Byliśmy w drodze na Mazury. Kuba wydawał się być czymś bardzo zmartwiony. Widziałam to w jego oczach. Nie wiedziałam o co chodzi, ale widać że było mu ciężko. W samochodzie panowała cisza, którą przerwałam
- Kochanie, wszystko w porządku? - zapytałam, kładąc dłoń na jego dłoni
- Tak, wszystko w porządku - rzucił i ucałował moją dłoń
- Widzę, że czymś się martwisz. Powiedz. Może będę mogła Ci pomóc. Kuba, przecież widzę że coś jest nie tak - popatrzyłam na niego
- Naprawdę nie musisz się martwić. Jedziemy na urlop i tyle. To naprawdę aż takie dziwne? - zapytał lekko zdenerwowany
- No nie - rzuciłam i reszta drogi na Mazury minęła w ciszy
Gdy dojechaliśmy na Mazury dostałam SMS z nieznanego numeru o treści:
,,Nadal Cię kocham i będę cię kochał aż do twojej śmierci
Łukasz"
Przestraszyłam się. Nie wiedziałam czy mówić o tym Kubie. Ale w końcu zdecydowałam się powiedzieć
- Kuba? - spojrzałam na niego
- Tak? - zapytał
- Zobacz - podałam mu mój telefon z wiadomością od Łukasza
- Cholera. Zaczyna się - zaklął pod nosem
- Mówiłeś coś? - zapytałam
- Nie chciałem Ci mówić, ale widzę, że dłużej tego nie ukryje. Łukasz uciekł z więzienia - powiedział, patrząc na mnie
- Co? - spojrzałam na niego
- Właśnie po to Stefan był u nas. Wszyscy na komendzie szukają Łukasza i mają mnie na bieżąco informować. A ten wyjazd był po to by Łukasz nas tu nie znalazł - wyjaśnił sytuację
- Nie wierzę - powiedziałam, opierając się o samochód
- Kochanie, spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Nie pozwolę Cię skrzywdzić, rozumiesz? Ze mną jesteś bezpieczna - powiedział, kładąc rękę na moich ramionach
- Kuba, boję się - powiedziałam, wtulając się w niego
- Nie musisz. Nie pozwolę skrzywdzić ani ciebie ani naszego dziecka - powiedział, cały czas przytulając mnie
Nic nie powiedziałam, tylko kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Po chwili gdy się uspokoiłam weszliśmy do domku. Kuba zajął się naszymi bagażami a ja weszłam na most i patrzyłam na krajobraz, który rozciąga się przede mną. Było tu pięknie. Nie mogłam się napatrzeć na ten widok. Po chwili poczułam jak ktoś oplata mnie w talii. Wzdrygnęłam się lekko
- Przepraszam, kochanie. Nie chciałem cię przestraszyć - usłyszałam głos mojego narzeczonego
- Wiesz, Kuba? Mam jakieś takie dziwne wrażenie, że ktoś nas obserwuje. A co jeśli Łukasz nas śledził od Warszawy i wie, że tutaj jesteśmy? - zaczęłam panikować
- Kochanie, spokojnie. Łukasza tutaj nie ma. Jesteśmy tylko ty i ja. Nie martw się - powiedział spokojnie i mocno mnie przytulił
W ramionach Kuby czułam, że mogę znaleźć schronienie przed wszystkimi problemami, które mnie dręczą. Cieszyłam się z tego, że Kuba jest moim narzeczonym i że za jakiś czas będziemy nie tylko rodzicami, ale również małżeństwem
- Już lepiej, Natalka? - zapytał po chwili
- Tak. Dziękuję. I przepraszam, że wpadłam w panikę - powiedziałam, nadal będąc w jego ramionach
- To może pójdziemy na spacer? - zapytał, a ja zgodziłam się
Szliśmy ścieżką wzdłuż jeziora. To miejsce działało na mnie uspokająco. Ale nadal miałam wrażenie, że ktoś nas obserwuje. Mam nadzieję, że to tylko wrażenie, a ja tylko niepotrzebnie panikuje.
CZYTASZ
Na dłużej niż na zawsze - Natalia i Kuba
Fiksi PenggemarKolejna moja książka o Natalii i Kubie zapraszam