I.Kasyno.

55 7 13
                                    

Will Cipher nie był szczęśliwy.

Chociaż świat ludzi zdążył się zmienić; z drewnianych, nijakich budowli przeistoczył się w powojenny chaos, przemierzanie go wciąż sprawiało mu ból. Wspomnienia pozostawały żywe. Atakowały go nawet, gdy przebywał na drugim końcu świata, jak najdalej od niewielkiej chatki i błękitnych, cyrkowych namiotów. Czasami, zatrzymując się, miał wrażenie, że zaraz ujrzy przed sobą rozbawioną Mabel Gleeful, a Dipper wychyli się z jednego z namiotów i z grymasem na twarzy powie pierwszą lepszą rzecz, która przyjdzie mu do głowy.

To była jedna z tych chwil, w których żałował, że nie miał w sobie obojętności Killa. Gdyby ją miał, mógłby odmówić królowi. Nie. Gdyby był Killem nawet nie musiałby się odzywać. Po prostu wyszedłby trzaskając drzwiami w momencie, gdy rozmowa stałaby się dla niego zbyt irytująca, bądź nudna. Gdyby zaś był Billem — ale tym zdrowym Billem; tym Billem, który rozumie, co się do niego mówi — mógłby napyskować i nie przejmować się konsekwencjami. Ale on pozostawał cholernym Willem Cipherem. A Will Cipher nie pyskuje, nie trzaska drzwiami i nie odmawia. Will Cipher jest kimś, kogo zdjęcie mogłoby wisieć obok definicji idealnego emisariusza. Dlatego jedynie uśmiechnął się, gdy król powiedział:

— Od paru miesięcy praktycznie nie wychodzisz z pałacu, tylko siedzisz w biurze i piszesz, i piszesz, i piszesz. I oczywiście doceniam twoje raporty i całokształt papierkowej roboty, ale bądźmy szczerzy! Jak tak dalej pójdzie, to tyłek zrośnie ci się z krzesłem, a palce zmienią się w dodatkowe długopisy.

I grzecznie zabrał przygotowaną na tę okazję teczkę. Wychodząc, napisał krótką wiadomość do Selene, nie chcąc za bardzo rozmawiać z Killem. Wiedział bowiem, że ten i tak nie powie mu nic dobrego, a jedynie wyśmieje postawę. Billa nie odwiedzał. Początkowo chciał to zrobić, ale przejrzawszy zawartość teczki, doszedł do wniosku, że pożegnania z nim są niepotrzebne. Misja miała być krótka i prosta. Ot, żadnych łapanek niebezpiecznych przestępców, żadnego rozlewu krwi, a jedynie prosta, szybka rozmowa.

A jednak teraz ściskało go w żołądku, jakby od tego zadania zależały losy wszechświata. Dla oderwania się od wspomnień i niepokoju, rozglądał się po okolicy. Większość budynków zniszczono; niekiedy pozostały po nich jedynie pojedyncze ściany z popękanymi oknami. Ulice śmierdziały wszystkimi możliwymi ludzkimi wydzielinami, a gdy skręcał w jedną z bocznych ulic — miał okazję zobaczyć kilka rozkładających się ciał. Żywi ludzie najczęściej dzielili się na dwie grupy — jedni, przerażeni kulili się wyraźnie przemarznięci i głodni. Drudzy byli... szczęśliwi. Absurdalnie roześmiani, rozluźnieni, jakby nie potrafili dostrzec wszystkich zniszczeń.

W pewnym momencie nawet Will natrafił na śpiewające mężczyznę. Stary człowiek skakał po ulicy, niczym nastolatek, a swoim głosem zwabiał ciekawskich ocalałych.

Miał wiele pytań, widząc, jak ulica zmienia się w makabryczną scenę dla tańczących ludzi, ale jednocześnie wolał nie zadawać żadnego z nich. Zamiast tego — ruszył dalej, uprzednio opatulając się szczelniej błękitnym płaszczem.

Czasami mijał demony.

Chociaż swoje dodatkowe części ciała i ruchome tatuaże miały ukryte, łatwo rozpoznawał je po postawie. Były równie zagubione i ciekawskie, co on. Wychodziły ze swoich nor i patrzyły na ludzi, niczym na wyjątkowo cudaczne zwierzęta. Też nie podchodziły, nie pytały. Trzymały się ściśnięte w grupki. Gdzieś wśród nich dostrzegł nawet znajome twarzy — emisariuszy przybyłych na misje oraz zwyczajnych demonów, które jedynie chciały obejrzeć ten zniszczony świat lub też miały tu swoje sprawy do załatwienia.

Po godzinie, gdy niebo już całkowicie zniknęło za chmurami, a deszcz lunął, przeistaczając ulice w potoki, Will dotarł na miejsce.

Budynek, który miał przed sobą, w niczym nie pasował do pozostałych. Niezniszczony, z idealnie białymi ścianami i neonowym napisem zdecydowanie nie miał w sobie nic ludzkiego. Will westchnął ciężko i wszedł do środka.

[D0]PRZERWANA BAŚŃOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz