II.Wampir.

29 7 14
                                    

 Cecylia patrzyła z fascynacją na kopalnie.

Zaraz po wejściu ona, Kill, Selene i Jinx znaleźli się w kolistym pomieszczeniu o kamienno-drewnianych ścianach. W jednej z nich wieki temu zrobiono łukowate przejście prowadzące w głąb. Stare tory ledwie dało się dojrzeć spod ogromnych warstw brudu i piachu; Cecylia prawie potknęła się o nie, gdy obracała się wokół własnej osi, zaciekawiona każdym fragmentem kopalni. Nigdy nie była w tego typu miejscu, a i w książkach nigdy nie natrafiła na wątek starej kopalni stworzonej gdzieś w Gravity Falls. Właściwie — z minut na minutę, patrząc na naskalne malowidła, miała wrażenie, że zakon zwyczajnie nie wiedział o jej istnieniu. Albo z jakichś powodów próbował wymazać ją tak, jak to robił z emisariuszami.

— Co to właściwie znaczy? — spytała, wskazując na napis umieszczony nad łukowatym przejściem. W pierwszej chwili nie potrafiła nawet skojarzyć, że to coś wyryte na drewnianej tabliczce to słowa w obcym języku. Był to bowiem język dziwny, złożony z mnóstwa zawiłych symboli, których nie kojarzyła z żadnych książek ani słowników.

Tylko król może mnie sądzić — odczytała Jinx bez żadnego problemu. — To pradawny język demonów, aktualnie raczej się go nie używa.

— Dlaczego?

— Choćby i dlatego, że, pomijając znajomość wszystkich języków świata, mamy nowy, własny język, który jest o wiele wygodniejszy i bardziej intuicyjny. Ten stary był zbyt zawiły, a wymowa większości słów tak skomplikowana, że większość demonów nie potrafiła się ze sobą dogadać w nim. — Jinx wzruszyła ramionami.

— Ale ty go znasz...

— Tylko pismo i wciąż czuję się niepewnie przy dłuższych zdaniach. Nie umiałabym odczytać tej tabliczki w jej oryginalnym języku, a gdybym próbowała... Cóż, najpewniej brzmiałoby to, jakbym się dusiła.

— Dobre i tyle — oceniła i wróciła do rozglądania się.

Ostatnie miesiące zdążyły ją nauczyć, że rzeczywistość rzadko kiedy jest równie ciekawa, jak marzenia, a jednak wchodząc tu spodziewała się czegoś jeszcze więcej. Wyobrażała sobie stoły wypełnione słoikami z częściami ciała i krwią, pentagramy wyrysowane na ziemi i mnóstwo innych tego typu rzeczy. W zasadzie — jej mózg wziął każdy możliwy stereotyp o wampirach i umieścił go w tym miejscu.

To wciąż lepsze, niż codzienne patrzenie na życie jednego nudnego faceta — pomyślała, sunąc palcami po naściennym malowidle przedstawiającym demona w kształcie ogromnej gałki ocznej ze skrzydłami nietoperza.

— Myślicie, że naprawdę mogą tu być? — spytała wreszcie, zerknąwszy na swoich towarzyszy.

— Kto? Wampiry? — Selene oderwała wzrok od przedziwnych, świecących robaków i spojrzała na nią. Cecylia skłamałaby mówiąc, że po tych dwudziestu minutach spędzonych razem urok Selene choć trochę przestał na nią działać.

— M-mhm.

— To ty mówiłaś, że tak może być — wtrącił Kill. — To ty powinnaś to wiedzieć. — Widząc jej niepewną minę, wywrócił oczami i powiedział: — Myślę, że to całkiem prawdopodobne. Ciemno tu, zimno, a i ludzie raczej tędy nie przełażą. Idealnie dla tych bladych pokrak.

— Ale... gdyby tak było to już by po nas przyszły, prawda?

— Niekoniecznie. — Kill wzruszył ramionami.

— Takie ataki to raczej domena młodych wampirów. Starsze wolą czaić się w mroku i czekać aż ofiara przyjdzie do nich — dodała Jinx. — Zresztą... nie uczą was o tym w zakonie?

[D0]PRZERWANA BAŚŃOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz