Blizna

5K 364 370
                                    

Nawet w najciemniejszych momentach odnajdziemy cień nadzieji. Tragiczna przeszłość pozostawiła blizny, które zostaną z nami na zawsze. Nic nie jest w stanie wyrzucić cię z mojej głowy. Wystarczy jedno twoje słowo, a będziemy razem. Dobrze wiesz, że nic nas nie rozłączy. Bo dopóki będziesz mnie kochał ja będę kochał ciebie.

Przemieniony w psa leżałem u boku śpiącego szatyna. Patrzyłem jak spokojnie oddycha. Polizałem go po policzku tym samym wybudzając go ze snu. Natychmiast otworzył oczy i wytarł policzek. Trąciłem go nosem w ucho.

-Czemu jesteś psem i czemu mnie budzisz?- pogłaskał mnie po głowie- Możesz taki zostać przynajmniej jesteś cicho, ale ja idę spać- ułożył się z powrotem, a ja zmieniłem się w człowieka.

-Wiem, że coś cię gnębi od kiedy pokazałem ci tamtą książkę. Porozmawiaj ze mną- popatrzył na mnie spod przymkniętych powiek.

-Wszystko jest dobrze- uśmiechnął się lekko- Po prostu dziś jest pełnia i nie czuję się dobrze.

-Nie kłam- weschtnął i usiadł na łóżku.

-Wyobrażasz to sobie? Mam piętnaście lat i jestem chłopakiem. Jak mógłbym być w ciąży? Gdy pani Pomfrey zaprzeczyła odetchnąłem z ulgą. To nie jest normalne Syriuszu- patrzył mi w oczy.

-Zgadzam się, że to za wcześnie, ale to cudowne Lunatyku. Wyobraź sobie, że w przyszłości możesz mieć potomka. Przepraszam, że nie przeczytałem tej książki wcześniej. Masz rację to nie jest normalne, ale jest wyjątkowe- próbowałem go przekonać.

-Nie chcę o tym mówić. Przepraszam, ale możemy porozmawiać o czymś innym? Chcę o tym zapomnieć- spuścił wzrok. Dotknąłem jego policzka. Jego twarz się rozpromieniła- Chciałem.. Znaczy czy chcesz.. chcesz przyjść do mnie na święta?- jąkał się.

-Naprawdę?- pokiwał głową- Co to za pytanie? Oczywiście, że chcę- przytuliłem go mocno- To będą moje pierwsze udane święta.

-Co tam gołąbeczki?- spytał James wchodząc do pokoju- Widzę, że miłość kwitnie- Remus odsunął się odemnie zawstydzony.

-Słyszałem, że wczoraj na imprezie było dosyć zabawnie. Podobno gdy mnie nie było jeden Gryfon zaczął się rozbierać- zaśmiałem się.

-Żałuj, że nie widziałeś jak..- wypowiedź Jamesa przerwał Peter wbiegając do pomieszczenia. Od razu położył sie na łóżku.

-Co jest Glizdogonie?- w odpowiedzi wymruczał coś w poduszkę- Możesz wyraźniej?- podniósł głowę i mogliśmy zobaczyć jego spuchnięte, czerwone oczy.

-Rzuciła mnie- krzyknął i znowu wtulił się w poduszkę. Popatrzyliśmy po sobie- Powiedziała, że nie jestem jednak w jej typie i musimy się rozstać.

-Była za młoda Pete znajdziesz sobie lepszą- powiedział James i poklepał go po ramieniu.

~~~

-Co robimy?- spytałem próbując stanąć na głowie. Nie wychodzilo mi to za bardzo i cały czas spadałem na Remusa, który próbował czytać- Nudzi mi się.

-Właśnie widzę. Za chwilę coś sobie zrobisz- upomniał mnie chłopak.

-Wtedy się mną zajmiesz. Będziesz moim prywatnym pielęgniarzem- mrugnąłem do niego- Kupię ci taki biały strój bedziesz wyglądał bardzo..- zatkał mi usta dłonią.

Ten Jedyny || WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz