Może kiedyś nam się uda. Może kiedyś będziemy razem. Czekałem długo na twój mały znak. Zanim odkryłem że to ja muszę go zrobić.
Podczas śniadania w Wielkiej Sali razem z Rogaczem rozmawialiśmy o Quidditch'u, Glizdogon pożerał kolejną porcję naleśników za to Lunatyk dyskutował z Lily na temat jakiegoś zadania, którego i tak nie zrobiłem.
-Napisałeś już to wypracowanie o boginach na Obronę Przed Czarną Magią?
-Tak Lily, a ty?- spytał pijąc sok z dyni.
-Już kończę. Znalazłam w książce, że bogin po przemianie na przykład w dementora przejmuje jego zdolności. Myślisz, że to prawda?
-Nie mam pojęcia, ale skoro tak tam było napisane to raczej tak.
-Remusie jeszcze jedna rzecz.- powiedziała lekko speszona- Skąd się wzięły nowe blizny na twojej twarzy? Nie mów, że to nic takiego. Przecież...
-Cześć co robicie?- odwróciłem się w ich stronę słysząc ten denerwujący głos.
-Rozmawiamy o zadaniu- powiedział szybko chłopak
-Tym na Obronę Przed Czarną Magią?- pokiwał głową- Kompletnie nie wiem jak je zrobić.- zrobiła smutną minę- Byłbyś tak dobry Remusie i mi pomógł?
-Jasne nie ma problemu. Po lekcjach w bibliotece?
-Tak, dziękuję.- uśmiechnęła się, a ja prawie zwymiotowałem- Przy okazji słyszałam, że znalazłeś dziewczynę. Jak się nazywa?- wścibska małpa
-Ale ja nie...- zasłoniłem mu usta dłonią by nie powiedział za dużo.
-Lunatyku przecież dziś idziemy... Wiesz gdzie- mrugnąłem do niego- Przykro mi Dorcas, ale dziś mamy plany na cały dzień. Chodźmy, mamy transmutację z McSztywną.
~~~
-Jakie mamy plany Łapo na ten długi piątkowy dzień?- zapytał James gdy szliśmy korytarzem.
-Idziemy do Hogsmeade- wymyśliłem na szybko. Od kiedy mamy mapę Huncwotów robimy to dosyć często.
-Tak- wykrzyknął Peter.- skończył mi się zapas słodyczy.- nikogo to nie zdziwiło
-Lunatyku nie wspominałeś, że masz dziewczynę- zaczął oskarżycielskim tonem James
-Może dlatego, że to nie prawda?- uniósł brew do góry- Ciekawe skąd Dorcas ma takie informacje sama przecież tego nie wymyśliła.- nie mogłem pozbyć się z twarzy uśmiechu.
~~~
-Pani profesor mój kielich na wodę ma nogi.- powiedział głośno ktoś z tyłu klasy.
Nudziłem się więc napisałem na kartce bardzo ważną wiadomość i podałem dalej:
Nudzi mi się S
To słuchaj na lekcji R
Jeden mądry nam wystarczy J
Zgłodniałem. Remusie masz trochę czekolady? P
Rozumiecie, że minął już prawie tydzień szkoły, a my jeszcze nie zrobiliśmy nic Smarkerusowi. Trzeba to zmienić jak najszybciej S
Nie możemy zostawić go po prostu w spokoju? R
Nie tym razem J
Macie jakiś plan? P
Ja mam... S
-Nie słuchamy na lekcji i przesyłamy sobie liściki? Proszę mi podać tę kartkę.- bez mrugnięcia okiem Rogacz wsadził ją sobie do ust i zaczął żuć.- Minus pięć punktów od Gryffindoru od każdego z was. Smacznego panie Potter.
-Nawzajem- powiedział z pełną buzią.
-Na Merlina za mało mi płacą.
~~~
-Czyli chcecie wkręcić Snape'a, że ktoś się w nim zakochał. Jak?- cofnięty w rozwoju Peter jak zwykle niczego nie rozumiał.
-List Glizdogonie. Napiszemy list- powtórzyłem mu kolejny raz.
-Moim zdaniem to bez sensu- odezwał się leżący na łóżku Remus. Gdy na niego spojrzałem zobaczyłem, że kilka guzików jego koszuli jest rozpiętych. Czy tylko mi jest tak gorąco? Możemy otworzyć okno?
-Zaufaj mi Luniaczku to jest idealny pomysł- poczochrałem mu włosy.
-Zgadzam się Łapo. Lunatyku musisz nam pomóc napisać ten list. Masz najładniejsze pismo z nas wszystkich.
-Nie ma mowy. Nie chcę przykładać do tego ręki- założył ręce na piersi i pokręcił głową.
~~~
-Nie wierzę, że znowu się na to zgodziłem. To był ostatni raz.- zawsze tak mówi. Wziąłem od niego pergamin i zacząłem czytać.
-Severusie wybacz, że nie mowię Ci tego w twarz, ale uważam ze jesteś bardzo mądrą i wartościową osobą. Chciałabym cię bliżej poznać. Jeśli też byś tego chciał spotkajmy się dziś wieczorem w bibliotece. Cass. Cass?- powtórzyłem
-Skrót od Cassandra- skinąłem głową.
-Jutro na obiedzie go otrzyma- uśmiech nie schodził mi z twarzy- a teraz możemy ruszać. Uroczyście przysięgam, że knuję coś nie dobrego.
~~~
Po dość długiej i nieprzyjemnej chwili spędzonej w tunelu wyszliśmy z niego pojawiając się w miodowym królestwie. Glizdogon rzucił się na słodycze, ale zdołaliśmy go z tamtąd odciągnąć przekonując, że wrócimy później. Postanowiliśmy, że na samym początku pójdziemy do Zonka po kilka potrzebnych przedmiotów. James i Peter szli pierwsi, a ja i Remus zaraz za nimi. Rozglądałem się gdy coś na wystawie przykuło moja uwagę. Złapałem idącego obok mnie chłopaka i pociągnąłem w tamtą stronę. Na wystawie znajdował się duży, czarny motor. Patrzyłem na niego jak na ósmy cud świata.
-Pasuje do ciebie- odezwał się cicho mój towarzysz. Spojrzałem na niego i zauwarzyłem, że lekko drży. Ściągłem więc moją skórzaną kurtkę i okryłem nią jego plecy.- Dziękuję- zaczerwienił się. Uwielbiam na niego patrzyć.
-Kiedyś sobie taki kupię.- stwierdziłem. Patrząc na niego z czułością.
-Chyba musimy już iść. Chłopaki będą się niepokoić- był lekko zawstydzony. Zostańmy tu jeszcze chwilę proszę.
-Tak chodźmy.- Znaleźliśmy ich przed sklepem Zonka. Peter się śmiał, a James był cały fioletowy na twarzy.- Co się stało?- spytałem też nie mogąc powstrzymać wybuchu śmiechu. Na co oberwałem w ramię.
-To coś po prostu wybuchło mi w twarz- wrzeszczał, próbując wytrzeć twarz w rękaw.
- To ci nie pomoże... Jagódko- zaczął mnie gonić. Wszyscy patrzyli na nas jak na idiotów, żadna nowość.
CZYTASZ
Ten Jedyny || Wolfstar
FanfictionTo on, znalazłem tego jedynego. Wystarczyło jedno spojrzenie, a moje nogi same się uginały. Jeden uśmiech, a świat wokół mnie wirował. Jeden dotyk, a moje serce biło jak oszalałe. Nie. Nie przestawaj, podoba mi się.