36

1.6K 73 16
                                    

Amelia
Gdy Karol i Werka już wyszli było około 15, mam 6 i pół godziny do spotkania się z tym tyranem. Wyszłam z pokoju w celu zrobienia sobie śniadania, a w sumie obiadu. W kuchni i w salonie nikogo nie ma. Dziwne. Wyciągam z lodówki mój katering i podgrzewam wszystko w mikrofali, patrząc przez okno z widokiem na podjazd zauważyłam że wszyscy tam stoją, wtf XD. Wyjęłam mój posiłek i szybko zaczęłam jeść. Jadłam tak sobie i jadłam aż poczułam czyjaś rękę na moim ramieniu, już chwilę później obok mnie stał Mixer.
-czemu tam stoją? - pytam chłopaka który wyjmuje wafle ze swojej szafki
-robią pranka na trombie, naklejają coś na dach jego samochodu że wygląda to jakby był przemalowany czy coś - mówi biorąc wafla do buzi, aż się zaśmiałam. Dokończyłam jeść i pożegnałam się z przyjacielem. Wyszłam na podjazd, rzeczywiście. Karol i Kamil oklejają dach K1 Pika czarnym czymś. Obok stoi reszta ptlatrzac na wszystko, zastanawiam się tylko kto pilnuje tego czy tromba się nie obudził jeszcze bo jest po 14:00. Podchodzę do Kuby i go przytulam. Nie widzę Kasi, pewnie ona zagaduje Mateusza jak coś. Po jakichś 10 minutach stania tam skończyli, nawet ładnie to wygląda. Samochód stoi pod jego oknem więc nie będzie widać boków tylko dach, na tym czarnym czymś jeszcze napisali czerwona farbą "wujek luki jest najlepszy". Nie wnikam. Zostawiliśmy kamery skierowane na samochód i na okno Mateusza. Weszliśmy do domu i zaczęliśmy oglądać jakiś tam serial w salonie. Pół godziny później słychać przekleństwa i zbieganie po schodach. Szybko ruszamy za wkurwionym trombą. Chłopak gdy widzi że to tylko okleina zaczyna się śmiać, wszystko jest nagrane więc super. Nawet nieźle to wyszło tylko chłopak się wkurzył. Wróciliśmy do wcześniejszego zajęcia już w pełnym gronie. Dochodziła 21:00 więc pod pretekstem tego że "muszę rano wstać" wróciłam do pokoju. Nie wiem jak wyjdę na dwór żeby pójść się spotkać ale jakoś spróbuje. Gdy w końcu wymyśliłam sposób wyjścia wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę pokoju narad, otworzyłam po cichu okno prowadzące do ogrodu, wyszłam po cichu. Otworzyłam sobie bramę i cicho odjeżdżając z podjazdu moim czerwonym merolkiem myślałam o tym co właśnie odpierdalam. Straciłam zmysły. Dojechałam na miejsce, chłopak stał pod latarnią, widać było go w całej okazałości. Miał chytry uśmiech. Napisałam jeszcze szybki SMS do Łukasza o treści.

Przepraszam was, pojechałam do Olka. Kocham was z całego serca. Dam sobie radę obiecuję, to dla waszego dobra. Kiedyś wrócę zobaczycie. Nie wiem kiedy i czy w ogóle ale w miarę możliwości się odezwę czy coś. Kocham was naprawdę.

Włożyłam telefon do torebki i wysiadłam z samochodu. Podeszłam do chłopaka, od razu mnie przytulił. Strasznie się boję ale cóż, moje życie za ich.....

pomóż mi żyć // pateckiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz