14. Vic, to twoja kolejna panienka do zabawy?

778 49 25
                                    


- Kocham cię! Kocham cię! Kocham cię!

Minęły dwa dni, jest sobota wieczór, a ja właśnie z Mai'ą kieruję się do kina na podwójną randkę. Czy jestem zła? Nie... Jestem wkurwiona. Nie na Mai'ę, nie na ludzi wokół, tylko na siebie i na swój cholerny brak asertywności, przez który tyle tracę. Jak ja mogłam się na to zgodzić, a przede wszystkim jak mogli zgodzić się ONI? Jak?

- Nic. Proszę. Nie. Mów - warknęłam do niej wściekła, podążając ciężkim krokiem i w bardzo szybkim tempie, by tylko brunetka mogła znajdować się jak najdalej ode mnie. Na szczęście ubrałam na siebie zwykłe czarne trampki, przez co było mi znacznie łatwiej, a do tego dorzuciłam przedarte spodnie jeansowe i białą bluzę. Stroić się dla tych kretynów? Nigdy w życiu.

- A tak właściwie na jaki film idziemy? - spytała radośnie, łapiąc mnie pod rękę, podczas gdy moje dłonie spoczywały w kieszeni za dużej bluzy. - Mam nadzieję, że nie na horror... - mruknęła.

- Właśnie, że tak - odszczeknęłam i zarzuciłam kaptur na głowę. Byłam rozwścieczona, ale przecież co biedna Maia miała z tym wspólnego, skoro to moja głupota i brak umiejętności odmowy biorą nade mną górę.

Reficco pokręciła w niedowierzaniu rozbawiona głową, a przez calutką drogę do kina milczałyśmy. Widziałam kątem oka, jak spogląda raz po raz na komórkę, uśmiechając perfidnie pod nosem i odpisując na SMS'y. Nawet nie mam zamiaru zagłębiać się w jej popapraną relację z Ruggero, ponieważ wystarczającą sama z nim taką mam, lecz na szczęście Maia zdaje się nie orientować o co chodzi oraz co między nami jest. Nie chciałabym jej stracić przez własną moją głupotę i nieopisaną chęć bycia blisko bruneta. To było wszystko po prostu popaprane.

Była godzina dwudziesta, a seans rozpoczynał się równo o dwudziestej trzydzieści. Byłyśmy z Mai'ą praktycznie już przy ogromnym, jednym z największych kin w calutkim Buenos Aires i mówiąc szczerze nigdy o nim nie słyszałam, dopiero gdy Reficco mnie uświadomiła, dowiedziałam się o jego istnieniu. Tak czy owak, nie chciałam tu być.

- O, zobacz - wybudziła mnie z transu oraz moich własnych myśli, w których utknęłam i uniosłam głowę, napotykając się z sylwetkami dwóch chłopaków. - Czekają już na nas, jacy kochani - pisnęła szczęśliwie, pociągając mnie w swoją stronę za rękę, przez co przyspieszyłyśmy. Proszę, nie...

- Panienki w końcu się zjawiły - jako pierwszy zabrał głos brunet, który jak w zwyczaju miał, trzymał w dłoni papierosa. Gdy podeszłyśmy i zgromiłam go wzrokiem, wyrzucił odpałek na ziemię, zdeptując go i podchodząc do Mai. - Cześć, śliczna - złożył soczystego buziaka na jego wargach, a ja mimowolnie przewróciłam oczami, lecz po sekundzie poczułam delikatny dotyk na talii. Odwróciłam głowę i napotkałam się z błękitnymi tęczówkami mojego chłopaka, który uśmiechał się od ucha do ucha.

- Cześć - odwzajemniłam słabo jego gest i stanęłam na palcach, by skraść krótkiego całusa.

- Możemy iść? - spytałam od niechcenia, głośno wzdychając i wkładając dłonie do kieszenie mojej białej bluzy. Naprawdę chciałam mieć już ten wieczór za sobą.

- A co ty taka nie w sosie? - naprawdę, kretynie? Odwróciłam głowę i spiorunowałam go wzrokiem, na co parsknął śmiechem, a ja przewróciłam oczami.

- Od samego początku jest taka. Ledwo co ją z domu wyciągnęłam - proszę, Maia, nic więcej już nie mów.

Kątem oka zauważyłam, że Maxi podchodzi bliżej mnie i obejmuje wolnym ruchem w talii, jednocześnie sprawiając, że znalazłam się w jego ramionach. Zbliżył się do mojego ucha i poczułam jego gorący oddech.

𝙡𝙤𝙫𝙚 𝙢𝙚, 𝙙𝙚𝙫𝙞𝙡  ➸ 𝙧𝙪𝙜𝙜𝙖𝙧𝙤𝙡 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz