Cecylia przełknęła ślinę, wpatrując się w siano porozrzucane po ziemi. W powietrzu wciąż unosił się nieprzyjemny zapach mokrej, wilkołaczej sierści, a ziemie pokrywały chaotyczne ślady. Od czasu do czasu dziewczyna, nie potrafiąc przywyknąć do panującej wszędzie ciemności, trafiała stopami w kawałki mięsa i krzywiła się jeszcze bardziej, bo do jej nosa docierała paskudna woń zgnilizny.
— Myślałam, że wilkołaki nie lubią padliny — wymamrotała, przypominając sobie, co na ten temat miały do powiedzenia książki w zakonie.
Chociaż na zewnątrz padał śnieg, tu było duszno, wręcz za gorąco. Toteż Cecylia zsunęła z siebie płaszcz i przewiesiwszy go przez rękę, zerknęła na demony.
— Zazwyczaj jej nie lubią — przyznała Jinx, zgrabnie omijając wszelakie przeszkody. Cecylia podziwiała ją, gdyby sama mogła przywoływać płomienie, czułaby ogromną frustrację mając zakaz oświetlania sobie drogi. A w takiej frustracji potykałaby się nawet częściej, niż teraz. — Ale czasami — kontynuowała Jinx — gdy jest ich zbyt dużo w jednym miejscu, a i warunki nie pozwalają na wygodne polowanie... cóż, żywią się czym mogą. Niektóre dziczeją do tego stopnia, że i nawet pożerają inne wilkołaki.
O tym podręczniki nawet nie wspominały. Wszystkie zgrabnie koncentrowały się na sianiu nienawiści do wampirów i ignorowaniu innych stworzeń. Wilkołaki opisywały, jako stworzenia osowiałe i raczej potulne. Mówiono, że są po prostu jak psy z opcją porozumiewania się w ludzkim języku.
— I... one, w sensie te głodne wilkołaki, są gdzieś tu?
— To ich legowisko. Oczywiście, że tu są. — Kill wywrócił oczami. Nie podobał mu się ten zwrot akcji. Już same wampiry były upierdliwe, ale rozłąka z Selene? I teraz wilkołaki? Kill miał wrażenie, że ten dzień podkłada mu same kłody. A przy każdej następnej jego moc buzowała niespokojnie żądając natychmiastowego uwolnienia. — Lepszym pytaniem byłoby: kto w końcu doprowadził do anomalii?
— M-może razem? Wampiry z wilkołakami?
— Czy ty czytałaś jakąkolwiek książkę z wilkołakami i wampirami? Oni prędzej się pozabijają, niż zaczną współpracować.
O tym w pewnym stopniu wiedziała. To znaczy — książki czasami, łaskawie, zauważały, że wampiry i wilkołaki są swoimi naturalnymi wrogami, ale... Emisariusze i zakon też za sobą nie powinni przepadać. A jednak teraz sama szła z dwoma demonami, martwiła się o trzeciego i jakoś nie odczuwała nienawiści. Ba — miała wrażenie, że nawet gdyby ukradli jej tę sprawę i sami wyszli na bohaterów, nie czułaby złości.
Kill, jakby wyczuwając o czym myśli, prychnął.
— To nie to samo — oświadczył. — W waszym i emisariuszy przypadku chodzi o historię i wyrywanie sobie z rąk kolejnych nagród dobrego obywatela. W przypadku wilkołaków i wampirów to bardziej... kwestia natury.
— Natury?
— Są trochę, jak młodsze i starsze dziecko rywalizujące o względy rodzica — wtrąciła Jinx. — Tylko tu rodzicem jest księżyc, od którego uzależnione są ich moce. — Obróciła się wokół własnej osi. — Wampiry są dziećmi nocy. Wilkołaki są dziećmi nocy. I oboje wierzą, że noc powinna mieć jedynaka.
— Jeden następca tronu to wygodny tyran, dwaj to zapowiedź wojny. Czy inne tego typu gówno.
— O, przeczytałeś książkę Soaresa.
— Nie ciesz się tak. Przebrnąłem tylko przez trzy strony i zasnąłem, gdy zaczął się rozwodzić nad tym, że w razie czego łatwiej usunąć jednego durnego dzieciaka, niż dwa przesadnie ambitne książątka.
CZYTASZ
[D0]PRZERWANA BAŚŃ
Fanfiction• 2020 • ❝I, że czerwień, nie błękit, będzie twoim kolorem.❞ Dipper Gleeful jest martwy, Edwin Southeast natychmiast potrzebuje pieniędzy, Ludwik Pines właśnie morduje swoją narzeczoną, Cecylia walczy z wampirami, a Bill Cipher zdecydowanie powini...