31. Musisz być naprawdę wyjątkowa.

707 33 135
                                    


     Uśmiechnęłam się kolejny raz z powodu próby flirtowania ze mną przez chłopaka siedzącego naprzeciw. Co jakiś czas brałam kęsa przepysznej potrawy do buzi, żując ją i przełykając pokrótce. Kochałam włoską kuchnię. Mimo, iż byłam Argentynką, tak przysmaki z tego cudownego kraju mogłabym jeść każdego dnia bez wyjątku, ponieważ ta kuchnia miała pierwsze miejsce w mym rankingu. I to bez wątpienia.

     – Więc twierdzisz, że w przygotowywaniu potraw jesteś najlepszy? – uniosłam jedną brew, a moje wargi wykrzywiły się w złośliwym uśmieszku, co skwitował tym samym gestem, jednakże pod jego ukrywała się niezwłoczna pewność siebie, jak i rownież duma.

     – Jestem Włochem, masz do tego jakiekolwiek wątpliwości? – pochylił się delikatnie nad stolikiem. Później wziął ostatniego kęsa swojego dania do buzi, po czym go przełknął z uśmiechem, gdy ja zmrużyłam oczy, a do mojej głowy wpadła niekontrolowana myśl. Moja kolej na flirt.

     – A... w czym jeszcze jesteś dobry? – zatrzepotałam rzęsami, co go znacząco usatysfakcjonowało, ponieważ natychmiast jego uśmiech się poszerzył. Ja sama posłałam mu zalotne spojrzenie, a później przejechałam koniuszkiem języka po dolnej wardze, finalnie ją zagryzając.

     – Powinnaś już wiedzieć takie rzeczy – odparł cwano, posyłając mi znaczące spojrzenie. Później zatem zjechał wzrokiem niżej wprost na moje wargi, które wciąż zagryzałam i lewy kącik jego ust drgnął, unosząc się ku górze.

     – Nie byłabym przeciwna temu, byś mi pokazał jeszcze raz – wzruszyłam ramionami, próbując zgrywać obojętną, lecz niezbyt dobrze mi to wychodziło, patrząc na moje zachowanie. Z ledwością powstrzymywałam cisnący się na wargi uśmiech, na co zareagował pokręceniem głowy oraz cichym śmiechem pod nosem. Po chwili spojrzał na wiszący na ścianie zegar.

     – Zaraz wrócę – rzucił, po czym wstał od naszego stolika z uśmiechem na twarzy. Rozszerzyłam oczy, patrząc na jego ładne, umięśnione plecy odziane w ciemnoszarą koszulkę do momentu, aż zniknął za drzwiami z podpisem „WC". Ok, to było dziwne.

     Z nieco zdziwioną miną, powróciłam do spożywania posiłku wyłożonego na bialutkim talerzu. Robiłam to bardzo powoli, delektowałam się tym przepysznym daniem, jednocześnie popijając czerwonym winem. Alkohol drażnił w przyjemny sposób moje gardło, dlatego przełykając co jakiś czas ślinę, zagryzałam dolną wargę, napawając się tym smakiem. Niebo w gębie, bez wątpienia musiałam to przyznać. Krótką chwilę później wzięłam ostatniego kęsa smacznego makaronu i zadowolona, odłożyłam sztućce, kolejno opierając się o kanapę, i biorąc prawie pusty kieliszek w dłoń. Przyłożyłam szkło do swoich bladoróżowych warg, po czym opadłam plecami na kanapę i wówczas gdy chciałam zasmakować ponownie alkoholu, dostrzegłam kątem oka, iż ktoś nade mną stoi.

     – Czy można już zabrać, bella? – tuż przy mnie rozniósł się ten aksamitny głos samego Włocha o imieniu Marcello. Spojrzałam na chłopaka, którego wargi ozdabiał piękny, zalotny uśmiech, czując lekkie zawstydzenie. Ja za to skinęłam głową, na co uśmiechnął się jeszcze szerzej.

     – Tak – dodałam po chwili, kiedy się ocknęłam z letargu i uśmiechnęłam słabo w jego stronę. Mężczyzna widocznie zawahał się krótką chwilę, co utwierdziła mnie jego mina, aż nagle zacisnął wargi w wąską linię i zasiadł na miejscu chłopaka naprzeciw mnie.

     – Skąd się znacie? – wypalił niczym z procy, co mnie momentalnie wpędziło w zakłopotanie oraz zdezorientowanie. Brunet oparł się łokciami o stolik, prostując znacząco i przechylił delikatnie głowę, mrużąc oczy.

     – Słucham? – moje oczy przybrały kształt monet, a swoje bez żadnej skazy czoło zmarszczyłam. Chłopak chyba dostrzegł, że nieco mnie zaniepokoił tym pytaniem, dlatego przymknął na sekundę powieki, po czym uśmiechnął się do mnie zachęcająco.

𝙡𝙤𝙫𝙚 𝙢𝙚, 𝙙𝙚𝙫𝙞𝙡  ➸ 𝙧𝙪𝙜𝙜𝙖𝙧𝙤𝙡 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz