XII

682 45 62
                                    

Rey~
Był dosyć późny wieczór. Właśnie siedziałam na łące i medytowałam, gdy ujrzałam Finna z krwistoczerwonyn ostrzem przy szyi przerażonego Bena. Natychmiast uruchomiłam swój jasnożółty miecz, który oświetlił moją twarz.
- Finn odłóż miecz - wstałam próbując odciągnąć go od pomysłu zabicia młodego Solo - proszę... - powoli szłam w jego stronę starając się nie wykonywać gwałtownych ruchów.
- Rey ty niczego nie rozumiesz - warknął i przybliżył klingę do gardła syna Hana i Lei.
- Proszę Cię Fi.. - przerwałam widząc spadającą na zakrwawioną trawę odciętą głowę osoby, którą kochałam.

Nie.. nie.. nie.. NIE!

TO NIE MIAŁO TAK BYĆ

DLACZEGO TAK SIĘ DZIEJE..

DLACZEGO NIE MOGĘ BYĆ SZCZĘŚLIWA

Odepchnęłam ciemnoskórego za pomocą mocy i podbiegłam z płaczem do ciała mężczyzny.
- Ben.. Dlaczego.. - dławiłam się własnymi łzami wpatrując się w jego twarz.

Obudziłam się cała mokra od łez i potu we własnym łóżku, a twarz miałam całą czerwoną i opuchniętą od płaczu. Na szczęście to tylko koszmar. Tylko k o s z m a r. Podniosłam się i spojrzałam w lustro. Otworzyłam szerzej oczy.

Moje łzy delikatnie świeciły na kolor jasnożółty. Idealny kolor mojej klingi.

- Co się ze mną dzieje.. - spytałam samą siebie.
Wytarłam twarz i zdesperowana postanowiłam się przejść po bazie. A kij, może ktoś mnie wysłucha. I poprawi humor. I przytuli. I obroni przed całym złem. I całym światem.

Ben~
- Co - zapytał zdziwiony Armitage - Ty i randka? A myślałem, że mnie już nic nie zdziwi - prychnął.
- Dobra, jak nie chcesz mi pomóc, to przynajmniej się nie śmiej, wiesz.. - wymamrotałem zawstydzony i zrezygnowany kierując się w stronę drzwi.
Jednak rudzielec złapał mnie za nadgarstek.
- Jasne, że ci pomogę chłopie. Wreszcie jej zrekompensujesz lata tortur - uśmiechnął się wcibsko.
- Chce zauważyć, że ty też jej robiłeś krzywdę - na moje słowa tylko przewrócił oczyma.
- Tak, wiem. A ona i tak uratowała Phasmę chociaż cała nasza trójka zrobiła wiele złego - teraz zauważyłem, że chłopak cały czas kurczowo trzymał kobietę za dłoń, tak, jakby za chwilę miał ją stracić.
- Spróbuj ją skrzywdzić Armitage Hux'ie, a ja zrobię coś tobie - skierowałem wzrok najpierw na byłą kapitan a później na byłego generała.
Coś tam tylko wymamrotał pod nosem i wyskoczył z pytaniem. A raczej pytaniami. Miliardem pytań.
- To jaka ma być ta randka? Romantyczna? Luźna? Przy filmie? A może w łóżku *lenny*? Rano? Czy może wieczorem? Przy jedzeniu? Tutaj? A może w kosmosie na innej planecie? Lub na statku? Albo..
- Stop! Za dużo pytań - przerwałem mu i zrobiłem minę jak naburmuszony dzieciak - Po prostu ma jej się spodobać, rozumiesz? - spojrzałem mu prosto w oczy i zauważyłem w nich iskierki.
- Oczywiście Panie Benie Solo - zaśmiał się.

I tak podczas omawiania mojego spotkania z Rey mijały sekundy, minuty i godziny.

Rey~
Wreszcie zauważyłam Damerona w hangarze. Majstrował coś przy swoim ukochanym X-Wingu wraz z BB-8. Gdy do nich podeszłam, nawet nie zwrócili na mnie uwagi.

Eh..

Skierowałam się więc do pokoju Rose. Słyszałam, że jest w środku, ale nawet nie otworzyła mi drzwi, gdy pukałam.

...

Zrezygnowana poszłam do Huxa. Może ten Rudy mnie jakoś pocieszy, bo nawet Bena nie potrafię znaleźć.

Gdzie on się podziewał?

Zapukałam i.. zero odpowiedzi. Słyszałam tylko niezrozumiałe szepty zza drzwi.

Reylo - Zostań ❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz