16. Moje ramiona są dla ciebie otwarte.

848 54 48
                                    


Tuż po skończonych lekcjach wróciłam do domu przemęczona oraz zrezygnowana, a świadomość tego, że to dopiero początek tygodnia dobijała mnie jeszcze bardziej. Przekraczając próg domu, moja twarz zderzyła się z cudownym zapachem obiadu przygotowywanego najprawdopodobniej przez moją mamę, która dzisiejszego dnia miała wolne i zajmowała się domem. Mimowolnie przymknęłam powieki, ściągając buty, odkładając plecak, a następnie ruszając do pomieszczenia skąd dochodziły przyjemne zapachy.

- Cześć - przywitałam się radośnie, a wzrok mamy oraz Julio przekierował się na mnie. Usiadłam przy stole, posyłając im mały uśmiech i westchnęłam ociężale.

- A co ty taka nie w sosie, Karls? - odłożył komórkę na stół uprzednio ją blokując, a następnie posłał mi pytające spojrzenie. - Aż tak przesadziliśmy na tej sali? - zaśmiał się cicho przez co zgromiłam go zimnym wzrokiem i momentalnie przestał, lecz na jego wargach gościł dalej uśmiech.

- Chciałabym już wakacje - przyznałam na głos, głośno wzdychając, a swoją rękę położyłam na stole o którą  podparłam głowę. - Zostały jeszcze trzy miesiące.

- Przeminie szybko - tym razem wtrąciła się do naszej rozmowy matka, która oderwała się od gotowania na moment i odwróciła w naszą stronę, opierając tyłem o blat. - A skoro wtrąciliście już temat wakacji to najprawdopodobniej wyjedziemy - dodała, a nasz wzrok powędrował w jej stronę.

- Gdzie? - spytał Julio zaciekawiony. Praktycznie co roku wyjeżdżaliśmy na wakacje w różne zakątki świata. Tego roku niespecjalnie miałam ochotę na jakikolwiek wyjazd, choć wszystko zależało do tego, gdzie on by był. Jedyne o czym marzyłam od przeprowadzki to spotkanie z Veronicą oraz Zach'em, którzy w dalszym ciągu przebywali w Arroyito i co jakiś czas ze sobą rozmawialiśmy na Skype'ie. Cholernie za nimi tęskniłam mimo mojego dobrego zaklimatyzowania się tutaj.

- Myśleliśmy z tatą o Europie - wzruszyła ramionami.

- Podoba mi się wasz pomysł - posłałam mamie uśmiech, co również poczynił Julio, a po sekundzie pociągnął mnie za rękaw bluzy i przybliżył do siebie.

- Idę zajarać, idziesz ze mną? - szepnął mi do ucha, gdy tylko nasza rodzicielka wróciła do gotowania i odsunął się ode mnie, posyłając wyczekujące spojrzenie.

- Wyczuje od ciebie baranie, gdy pójdziesz teraz - stuknęłam się palcem wskazującym w czoło odnośnie jego zachowania. - Pójdziemy po obiedzie do mnie na balkon - dopowiedziałam obojętnie i poprawiłam na krześle, a on przytaknął na znak zgody głową, jednak w jednej chwili zrobił dziwną minę, spoglądając na mnie.

- Ty masz balkon? - spytał z wyrzutem, podczas gdy ja prychnęłam rozbawiona, przytakując jednocześnie.

Ukrywaliśmy z Julio palenie fajek od jakiś dwóch lat, ponieważ nasi rodzice są bardzo ostrzy w tego typu sprawach, dlatego stwierdziliśmy, iż lepiej ich nie denerwować i trzymać to w sekrecie, choć niektórymi momentami było ciężko. Nieraz gdy skądś wracałam, wcześniej wypalając po dwa lub trzy papierosy, śmierdziało ode mnie, a rodzice zaczęli zadawać mnóstwo pytań. Co innego było z alkoholem. Do tego nie przywiązywali za dużej uwagi, zdawali sobie sprawę z tego, że jest impreza, nastolatkowie tacy jak my zawsze zbyt wiele wypiją i już. Odrazę do papierosów zyskali po tym, gdy w naszej rodzinie od strony matki kolejno chorowali na raka płuc spowodowanego paleniem fajek. Mówiąc szczerze nie obchodzi mnie to, co ma być to będzie, gdy mnie to dopadnie, wtedy zacznę się martwić.

Nasza matka po kilku minutach postawiła na stole posiłek i życzyła nam smacznego, a następnie wzięliśmy się za jedzenie. Po jakimś czasie dotarł do domu także ojciec prosto z pracy, przywitał się i usiadł razem z nami, dołączając do wspólnego obiadu.

𝙡𝙤𝙫𝙚 𝙢𝙚, 𝙙𝙚𝙫𝙞𝙡  ➸ 𝙧𝙪𝙜𝙜𝙖𝙧𝙤𝙡 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz