Rozdział 4

733 29 3
                                    

Obudziło mnie szturchanie w rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam Benjamina który się uśmiecha.

-Co skarbie? Czemu nie obudzisz Zayn'a?-zapytałam

-Bo tatuś poszedł z dzidzią.-powiedział wtulając się we mnie

Faktycznie nie było Maeve w łóżeczku i Zayn'a też. Przyzwyczaiłam się,że Benjamin nazywa Zayn'a tatą. Nie cieszyło mnie to bardzo ale wiedziałam,że mojemu narzeczonemu się to podoba. Więc nic nie mówiłam.

-Może po śniadania pójdziemy się pobawić? Weźmiemy też Mae chcesz skarbie?-zaproponowałam

-Tak mama jest najlepsza!-pisnął i pocałował mnie w policzek

Głaskałam jego brązowe loki. Przytulił się do mojego brzucha i jeździł po nim swoimi małymi rączkami. Przyłożył ucho i mamrotał coś pod nosem.

-Tam jest dzidzia?-zapytał a ja się zdziwiłam

-Nie synku dzidzi tam nie ma.-zaśmiałam się

-Ale niedługo będzie.-mruknął Zayn trzymając Mae na rękach

Uśmiechnęłam się na ich widok. Wyglądali razem uroczo. Miała jasne włoski i ciemne oczy jak węgielki. Była jaśniutka a Zayn był przy niej ciemny. Zresztą przy mnie też. Bo jestem blada jak ściana.

-A co planujesz mi zrobić dziecko?-parsknęłam

-Jeszcze z dwójkę było by pięknie.-uśmiechnął się

-Narazie musimy poczekać do tego aż Mae podrośnie. Bo nie mam zamiaru latać za dwoma bobasami.-powiedziałam poważnie

-Będę tyle czekał ile trzeba.-pocałował mnie w głowę

Po chwili położył obok mnie Maeve i wziął Benjamina na ręce. Kochałam widok Zayn'a z dziećmi. Wiem,że traktował je jakby były jego. Było mi czasem głupio,że musi się nimi zajmować. Ale nie byłam w stanie się sama zająć Benjaminem i małą. Co jak co on mi bardzo dużo pomógł i jestem mu za to wdzięczna.

Po zjedzeniu wspólnego śniadania postanowiłam pójść na plac zabaw wraz z dziećmi. Zayn poszedł do gabinetu robić jakieś rzeczy w papierach. Też bym chciała chodzić do pracy może poproszę go aby zatrudnił mnie jako swoją sekretarkę czy kogoś? Bo dziećmi może zająć się mama Zayn'a albo moja mama.

Wsadziłam Maeve do wózeczka a ona uśmiechnęła się i zaczęła machać rączkami. Benjamin wziął mnie za rękę i śpiewał coś pod nosem. Dotarliśmy pod park który znajdował się niedaleko naszego domu. Usiadłam na ławce i uważnie przyglądałam się Benowi bawiącemu się w piaskownicy.

Nie wiem co bym teraz zrobiła bez moich dwóch skarbów. Są to moje jedyne powody do szczęścia. Tego prawdziwego. Nie to,że z Zayn'em się nam nie układa. Ja go kocham i on kocha mnie ale wydaje mi się ,że jakby nie daje mu tego co on chce. I czuje,że go zawiodłam z tym,że urodziłam dziecko Harry'ego a nie jego. Chciałabym mu dać wszystko za miłość jaką mnie obdarza ale nie jestem w stanie. Bo nadal jestem załamana po jego stracie. Nie było dnia w którym o nim nie myśle. Nie kocham go już ale zapomnieć nie mogę.

I to jest najgorsze

Spojrzałam na piaskownice i nie było w niej Benjamina. Zrobiło mi się od razu gorąco bo na placu nie było wielu osób. Wstałam szybko i rozejrzałam się dookoła ale go nie było. Już miałam ochotę się rozpłakać aż nagle ktoś złapał mnie za ramie. Odwróciłam się i nie mal zeszłam na zawał.

Harry

Before I loved you|| H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz