I.Dipper nienawidził.

251 22 26
                                    

 — Myślisz, że powinnam mieć dziecko?

Dipper Gleeful nienawidził trzech rzeczy. No dobrze, w rzeczywistości było ich więcej, wręcz łatwiej i szybciej dało się stworzyć listę rzeczy, które lubi. Ale tych trzech nienawidził najbardziej. One wybijały się nad mniejszymi, jedynie odrobinę irytującymi, sprawami. A pierwszą z nich była... no właściwie osoba, a nie rzecz. Konkretniej: Will Cipher. Cholerny Will Cipher z jego uśmiechem, chęcią niesienia pomocy; wiarą w to, że wszystko da się jakoś załatwić; z jego batonikami, które zawsze przynosił Gleefulowi ze świata demonów, z pysznymi ciastkami, napojami i innymi rzeczami. Drugą rzeczą były, znowu, osoby. Tym razem ludzie. Wszyscy ludzie. Dipper, wychowany w świecie z istniejącą już technologią, z magią, po tylu latach wciąż nie potrafił przywyknąć do ich prymitywnych rozwiązań, dziwnej mowy i tradycji. Trzecią rzeczą były wszystkie pytania Mabel, związane z czymś ludzkim. One zawsze wybijały go z rytmu. Sprawiały, że po raz kolejny, boleśnie, uświadamiał sobie, że znaleźli się w miejscu, z którego nie da się już zawrócić. Droga powrotna, dla nich, nie istniała.

— Oczywiście — kontynuowała, nie zważając na jego humor — jeszcze nie znalazłam odpowiedniego człowieka, ale... kto wie? Może ten Gideon nie jest tak zły? — Nie przejmowała się swoją nagością ani faktem, że za nią kolejne demony i kolejni ludzie, i jeszcze dziwniejsze istoty zdzierały z siebie następne warstwy ubrań i jęczeli, a alkohol spływał wręcz strumieniami po podłodze i ścianach ogromnego namiotu. Uparcie stała przy lustrze i przeglądała się; podziwiała swoje ciało, obmacywała brzuch.

A Dipper myślał o dwóch rzeczach. Po pierwsze — niewiele dzieliło ich od katastrofy. Demony, pokroju tych w namiocie, nie potrafiły ich wyczuć. Oczywiście, mogły stwierdzić, że przebywają przy kimś potężnym, ale nie umiały określić przy kim konkretnie. Ich mózgi, za sprawą mocy Mabel, nie mogły połączyć tych kilku faktów. Ale to nie oznaczało, że przebywanie z nimi było w pełni bezpieczne. Taka ilość demonów mogła bowiem zwabić do tego miejsca więcej emisariuszy (a wtedy cała praca Willa poszłaby na marne, nie to, żeby Dipper przejmował się jego wysiłkiem). Tych zaś nie dałoby się tak łatwo zmanipulować.

Po drugie — oni wszyscy się dotykali, macali, obściskiwali. Ludzie byli spoceni, alkohol śmierdział, syrena za głośno śpiewała. A przy takim czymś nie dało się myśleć. Mabel, gdyby nie przebywali wśród ludzi, prawdopodobnie, powiedziałaby mu, że powinien przestać być tak aseksualny; że powinien zacząć się bawić. Ale on, wciąż, nie potrafił. Dusił się przy nadmiarze istot i choć niektóre były całkiem ładne — obrzydzała go myśl, że Mabel z nimi flirtowała, że być może sama niedawno ich dotykała. Poza tym — o ile przebywając sam na sam z jedną osobą, miałby pełną kontrolę nad sytuacją, o tyle tutaj, w tym namiocie, miał jedynie jej namiastkę, a i ona mogła szybko zniknąć gdyby przestał stać przy wejściu i zrobił chociaż jeszcze jeden krok w stronę tłumu.

— Kazałaś mi tu przyjść tylko po to, by powiedzieć, że być może chcesz mieć dziecko? — spytał, drapiąc się po zaczerwienionych policzkach. Kolejny problem: nie miał pojęcia na co powinien patrzeć. Na Mabel nie chciał, na innych zebranych też nie, a trawa pod stopami i sam w sobie namiot były zbyt nudne.

— Nie. Kazałam ci tu przyjść, bo dostałeś kolejne zadanie.

Nie potrafił się nie uśmiechnąć, słysząc to jedno słowo — zadanie. Jakby on i Mabel byli jakimiś uczniami albo innymi, prostymi osobami i jakby, zazwyczaj, wcale nie kryła się za nim prośba o zamordowanie kogoś albo spowodowanie wypadku czy grzebanie w głowach kolejnych osób.

— Mogłaś mi to powiedzieć telepatycznie — zauważył, na nowo krzywiąc się. W ostatniej chwili uniknął lecącej w jego stronę butelki.

— Ale wtedy nie mogłabym patrzeć na twoją bezradność. — Splotła włosy, odsłaniając kark oszpecony siatką czarnych plam. — Wracając jednak do tematu: dzisiaj przyszła do mnie Melody. Znasz ją, graliśmy razem, w zeszłym tygodniu, w pokera.

[D0]PRZERWANA BAŚŃOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz