Czekałam aż kobieta coś zrobi, chociażby się ruszy, ale ona nawet nie drgnęła. Tylko wpatrywała się we mnie. Dopiero teraz zauważyłam że jej oczy są koloru krwi. Dziewczyna powolnym krokiem zaczęła do mnie podchodzić. Schowałam twarz między kolanami i zaczęłam cicho płakać. Poczułam jak kobieta łapie mnie za podbródek i odwraca moją głowę na bok. Nie wyrywałam się, byłam zbyt przerażona. Tylko płakałam i lekko się trzęsłam. Wampirzyca przejechała palcami po mojej szyi, wydawało mi się że przygląda się bandażowi.
-Jesteś pielęgniarką? - spytała.
Lekko pokręciłam głową, wolałam się nie odzywać. Tak bardzo bałam się że ona znowu zrobi mi krzywdę.
-Fachowo opatrzona rana. - mruknęła.
Spojrzałam na nią kątem oka, kobieta niemal od razu odwzajemniła moje spojrzenie. Odwróciłam wzrok i zamknęłam oczy.
-W-wróciłaś żeby m-mnie zabić? - spytałam trzęsącym się głosem.
-Ciebie? Nie.
-Chciałam po prostu zobaczyć czy przeżyłaś. - zaśmiała się cicho. - A masz się chyba nienajgorzej.
Miałam ochotę na nią nakrzyczeć, że czuję się okropnie i ledwo co mogę oddychać. Ale powstrzymałam się, bałam się że jak podniosę na nią głos to coś mi zrobi.
-No wstawaj. Chyba że mam cię zmusić. - powiedziała.
Od razu podniosłam się z ziemi. Zaczęłam wpatrywać się w podłogę, po moich policzkach cały czas spływały łzy.
-Nie płacz już. Bo zaraz zmienię zdanie co do zostawienia cię przy życiu. - mruknęła.
Wytarłam łzy z policzków rękawami sweterka. Wampirzyca patrzyła na mnie uważnie. Jakimś cudem powstrzymałam się przed dalszym płaczem. Kobieta obeszła mnie dookoła, dotykała moich włosów, przyglądała się moim dłoniom. Drżałam pod wpływem jej dotyku, nie miałam pojęcia dlaczego tak robi. W końcu spojrzała mi głęboko w oczy, chciałam odwrócić wzrok, ale ona złapała mnie za podbródek i zmusiła bym na nią spojrzała. Wampirzyca uniosła brew i odsunęła się ode mnie.
-Wiesz kim była twoja matka? - spytała oziębłym tonem.
Pokręciłam przecząco głową, dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
-Heh więc dobrze myślałam. Nie dziwo że masz taką cudowną krew. - zamruczała.Złapała mnie za rękę, zbliżyła ją do swoich ust, obnażając ostre, białe kły. Zacisnęłam powieki, po moich policzkach znowu spłynęły łzy. Kobieta zaśmiała się cicho i puściła moją rękę.
-Będę tu przychodziła od czasu do czasu. Dbaj o siebie. - usłyszałam.
Gdy otworzyłam oczy jej już nie było, zostałam sama. Upadłam na kolana i zaniosłam się głośnym płaczem. Moim ciałem co chwilę wstrząsały drgawki. Tak bardzo się bałam. Miałam przeczucie że ta wampirzyca w końcu mnie zabije. Ale kiedy zamierza to zrobić? Wtedy kiedy będę już na skraju załamania psychicznego? Poderwałam się z ziemi i pobiegłam do swojego pokoju, jedyne czego teraz chciałam to schować się pod kocem i zapomnieć o tym wszystkim. Ale oczywiście nie było mi to dane. Zanim zdążyłam dotrzeć na górę usłyszałam głośny trzask drzwi, wzdrygnęłam się, oczy znowu zaszły mi łzami.
-Frisk! Złaź na dół, ale już! - usłyszałam głos mojego brata.
Powoli się odwróciłam i wróciłam na parter. Przybrałam swoją codzienną pozycję, która oznaczała mniej więcej tyle że nie chce mi się żyć. Zdążyłam wejść do kuchni, a już dostałam z otwartej dłoni w policzek. Pisnęłam cicho i zakryłam ręką bolące miejsce.
-Liczyłem że po ostatnim razie dotrze do ciebie, że jak wrócę z patrolu to śniadanie mam mieć przygotowane. Nie po to zapieprzam jako łowca wampirów i cię bronię żebym nic z tego nie miał! - krzyczał.
~Ironią będzie to gdy wampir mnie zabije braciszku... - pomyślałam.
-Masz pieprzone dziesięć minut. Chyba nie chcesz się znowu tłumaczyć z siniaków co? - warknął.
Przeszedł obok mnie, gdy mnie mijał uderzył mnie pięścią w brzuch. Zwinęłam się w kłębek, znowu padłam na kolana. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Szlochałam cicho, przynajmniej do momentu kiedy usłyszałam:
-Zostało ci pięć minut.
Wtedy podniosłam się z podłogi i ignorując ból, zaczęłam przygotowywać śniadanie.
P.O.V Chara
To mi się nigdy nie znudzi. Jej strach jest równie cudowny jak jej krew. Ta śmiertelniczka dostarczy mi dużo wrażeń, a jak już się pobawię, po prostu ją zabiję. Niech się cieszy że pozwoliłam jej jeszcze żyć. Taki mój kaprys. Jutro też ją odwiedzę, ale tym razem żeby się najeść. Nie muszę jeść tak często, raz w tygodniu mi wystarczy. Ale jej krew jest tak idealna, uzależniająca jak narkotyk. Na samą myśl o tym smaku czuję ekscytację. Gdyby nie fakt że aktualnie mam gości, to chyba bym przygarnęła ją do siebie. Założę się że byłaby jeszcze bardziej przestraszona. Jeśli przeżyje wystarczająco długo to chyba tak zrobię. Jeszcze nigdy nie porwałam żadnego człowieka. Słyszałam że inne wampiry jeśli znajdą kogoś kto ma idealną krew, jednocześnie dbają o niego ale też torturują. Mi by się raczej nie chciało aż tak kogoś męczyć. Wystarczy mi krew. Jestem dość wybrednym wampirem, ta mała powinna być mi wdzięczna, że to ona najbardziej przypadła mi do gustu. W końcu ona jest tylko śmiertelnikiem, a ja istotą wyższą. Gdy pierwszy raz zauważyłam ją biegnącą w nocy przez miasto, od razu mnie zainteresowała. Obserwowałam ją przez kilka tygodni, nie wiem jakim cudem tego nie zauważyła. No nic teraz muszę zaczekać do jutra, mam nadzieję że nie będzie się zbytnio wyrywać. Narazie chcę żeby żyła, narazie...
![](https://img.wattpad.com/cover/211628389-288-k13885.jpg)
CZYTASZ
Pod moją ochroną
Fanfic"Ona jest teraz pod moją ochroną, a każdy kto ją skrzywdzi, zapłaci za to życiem." Mroczne czasy nastały dla świata, odkąd wampiry bezczelnie panoszą się po nim, zabijając każdego na swej drodze. Potwory i ludzie, którzy od zawsze żyją w zgodzie, są...