Wczesnym rankiem obudził mnie głośny huk dochodzący z głównej bramy.
Zerwałem się na nogi lecąc do łazienki, by chodź trochę ogarnąć swój teraźniejszy stan.
Podczas przebierania się obudził się zaspany do granic możliwości Jimin słodziutko przecierając oczy piąstkami.-Kook? Gdzie idziesz?- jego cichutku głos rozniósł się po komnacie.
-Coś huknęło przy bramie muszę iść dowiedzieć się co- westchnąłem podchodząc do niego by pocałować jego zapuchnięte jeszcze oczka.
-Poczekaj pójdę z tobą- już miał wychodzić z pod pościeli.
-Nie!- prawie że krzyknąłem powodując zdziwienie na jego twarzy- Zostań tu i powolutku się ogarnij przyjdę po ciebie jak już dowiem się o co chodzi- ponownie rozszedł się głośny hałas powodujący lekki podskok ze strony blondyna.
-D-dobrze tylko wróć szybko- pomachał mi odprowadzając mnie wzrokiem w stronę drzwi.
Po wyjściu od razu biegiem skierowałem się do wyjścia z zamku. Gdzie cała straż, łucznicy i moi rodzice stali uzbrojeni przed bramą.
-Matko, Ojcze?- ukłoniłem się- co się dzieje? Obudził mnie głośny hałas.
-Sam spójrz kto nas odwiedził- żachnęła kobieta.
Po spojrzeniu w kierunku wskazanym przez królową mogłem dostrzec rodziców Jimina z całą gwardią. Super jeszcze ich tu brakowało.
Podszedłem bliżej bram, przez co nasi obrońcy stanęli w pozycji bojowej, a łucznicy naprężył cięciwa, widok króla Parka nie bardzo się zmienił, lecz nie można było powiedzieć tego samego o jego żonie. Kobieta mino nienagannego stroju i doskonale zrobionego makijażu, który miał przykryć wszystkie mankamenty wyglądała śmiał bym rzec okropnie. Oczy podkrążone i puste, tak jak by straciły sens swojego istnienia. Czyżby aż tak tęskniła za synem?-Co was sprowadza do naszego królestwa?- odparłem pewnie prostując plecy patrząc na nich z wyższością wpajaną mi już od najmłodszych lat.
-Oddaj Jimina, a nikomu nic się nie stanie- uśmiechnął się dosadnie- Zależy nam tylko na naszym dziecku, które bezczelnie zabrałeś z jego domu!- krzyknął.
-Przykro mi to stwierdzić, ale żadne działania na tle szantażu na mnie nie działają. Nie ma Król żadnego osobnika na stracenie, a moja gwardia jest dużo silniejsza od Króla ładnie mówiąc- uśmiechnąłem się kątem oka widziałem jak ojciec z matką przyglądają się całemu zdarzeniu pozwalając mi to rozstrzygnąć.
-Nie był bym taki pewny na twoim miejscu- jego rycerze popchnęli na sam przód kobietę, ubraną w szaty poszarpane i brudne w kolorze czerwonym.- Oddaj nam syna, a kobieta twego ludu nie zostanie stracona- uśmiechnął się chodź nie wiedział kompletnie nic o tej niewiaście.
-Nie oddam ci Jimina, nie pozwolę na takie traktowanie jak w waszym królestwie. Tu ma prawdziwy dom.- warknąłem
-Młodzieńcze, nie wiesz z kim zadzierasz radzę ci postąpić po dobroci i nie zmuszać mnie do tak karygodnych czynów- sarknął.
-Jungkoook!- krzyk dobiegł moje uszy powodując, że miałem ochotę rozszarpać tą nieposłuchaną blondynę.
Chłopak przybiegł w moja stronę wręcz wpadając na mnie z silnym uściskiem.-Jimin do cholery mówiłem że masz zostać aż po ciebie nie przyjdę!- warknąłem na jego nieodpowiedzialne zachowanie. Jeśli teraz toczyła by się tu bitwa był by stracony.
-Przepraszam Jungoogo- uformował usta w podkówkę-Musiałem sprawdzić czy nic ci nie jest- podniósł na mnie swoje zapłakane oczka, przez co mój gniew odrazu przeszedł chodź nie do końca.
-Jimin!- krzyknęła jego matka od razu odzyskując w oczach życie.Czyli jednak dobrze myślałem.
-Mamo? Tato?- podniósł na nich zagubiony wzrok chowając się za mnie.- Jungkook?
-Jimin synku tak bardzo mama za tobą tęskni proszę cię wróć do domu- podeszła bliżej bramy, powodując że cofnąłem się o dwa kroki z chłopakiem za plecami.
-Nie wrócę m-mamo Jungkook jest m-moją nową r-rodziną- jego główka wyjrzała zza mnie.
-Koniec tej zabawy!- krzyknął Król Deisl łapiąc kobietę i przyciskając jej miecz do szyi. -Albo oddasz nam syna albo ona zginie!
-Powtarzam kolejny raz! Nie oddam ci Jimina!- krzyknąłem będąc zmęczony już tą rozmową, która i tak była już bezsensowna.
-W takiem razie niech każdy z Meisel zobaczy jak przyszły król dba o lud swój!- krzyknął wbijając miecz prosto w plecy zakładnika, powodując pisk u Jimina.- Co teraz powiesz księciu- żachnął uśmiechając się przy tym do mnie z nienawiścią w oczach.
-Jungkook jak mogłeś!- krzyk Parka dobiegł do mych uszu.
-Jimin nie wtrącaj się i wracaj do zamku!- warknąłem.
-Nie! Zabiłeś niewinną kobietę!- krzyknął- Tak się nie robi! Rozumiesz?!
-Wracaj do zamku!- krzyknąłem z całych sił będąc już na skraju wytrzymałości.- Jak ci coś mówię to masz to wykonać! Porozmawiamy sobie później!- zawołałem gestem ręki strażnika mającego zaprowadzić chłopaka do mojej Komnaty.
Gdy chłopak zniknął za drzwiami zamku odwróciłem się do nadal stojących tam Królów.
-Dziękuje ci królu za pomoc- uśmiechnąłem się.
-Jaką pomoc! Właśnie zabiłem osobę z twego ludu, tak właśnie chcesz rządzić tym królestwem?- zaśmiał się
-Nie, dowodzi to tylko twoje niedouczenie Królu. Niewiasta jak widzisz ma czerwoną brudną szatę. W naszym królestwie oznaka to skazania na smierć i czekania aż znienacka przybedą rycerze. Niewiasta ta była skazana na karę śmierci niespodziewaną- obserwowałem z wyższością jak jego mina ulega zmienię- Skazana została za zamordowanie swojego męża jak i całej rodziny z zimną krwią podczas corocznych obchodów.
Twoja niewiedza sama doprowadziła ciebie do upadku- żachnąłem prześmiewczo.-Ty gówniarzu! Zrobiłeś to specjalnie!- warknął podchodząc bliżej bramy przez co część moich rycerzy podeszła na przód.-Jak śmiesz! Zobaczysz to jeszcze nie koniec! Jimin w końcu pojawi się w moim zamku, a wtedy odpowie za wszystko! Nawet twoje grzechy.- zagroził-Chodź pewnie i tak niedługo wróci, patrząc jak go teraz potraktowałeś, nie wiedziałem że tak bardzo będziesz wstanie kierować jego życiem.- wsiadł na konia posyłając mi ostrzeżenie.
-Nie wzbudzaj we mnie poczucia winy- grałem niewzruszonego, chodź w głębi przyznawałem jemu racje- Nie musisz martwić się o to- odwróciłem się odchodząc w stronę zamku.
-To jeszcze nie koniec!- krzyknął odjeżdżając.
Podszedłem do rodziców nie patrząc mi nawet w oczy.
-Idź do Jimina wydaje mi się że musicie pogadać- odparła matka.
-Nie- westchnąłem- nie może być tak, że ja próbuje go chronić, a on nie potrafi usiedzieć chwile sam.
-Jeongguk nie sądzę żeby było to dobre rozwiązanie- tym razem odezwał się ojciec
-Nie potrzebuje waszego zdania na ten temat, ja swoje postanowiłem, porozmawiam z nim wtedy, kiedy zrozumie swój błąd.- warknąłem kierując się do ogrodu by usiąść na ławce pod wiśniowym drzewem. Czy ten dzień mógł by się już skończyć. Fajnie że dopiero się zaczął.
*********************************
Witajcie po przerwie!
Dziś trochę dłuższy jak nie najdłuższy, bo 1020 słów. Troszkę się porobiło, a to dopiero początek.Pamiętajcie że dziś mamy dzień Ojca i nie zapomnijcie o złożeniu życzeń! 🎁❤️🎊
CZYTASZ
„Kings of Friends'" /Jikook
FanfictionJeon Jeongguk, książę małego królestwa Meisel. Park Jimin, książę także niewielkiego królestwa Deisl. Ich rodziny od pokoleń trzymają przyjacielskie stosunki. Niby dobrze, ale jednak. Każde dobro ma swoją złą stronę. A jaką? Tą odpowiedz znajdziesz...