II.Możemy być szczęśliwi.

42 8 14
                                    

Look at where you are

Look at where you started

Dipper był spokojny.

Chociaż początkowo miał kilka obaw odnośnie tych wakacji, teraz czuł się, jakby ktoś wreszcie zdjął z jego pleców ogromny ciężar. Wieści od Willa i Flawii ucieszyły go bardziej, niż by się tego spodziewał. Choć dalej miał mnóstwo pytań i nie potrafił sobie wyobrazić ich na co dzień, w związku, cieszył się ich szczęściem. Zresztą — ogólnie cieszył się przez Willa. Każda, nawet najdrobniejsza zmiana w nim budziła w Dipperze masę radości. Miło było patrzeć, jak ktoś, kogo uznawał za przyjaciela, wreszcie wyszedł z żałoby i ruszył przed siebie.

Równie miłe było wygrzewanie się na plaży w towarzystwie pozostałych przyjaciół, siostry i narzeczonego. Aż żałował, że nie przyjechali tu na dłużej; że w ogóle będą musieli w końcu opuścić to miejsce, a wrócą tu (o ile w ogóle) dopiero za kolejnych pięćdziesiąt lat, gdy wyspy znowu wynurzą się spod wody, a spowijająca je gęsta mgła, opadnie odsłaniając nietknięte budynki.

— Powinniśmy częściej robić sobie wakacje — powiedział Billowi, gdy ten obserwował pozostałych grających w siatkówkę. Dopiero po chwili do Dippera dotarło, że jego narzeczony używa mocy, by zmieniać trajektorię piłki, ilekroć ta zbliżała się do Killa. — Jesteś okropny, wiesz?

— To zemsta za zepchnięcie mnie ze schodów — oświadczył Bill i poruszył palcami, a piłka kolejny raz tego dnia skręciła w stronę morza.

— Dzieciak — podsumował Dipper, opierając się na łokciach. Słyszał, jak Kill przeklina, a Mabel próbuje go uciszyć, argumentując to wszystko obecnością dziecka, ale i tak najbardziej skupiał się na Billu. — Mówiłem poważnie. Powinniśmy trochę częściej odpoczywać — powiedział, odgarniając włosy z twarzy Billa.

Przez rolę, którą Bill pełnił w swoim świecie, rzadko kiedy mogli sobie pozwolić na takie chwile wytchnienia. W najlepszym wypadku siedzieli w nocy na kanapie i oglądali telewizje, a po pięciu minutach Bill zasypiał zbyt zmęczony, żeby zainteresować się dalszą częścią horroru, bądź komedii. Innym razem Dipper po prostu siedział w sypialni Ciphera i w kompletnej ciszy patrzył na to, jak drugi demon pracuje. Czasami wyznaczał mu przerwy, wiedząc, że Bill sam ich nie zrobi; że prędzej padnie nad tymi papierami, niż oderwie się od nich ot tak. W najgorszym wypadku widywali się jedynie wtedy, gdy odbierali od siebie dziecko. A były to spotkania szybkie i często chaotyczne, skupione tylko i wyłącznie na dziewczynce, dzięki której zresztą ich historia znalazła się w tym miejscu.

— Wieeem. — Bill przeciągnął się, a piłka gwałtownie wystrzeliła z rąk Mabel i niemal uderzyła Killa w twarz. — Jestem tu ledwie kilka godzin, a już czuję się odrobinę mniej martwy.

Dipper wywrócił oczami, słysząc kolejną wiązankę przekleństw. Naprawdę chciał skarcić Billa i przerwać te jego głupie sztuczki, ale widząc go uśmiechniętego i rozluźnionego, nie potrafił powiedzieć nic sensownego.

Właściwie — w tej chwili wiedział jedynie, że bardzo chętnie by go teraz pocałował.

Niestety, nim zdążył cokolwiek zrobić — piłka uderzyła Billa w czubek głowy, a Kill stanął przed nimi z dłońmi umieszczonymi na biodrach i uśmiechnął się okrutnie.

— Jeśli jesteś taki mądry, po prostu do nas dołączy — powiedział, w następnej chwili chwytając Billa za nogę i ciągnąc w stronę rozłożonej siatki oraz pozostałych demonów. Dipper westchnął, patrząc, jak jego narzeczony miota się na piasku i wykrzykuje coś na temat uduszenia swojego kuzyna.

[D0]PRZERWANA BAŚŃOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz