III.Dach.

24 7 1
                                    

 Kill wyszedł z łazienki.

Chociaż fizycznie wyglądał zadziwiająco dobrze, a przygotowane ubrania idealnie na nim leżały, był zirytowany. Jego własne moce wciąż nie chciały go słuchać, praktycznie nie potrafił ich wyczuć, a przez to — czuł się, jak dziecko. Małe, demoniczne dziecko, które nie ma jeszcze łączności ze swoją mocą, więc może jedynie spontanicznie podpalić coś kichnięciem lub wywołać u samego siebie ból głowy poprzez ciągłe próby uniesienia mocą jakiegoś przedmiotu.

A Kill nienawidził tamtego etapu w swoim życiu. Właściwie — żaden demon nie przepadał za nim. Większość wspominała pierwsze lata swojego życia używając do tego dwóch słów: wieczna frustracja. Ciężko było się temu dziwić. Kill pamiętał, że gdy wszyscy dokoła (to znaczy: jego rodzice i ich przyjaciele) unosili przedmioty bez używania rąk, podpalali wolą ogniska i palniki, latali i grzebali w cudzych myślach, on ledwie rozumiał, jak korzystać z najbardziej podstawowych funkcji ciała. Inni wytwarzali znikąd przedmioty, on wrzeszczał nie rozumiejąc skąd bierze się burczenie w brzuchu i jak kontrolować pęcherz, a gdzieś, przez jego kichnięcie, płonęła kanapa. A potem wcale nie było lepiej.

Kiedy demon jest młody moc zachowuje się, jak osobna istota, która po prostu reaguje na otoczenie i pewne zachowania dziecka. A lata później ona i dziecko nagle stają się jednością. Nagle dziecko jest wpychane do jakiejś szkoły, do nauczycieli i musi wykuwać na pamięć wszystkie możliwe teorie, podczas gdy moc domaga się poprawnego, świadomego użycia i zainteresowania. Uczucie przypominające powolne wypalanie wnętrzności nie odstępuje demona nawet o krok.

Tak więc: Kill naprawdę nie chciał powtórki z rozrywki, ale widocznie był na nią skazany. O ile wcześniej płomień chociaż na chwilę wystrzelił z jego dłoni, o tyle teraz nie potrafił zrobić nawet tego, a Kill po raz pierwszy od dawna czuł... zimno. Nie chodziło o chłód bijący z pokoju; o zimny wiatr dostający się przez okna, bo tych czynników nie było — pokój był ciepły, szczelnie pozamykany. Chłód bił ze środka, z jego ciała.

— Twoja moc powróci za tydzień, jeśli będziesz się za bardzo forsował, albo za dwa dni, jeśli odpoczniesz trochę — oświadczył Adam. Wciąż siedział na łóżko, a spoczywający na jego kolanach kot mruczał zadowolony z wygodnego miejsca i odrobiny uwagi. — Najlepiej dla ciebie byłoby odpocząć.

— I oczywiście powinienem zrobić to tutaj, u mojej przyszłej ofiary, prawda?

Kill wywrócił oczami. Miał ochotę po prostu wyjść, znaleźć pierwszego lepszego demona i każdą dostępną bronią zmusić go do otworzenia portalu do domu. Z drugiej strony nie był pewien czy w swoim obecnym stanie dałby radę przejść przez portal. Co prawda nie był jedną z tych osób, które reagowały na nie w najgorszy możliwy sposób, ale... co jeśli to się zmieniło? Jak daleko sięgały jego problemy z mocą?

— To najbezpieczniejsza opcja.

— I z pewnością nie spróbujesz mnie zabić — ciągnął dalej Kill, stając przed łóżkiem. Nie miał przy sobie nic ostrego, a i nie był pewny ile osób znajduje się w tym budynku i czy poradziłby sobie z nimi w tej sytuacji, ale patrząc na Adama miał ochotę poderżnąć mu gardło. Ten chłopak reprezentował wszystko to, czego Kill nienawidził: od pseudo jasnowidzących mocy po wieczny spokój. Mógłby go zaakceptować jedynie z rozharatanym gardłem.

— Jest jedna ścieżka, w której próbuję cię zabić — wyznał po chwili Adam — ale w niej też kończę martwy, więc nie musisz się tym przejmować.

— Oczyywiście.

A może powinien go udusić?

Co prawda ręce miał jakieś dziwnie słabe, trochę się trzęsły, gdy je zaciskał, ale Adam nie wyglądał na jakiegoś szczególnie silnego. Do tego, jeśli Kill odpowiednio by się postarał, nie ubrudziłby się mordując go w ten sposób. Tylko... tu znowu pojawiało się mnóstwo problemów. Nawet gdyby zabił bez rozlewu krwi, wciąż tkwił w jakimś obcym pomieszczeniu, w obcym budynku. No dobrze... Budynek nie był tak obcy. Kill przeglądał jego plany, nawet, wstępnie, sięgnął już po notatki o pracownikach, ale na tym wszystko się kończyło. Był przygotowany do zabicia dziecka, nie Adama.

[D0]PRZERWANA BAŚŃOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz