nienawiścią w oczach.

-Jungkook jak mogłeś!- krzyk Parka dobiegł do mych uszu.

-Jimin nie wtrącaj się i wracaj do zamku!- warknąłem.

-Nie! Zabiłeś niewinną kobietę!- krzyknął- Tak się nie robi! Rozumiesz?!

-Wracaj do zamku!- krzyknąłem z całych sił będąc już na skraju wytrzymałości.- Jak ci coś mówię to masz to wykonać! Porozmawiamy sobie później!- zawołałem gestem ręki strażnika mającego zaprowadzić chłopaka do mojej Komnaty.

Gdy chłopak zniknął za drzwiami zamku odwróciłem się do nadal stojących tam Królów.

-Dziękuje ci królu za pomoc- uśmiechnąłem się.

-Jaką pomoc! Właśnie zabiłem osobę z twego ludu, tak właśnie chcesz rządzić tym królestwem?- zaśmiał się

-Nie, dowodzi to tylko twoje niedouczenie Królu. Niewiasta  jak widzisz ma czerwoną brudną szatę. W naszym królestwie oznaka to skazania na smierć i czekania aż znienacka przybedą rycerze. Niewiasta ta była skazana na karę śmierci niespodziewaną- obserwowałem z wyższością jak jego mina ulega zmienię- Skazana została za zamordowanie swojego męża jak i całej rodziny z zimną krwią podczas corocznych obchodów.
Twoja niewiedza sama doprowadziła ciebie do upadku- żachnąłem prześmiewczo.

-Ty gówniarzu! Zrobiłeś to specjalnie!- warknął podchodząc bliżej bramy przez co część moich rycerzy podeszła na przód.-Jak śmiesz! Zobaczysz to jeszcze nie koniec! Jimin w końcu pojawi się w moim zamku, a wtedy odpowie za wszystko! Nawet twoje grzechy.- zagroził-Chodź pewnie i tak niedługo wróci, patrząc jak go teraz potraktowałeś, nie wiedziałem że tak bardzo będziesz wstanie kierować jego życiem.- wsiadł na konia posyłając mi ostrzeżenie.

-Nie wzbudzaj we mnie poczucia winy- grałem niewzruszonego, chodź w głębi przyznawałem jemu racje- Nie musisz martwić się o to- odwróciłem się odchodząc w stronę zamku.

-To jeszcze nie koniec!- krzyknął odjeżdżając.

Podszedłem do rodziców nie patrząc mi nawet w oczy.

-Idź do Jimina wydaje mi się że musicie pogadać- odparła matka.

-Nie- westchnąłem- nie może być tak, że ja próbuje go chronić, a on nie potrafi usiedzieć chwile sam.

-Jeongguk nie sądzę żeby było to dobre rozwiązanie- tym razem odezwał się ojciec

-Nie potrzebuje waszego zdania na ten temat, ja swoje postanowiłem, porozmawiam z nim wtedy, kiedy zrozumie swój błąd.- warknąłem kierując się do ogrodu by usiąść na ławce pod wiśniowym drzewem. Czy ten dzień mógł by się już skończyć. Fajnie że dopiero się zaczął.

*********************************
Witajcie po przerwie!
Dziś trochę dłuższy jak nie najdłuższy, bo 1020 słów. Troszkę się porobiło, a to dopiero początek.

Pamiętajcie że dziś mamy dzień Ojca i nie zapomnijcie o złożeniu życzeń! 🎁❤️🎊

„Kings of Friends'" /JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz