Myślenie o tobie zawsze sprawiało, że mój dzień stawał się lepszy. Każda chwila spędzona z tobą już na zawsze zapadła mi w pamięć. Nigdy nie będzie mi za mało. Nigdy nie będę czuł, że jesteś wystarczająco blisko.
W czwórkę siedzieliśmy w naszym przedziale w pociągu. Nudziło nam się więc postanowiliśmy zagrać w wyzwania. James kazał mi zacząć podrywać pierwszą dziewczynę na jaką wpadnę. Odsunąłem drzwi chcąc wykonać zadanie gdy do środka weszła nieproszona dziewczyna. Rogacz zaczął się niekontrolowanie śmiać.
-Chciałam ci tylko życzyć wesołych świąt Remusie. Wam James i Peter oczywiście też- powiedziała odsuwając się odemnie na tyle na ile było to możliwe.
-Em.. dzięki Dorcas. Nawzajem- odpowiedział Remus przeczesując swoje włosy.
-A mi nic nie życzysz?- spytałem zakładając włosy za ucho i robiąc krok w jej stronę. Patrzyła na mnie nie rozumiejąc co się dzieje- Może usiądziesz z nami?- starałem się wykonywać wyzwanie najlepiej jak umiałem, ale tak naprawdę powstrzymywałem się przed zwróceniem śniadania.
-Chętnie- powiedziała z wymuszonym uśmiechem i usiadła blisko Remusa.
-Co u ciebie słychać Dor?- założyłem rękę na jej ramię. Będę musiał ją potem zdezynfekować.
-O co chodzi Black? W co ty grasz?- popatrzyła na mnie gniewnie.
-Ja? W nic. Po prostu chcę z tobą porozmawiać- moja druga ręka wylądowała trochę powyżej jej kolana- Zdałem sobie sprawę, że jesteś naprawdę piękną kobietą- szeptałem jej do ucha- Może chciałabyś.. porozmawiać ze mną na osobności?
-Eee.. no.. może..- uśmiechnąłem się i natychmiast puściłem dziewczynę.
-Widzisz James mówiłem, że żadna mi się nie oprze- posłałem w jego stronę zwycięski uśmiech.
-Co tu się dzieje?- spytała zdezorientowana.
-Nic. Może pójdziesz sprawdzić czy nie ma cię gdzie indziej?- szybko wstała i wyszła. Peter patrzył na mnie z szeroko otwartą buzią.
-Jak ty to zrobiłeś?- spytał.
-Urok osobisty- przysunąłem się do Luniaczka opierając głowę o jego ramię- Daj mi- powiedziałem gdy odpakowywał tabliczkę czekolady. Prychnął i wsunął sobie kawałek do ust- No co ty. Własnemu chłopakowi żałujesz?- wywrócił oczami i podał mi słodycz. Zamiast odłamać kawałek odgryzłem połowę tabliczki.
-Ej! Oddaj- rozkazał. Uniosłem brew.
-Nigdy nie podzieliłeś się ze mną czekoladą więc sam zabrałam należną mi część- zmarszczył brwi i odłamał kolejną kostkę- Daj mi.
-Nie!
~~~
Razem z kuframi wyszliśmy z pociągu i pożegnaliśmy się z Peterem i Jamesem. Szedłem obok Remusa szukającego swoich rodziców. W ręku miałem wielki bukiet białych róż, ulubionych kwiatów jego matki. Chłopak uśmiechnął się na widok dwójki dorosłych. Wysoki mężczyzna o kasztanowych włosach trzymał za rękę niższą od siebie blondynkę. Oboje uśmiechali się przyjaźnie gdy zobaczyli, że zmierzamy w ich stronę. Pani Lupin puściła męża i podbiegła do nas przytulając syna. Następnie przytuliła także i mnie.
CZYTASZ
Ten Jedyny || Wolfstar
FanfictionTo on, znalazłem tego jedynego. Wystarczyło jedno spojrzenie, a moje nogi same się uginały. Jeden uśmiech, a świat wokół mnie wirował. Jeden dotyk, a moje serce biło jak oszalałe. Nie. Nie przestawaj, podoba mi się.