XVII

429 28 11
                                    

Ben~
Na jednym z siedzeń siedział półprzytomny Dameron. Jego oddech był płytki i ledwo słyszalny, ciało zapełnione ranami i innymi śladami po torturach. Czuć było od niego zapach spalonego mięsa.

Natychmiast zabrałem go do bazy na oddział medyczny. W kilka sekund stracił przytomność, a jego serce stanęło.

Medycyna na szczęście była tak rozwinięta, że w chwilę przywrócono chłopaka do życia. Lecz na jak długo?

Nie wiadomo.

Droidy przystąpiły do opatrywania ran. Młody generał był w okropnym stanie. Dlaczego Finn nie miał litości dla swojego dawnego przyjaciela? Z tego co wiem to byli dla siebie jak bracia, a teraz omal go nie pozbawił życia. I skąd Poe wiedział, że tutaj przebywamy? Jakim cudem w takim stanie udało mu się wyrwać z łap Najwyższego Porządku? I w jaki sposób dał radę tu w ogóle dolecieć?

Sprzed bazy można było usłyszeć ryk Chewiego. Był na tyle potężny, że wyszedłem przed wrota, by sprawdzić o co chodzi wookie'emu.

Spojrzałem na Chewbaccę, a zaraz później na postać, którą trzymał za zbroję metr nad ziemią. Podszedłem bliżej.
- Puść ją - stanowczo powiedziałem do przyjaciela, a ten po chwili puścił szturmowca.

Żołnierz Najwyższego Porządku nie posiadał hełmu. Była poraniona, ale nie tak, by była potrzebna pomoc medyczna. Była to ruda dziewczyna, prawdopodobnie w wieku Rey lub lekko starsza. Miała bladą cerę a na jej twarzy było mnóstwo piegów. Jedno oko miała zielone, lecz drugie było niebieskie.

W skrócie. Była ładna. Nawet bardzo.

Świat pokazuje kolejny raz, że historia uwielbia się powtarzać.

Uświadomiłem sobie, że stałem kilka dobrych minut wpatrując się w dziewczynę. Przetarłem twarz i spytałem.
- Jak się nazywasz? - wpatrywałem się jej w oczy. Wyglądała na przestraszoną. Może widziała we mnie tego potwora, którym byłem jeszcze kilka miesięcy temu?

- Uh.. - złapała się lekko za głowę - Ames.. - wymamrotała pod nosem - Chyba Ames.. AM-2905.. - dopowiedziała po chwili.

- Coś nie tak? - podniosłem jedną brew. Pomimo, iż prawdopodobnie pomogła się wydostać Poe z bazy FO, to tak czy siak nie mogłem jej ufać. Mógł to być podstęp, zbyt długo byłem po ich stronie, by teraz nie podejrzewać we wszystkich szpiegów.

- Nie.. Nie.. Po prostu trochę głowa mnie boli.. - powiedziała cicho, masując głowę. Rzuciła broń a ta upadła kilka metrów od niej, jak widać chciała mi pokazać, że nie chce walczyć.

Rose przyszła po chwili. Widząc dziewczynę podkręciła głową i zabrała ją do centrum medycznego, by dać jej coś przeciwbólowego.

Zostałem sam. Spojrzałem jedynie w niebo, po czym wróciłem do bazy. Udałem się do sali dowodzenia i zacząłem przygotowywać plan wyciągnięcia Rey z rąk Najwyższego Porządku.

======
Kon'nichiwa!
Rozdział długo.. bardzo długo wyczekiwany. Co prawda krótszy niż zazwyczaj, ale to przez to, iż sądzę, że lepiej kolejne sceny już rozpisać w kolejnym rozdziale, by było ciekawiej. Niestety muszę wszystkich zmartwić, bo książka bardzo powolutku dobiega końca.

Przepraszam wszystkich za tak długą nieobecność, ale po prostu od kwietnia tak na prawdę miałam zarwanie głowy. Teraz już tylko muszę czekać na wyniki egzaminów i odpowiedź czy dostałam się do szkoły.

Mam nadzieję, że fajnie spędzacie wakacje :3

Więc.. w sumie to chyba tyle na ten moment. Miłego dnia / wieczoru wszystkim!

❤️

Reylo - Zostań ❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz