Karol Wiśniewski
Wraz z policjantami pojechaliśmy na wskazany adres, łapy mi się trzęsą na myśl co on z nią tam robi, może nasza malutka już nie żyje?boję się na maxa. Wychodzimy z lodówy i stoimy pod domem mężczyzny, wszystkie światła zgaszone oprócz jednego. Furtka otwarta, dziwne. Wchodzimy cicho na teren dość dużego domu. Nie wytrzymuje i wbiegam do środka
-AMELIA ! AMELIA KURWA-Krzyczę na całe gardło, nad sobą słyszę stukot podlogi. Biegnę na górę, za mną Mateusz a za nim policjanci którzy byli oczywiście uzbrojeni. Wbiegam do każdego pomieszczenia po kolei, nie ma. Został ostatni pokój. Zamknięty. Czyli zostawił ją samą w domu ? Idiota. W sumie zamknięta w pokoju. Próbuje wyważyć drzwi, nic. Policjanci próbują tego samego. Udało im się. Pod oknem widzę ją, naga, owinieta kocem, makijaż rozmazany od łez, usta zaklejone silver tapem (EKIPYYYY XD), przywiązana do kaloryfera, zapłakana, nogi całe poranione, na obojczyku ma liczne przecięcia. Od razu gdy ją zobaczyliśmy obaj podbieglismy do niej, widać było że cierpi. Rozwiązałem ją i przytuliłem, dziewczyna nadal płacząc wtula się we mnie. Mateusz również ją przytulił, tak się cieszę że ona żyje i jest tu z nami cała i ..Nie można powiedzieć że zdrowa ale cała. Okryłem ją kocem i wraz z resztą udaliśmy się przed dom. Zaparkowalismy trochę dalej od domu żeby nie było, będąc już jakiś kawałek od domu podjechał czarny kabriolet, pewnie to on. Policjanci od razu pobiegli w tamtym kierunku. Mam nadzieję że złapią tego jebanego cwela. Wsiedliśmy do lodówy we trójkę, Amelia wciąż płacze i się trzęsie.
-csii już dobrze-mówi Mateusz przytulając blondynke do siebie
-Nie zgwałcił mnie jeszcze, jechał po antykoncepcję-mówi przez płacz-zostawił mnie tam samą, bałam się. Dziękuję-prawie krzyczy, ten cwel musi gnić w więzieniu.
-jesteśmy tu, razem. Już dobrze. Zamkną go i po sprawie-mówię wybierając numer do Werki, dzwonię do mojej dziewczyny.Halo ?
Wera, jest dobrze. Młoda żyje
Jezu ale się cieszę! Bałam się jak nigdy
Ja też, ten gnój pożałuje
Mam nadzieję, dobra skarbie idę spać, uściskaj ode mnie melke
Jasne, dobranoc.Jeden z policjantów właśnie wszedł do tylnej części samochodu, uśmiechnął się smutno w stronę blondynki i mówił:
-pan Aleksander nie żyje, chcieliśmy go złapać, gdy nas zobaczył zagroził że jak się zbliżymy dzgnie się scyzorykiem który miał s kieszeni. Niestety jeden z nas podszedł za blisko i Aleksander podciął sobie gardło. Zawiadomimy drugi zespół który przewiezie was do najbliższego szpitala.-wyszedł, już chwilę później słyszeliśmy syreny policyjne. Koniec zmartwień, mam nadzieję.Xddd gowniany wiem
CZYTASZ
pomóż mi żyć // patecki
Fanfictionopowiadanie zakończone śmiałam się całymi dniami, pomyślał byś wtedy że popełnię samobójstwo ?