Rozdział 124

1K 13 4
                                    

Następnego dnia zaraz po przebudzeniu postanowiłam, że pójdę do pobliskiego sklepu po świeże bułki na śniadanie. Ubrałam się i po cichu wyszłam z domu. Sklep był niedaleko, bo tylko 5 minut spacerem od naszego domu, więc postanowiłam, że przejdę się na piechotę. Po 5 minutach byłam już w sklepie. Za ladą stała miła ekspedientka - pani Grażynka

- Dzień dobry, pani Grażynko - przywitałam się

- Dzień dobry, pani Natalko - przywitała się kobieta - Co tam dzisiaj dla pani i Sebastianka? - zapytała kobieta

- 10 świeżych bułek poproszę - powiedziałam

- Dobrze - powiedziała

Za sobą zobaczyłam dwójkę małych dzieci - chłopczyka i dziewczynkę. Wyglądały nie tylko na przerażone ale również na głodne. Kurtki miały założone jedynie na piżamki. Podeszłam do nich i przyklęknęłam przy nich

- Cześć. Ja jestem Natalia. A wy jak macie na imię? - zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi

- Obydwoje byli głodni więc dałam im po rogaliku, ponieważ szkoda było mi dzieciaczków - powiedziała pani Grażynka

- Nie wie pani gdzie może być ich matka? - zapytałam

- Krąży plotka, że ich matka to nałogowa alkoholiczka - powiedziała pani Grażynka

- Ja jestem policjantką. Chcecie zobaczyć moją odznakę? - zapytałam, a oni tylko mocno się do siebie przytulili

Po chwili zobaczyłam, że dziewczynka przygląda się z zaciekawieniem mojej odznace

- Powiecie mi jak macie na imię? - zapytałam

- Ja jestem Kacper, a to moja młodsza siostra - Sonia - powiedział nieśmiało chłopiec

- A gdzie jest wasza mama? - zapytałam

- Poszła sobie do domu i nas zostawiła tutaj - powiedział chłopiec

Po chwili do sklepu weszła kobieta. Widać było, że jest pijana

- Kacper? Sonia? Co wy tu robicie? Przecież powinniście iść ze mną do domu - powiedziała podniesionym głosem zdenerwowana kobieta

- Niech pani nie krzyczy na dzieci. To nie jest ich wina, że zapomniała pani o nich - powiedziałam, a Sonia się do mnie przytuliła

- A ty czego się wtrącasz kobieto? Nie masz własnych problemów? - zapytała ostro kobieta i poczułam, że po chwili przytula się do mnie też Kacper

- Tak się składa, że gdyby nie pani ekspedientka to dzieci zapewne nadal byłyby głodne. Powinna się pani cieszyć, że nie zgłosiła na policję tego, że zostawia pani dzieci bez opieki - powiedziałam, a ona zaczęła szarpać dzieci

- Odwal się od moich dzieci, kobieto! I niech moje dzieci nie zbliżają się do ciebie! - krzyczała kobieta, cały czas szarpiąc dzieci, które miały łzy w oczach

- Pani Grażyno, niech Pani zadzwoni po policję bo ta kobieta jest nietrzeźwa - poprosiłam ekspedientke

- Nie dzwoń po policję, bo zabije cię! - powiedziała, tłucząc butelkę i biorąc mnie za zakładanika

- Niech pani jej nie słucha i dzwoni! - krzyknęłam, czując coraz bardziej szkło na szyi

Ekspedientka zadzwoniła na policję. Po kilku minutach usłyszeliśmy syrene policyjną

- Zabije Cię suko, za to, że chciałaś odebrać mi dzieci! - powiedziała ostro

- Nie chciałam Ci ich zabrać tylko przemówić Ci do rozsądku, że nie powinnaś zostawiać swoich dzieci bez opieki - powiedziałam

- To dlaczego moje dzieci przytulały się do ciebie?! - zapytała ostro

- Bo bały się patrzeć na mamę, która krzyczy na osobę, która chce im pomóc - powiedziałam

Po chwili do pomieszczenia weszli policjanci, którzy mierzyli do kobiety

- Puść ją! - krzyknął jeden z policjantów

- Nie ma opcji! Suka chciała odebrać mi dzieci! Niech teraz cierpi! - rzuciła butelkę i po chwili z kieszeni wyjęła scyzoryk i wyjęła ostrze, które kierowała w moją szyję

- Kobieto, chcesz, żeby twoje dzieci trafiły do pogotowia opiekuńczego? Stamtąd już nigdy ich nie odzyskasz! Z pogotowia opiekuńczego trafią do domu dziecka i być może do rodziny zastępczej! Już nigdy ich nie odzyskasz ani ich nie zobaczysz! - krzyczał drugi policjant

- Ja tylko chce, żeby moje dzieci były przy mnie! - krzyknęła kobieta

- Puść zakładniczkę, a być może uda się, żeby dzieci nie trafiły do pogotowia opiekuńczego! - krzyknął policjant, a ona popchnęła mnie w stronę lady

Jeden z policjantów od razu wyrwał jej nóż, a drugi od razu podszedł do mnie

- Nic Ci nie jest? - zapytał

- Nie. Tylko trochę ciężko mi oddychać, ale przejdzie mi - powiedziałam, ciężko oddychając

Po kilku minutach mój oddech się unormował. Wzięłam bułki, zapłaciłam  za nie i wróciłam do domu gdzie czekał Kuba. Gdy tylko mnie zobaczył od razu mnie przytulił

- Nic Ci nie jest? - zapytał z troską

- Nie - powiedziałam, a on od razu zauważył zaczerwienienie na mojej szyi

- Masz czerwoną szyję - powiedział

- Ta kobieta najpierw mnie podduszała, potem stłukła butelkę i tulipanem chciała mi poderżnąć gardło, a potem nożem - powiedziałam

- Dzwonili do mnie z dyżurki. Chciałem jechać, ale nie miałem z kim zostawić Sebastiana. Siedziałem tu przerażony i z myślą, że mogę cię już więcej nie zobaczyć - powiedział z troską, patrząc na mnie

- Kochanie, nic mi nie jest. Jestem cała i nic mi nie jest - powiedziałam, patrząc na niego z wdzięcznością w głosie

- Kocham Cię Natalia - powiedział, patrząc na mnie

- Ja ciebie też Kuba - powiedziałam, dając mu buziaka

Zrobiłam śniadanie i resztę poranka spędziliśmy we własnym towarzystwie.

Na dłużej niż na zawsze - Natalia i Kuba Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz