Rozdział 2 Macocha

546 91 48
                                    


POV Sasuke- Nie mamy już wpływu na jego decyzje, wiec chociaż staraj się zachować pozory dobrych manier wobec niej –  Itachi instruował mnie gdy obaj staliśmy przed domem w oczekiwaniu na przyjazd narzeczonej ojca

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


POV Sasuke

- Nie mamy już wpływu na jego decyzje, wiec chociaż staraj się zachować pozory dobrych manier wobec niej –  Itachi instruował mnie gdy obaj staliśmy przed domem w oczekiwaniu na przyjazd narzeczonej ojca.

Zgodnie ze zwyczajem powinniśmy powitać ją jako pierwsi.

- Zawsze podziwiałem twój stoicki spokój... ja tak nie potrafię... jakaś żmija zajmie miejsce naszej matki – odparłem

- to nigdy nie nastąpi,  a poza tym myślisz że naprawdę sama dokonała takiego wyboru? Jak znam nasz klan nikt nawet nie pytał jej o zdanie. Dokonano transakcji i prócz naszego ojca i przywódcy klanu Makuda nie ma tu innych „wygranych".

Szczerze mówiąc nawet nie spojrzałem na to z tej perspektywy i mimo ze w słowach Itachiego było dużo racji, to nie chciałem tego przyznać.  Moj brat zawsze był dla mnie wzorem i odznaczał się niezwykłym rozsądkiem, mną natomiast kierowały emocje. Wracając wczoraj z klubu i pakując swoje rzeczy by na nowo zamieszkać w posiadłości obiecałem sobie, że w żaden sposób nie będę pomagać tej kobiecie zaklimatyzowac się w nowym otoczeniu.

Nienawidziłem jej nim się tu zjawiła i wiedziałem że to się nie zmieni.
Gdy z daleka dostrzegliśmy nadjeżdżający samochód, spiąłem wszystkie mięśnie. Nadeszła wreszcie ta chwila.

Byłem przekonany że zobaczę kobietę w średnim wieku, a zamiast tego z samochodu wysiadła drobna i niezwykle młoda postać.  Miała białe długie do pasa włosy,  a duże oczy mieniły się złotawym odcieniem. nie należała do przeciętnych dziewczyn. Juz na pierwszy rzut oka wyróżniała się zjawiskową urodą. Nie wierzyłem wręcz w to co widzę.  Ta dziewczyna miała zostać moją  macochą!

- Matko... to jeszcze dziecko... – wyszeptał przerażony Itachi, którego jakby wryło w ziemię.

Miał rację.  Narzeczona ojca wyglądała ledwie na 18 lat...
Spojrzała na nas i najwidoczniej była równie zażenowana jak my. Mimo to wzięła głęboki wdech i powiedziała konkretnie melodyjnym głosem

- Witajcie,  Nazywam się Dekashi z klanu Makuda. Miło mi was poznać!
Cisza... patrzyliśmy wszyscy na siebie nie zważając na to, że jej taksówka  już odjechała.

Pierwszy oprzytomniał Itachi

- Witaj... Dekashi... pomogę Ci z bagażem – podszedł do niej biorąc walizki

-Dziękuję...ymm...

-Itachi . A to mój brat Sasuke – wskazał na mnie, a wzrok dziewczyny automatycznie powędrował w moją stronę.

Nie  zareagowałem. Zamiast tego odwróciłem się do niej tyłem i sucho zakomunikowałem

-Ojciec czeka na ciebie w gabinecie.

Gdy staliśmy już przed drzwiami, Itachi zapukał a ojciec oschłym głosem kazał nam wejść . Nie pasowało by do czasu ślubu pozostawali sam na sam... głupie zasady i udawane dobre maniery. Spojrzałem na nią i zauważyłem, że cała się spięła.

- Mam nadzieję, że miałaś spokojną podróż – mój ojciec nie wstał zza biurka, a jedynie zetknął na swoją narzeczoną.

- Tak dziękuję- odparła pewnie, ale bystry obserwator dostrzegł by, że lekko drży .

- W takim razie odpocznij, Sasuke pokaże Ci twoją sypialnię. A ty Itachi zostań,  chce ci przekazać parę uwag do dokumentów. – już mieliśmy wyjść gdy ojciec dodał – a o 19.00 zapraszam Cię na kolację do głównej jadalni i porozmawiamy o naszym ślubie.

-Zaraz zwymiotuję... – szepnąłem w zasadzie sam do siebie.

On mógłby być jej ojcem...
Dziewczyna nie odpowiedziała, a jedynie kiwnęła głową na odchodne. Idąc przodem nawet nie zważałem na to ze ledwo za mną nadąża w niezwykle wysokich szpilkach.

-Tu masz swój pokój, a resztę domu niech pokaże Ci służba.  A sypialnie mojego ojca znajdziesz chyba sama – powiedziałem jadowicie odkładając jej bagaże przed drzwiami.

- Możesz powiedzieć czemu zachowujesz się jak prostak wobec mnie?

- Nie domyślasz się ? Gardzę Tobą 

- Doceniam szczerość, chociaż tego nie rozumiem...nawet mnie nie znasz...

-Wystarczy mi fakt, że jakiś podlotek ma zostać formalnie moją macochą! - warknąłem

-Po pierwsze, nie jesteś dużo starszy więc uważałabym z tym podlotkiem, a poza tym Dla mnie to też niekomfortowa sytuacja! – jej oczy zaiskrzyły w złości

-I mimo to zamierzasz grzać mojemu ojcu łóżko?

Plask! – miała szybki refleks i dosyć siły by cały mój policzek zapiekł. Nie spodziewałem się, takiej reakcji.

-Gdybym mogła moja noga nigdy nie przekroczyłaby progu tego domu!

- Chcesz wzbudzić we mnie litość mówiąc ze klan zmusił Cię  do tego małżeństwa a ty nie miałaś wyboru? . Ja na twoim miejscu wolałbym się zabić !

Powiedziawszy to odszedłem kipiąc ze złości.  I mimo że bardzo chciała to ukryć dostrzegłem tę samotną łzę która spłynęła po jej policzku nim odszedłem.

Gwiazki! No i mamy wreszcie wasze upragnione spotkanie z macochą xD teraz akcja nabierze troche tempa. Licze na wasze wsparcie i wyrozumiałość na błędy  czy zroznicowane dodawanie rozdzialu Xd

Ps. Okladke wykonalam sama xD

Kocham!
Wasza/ Twoja
Juri/Deki

Patowa sytuacja [ Sasuke x OC ] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz