Sectumsempra

4.4K 348 260
                                    

Nic nie liczy się tak bardzo jak ty. Nic nie jest tak ważne jak to, że jesteś blisko. I choć twoje słowa ranią mnie jak ostrza przebijające moją skórę to wciąż jesteś najważniejszy.

Rano siedzieliśmy w pustym pokoju wspólnym. Większość uczniów znowu poszła do Hogsmeade. James postanowił zabrać mój prezent i go przetestować. Siedział w rogu kanapy z założonymi słuchawkami i machał głową w rytm muzyki. Peter oczywiście opychał się słodyczami. Pogodził się już z zerwaniem i uznał, że była dla niego za młoda. Remus siedział blisko mnie czytając książkę. Jego oczy same się zamykały, a głowa opadła na moje ramię. Objąłem go ramieniem.

-Cześć- obok mnie usiadł uśmiechnięty od ucha do ucha Aaron- Co tam?- Remus otworzył oczy i zmierzył go wrogim spojrzeniem po czym złapał mnie mocno za rękę.

-Cześć- spojrzałem na niego kątem oka.

-To jest genialne. Ja też chce takie coś- krzyknął wskazując na walkman'a.

-Może chciałbyś dziś wieczorem przyjść do mojego dormitorium? Chłopaki gdzieś idą więc będę sam- zaczął gładzić ręką moje włosy. Natychmiast odwróciłem się w jego stronę.

-Nie dzięki. Jakbyś nie wiedział to jestem zajęty i raczej nie zainteresowany- odpowiedziałem spokojnie.

-No weź. To tylko przyjacielskie spotkanie- nalegał. Strąciłem jego rękę z moich włosów.

-Nie możesz sobie odpuścić?- wtrącił się Remus- Pogrążasz się.

-Nikt nie pytał o zdanie kujona- warknał niebieskooki- Spójrz na mnie. Jestem czystej krwi. Ty jesteś zwykłym mieszańcem.

-W takim razie popatrz. Syriuszu kogo wybierasz?- usiadł prosto patrząc w moją stronę wyczekująco.

-Jaki trudny wybór. Aaron- widziałem jak Lunatyk wstrzymał oddech- wolałbym być z Smarkerusem niż z tobą- uśmiechnąłem się w jego stronę- Mój Luniaczku, chodź tutaj- pociągnąłem chłopaka tak, że teraz siedział na mnie okrakiem. Chwyciłem go za biodra i wyzywająco spojrzałem na Aarona. Ciemnoskóry wstał i wściekły opuścił pomieszczenie- James widzę co robisz- zwróciłem się do chłopaka, który wsadzał odtwarzacz muzyki do kieszeni szaty.

-Tylko pożyczam- prychnąłem i ukryłem twarz w zagłębieniu szyi mojego wilczka.

-Ładnie pachniesz- stwierdziłem. Remus w sekundę stał się cały czerwony.

-Błagam nie teraz. Nie mam zamiaru was przy tym oglądać- jęknąl Peter.

-Żałuj- pokazałem mu język i znowu zaciągnąłem się tym cudownym czekoladowym zapachem.

~~~

-Patrzcie- zawołałem kończąc kolejnego papierosa- Śmiecierus idzie do zakazanego lasu- Rogacz zjawił się przy mnie.

-Na pewno coś kombinuje. To co? Idziemy za nim?- zapytał z uśmiechem. Pokiwałem ochoczo głową.

-Dawno już nic mu nie zrobiliśmy- Glizdogon wstał z łóżka i ubrał buty.

-Może po prostu zostawimy go w spokoju?- zapytał Remus. Razem z Jamesem popatrzyliśmy na niego z uniesioną brwią- No dobrze. W końcu ktoś musi was pilnować- niechętnie wstał. Nałożyliśmy na siebie pelerynę niewidkę i szybko zbiegliśmy na dół. Po drodze spotkaliśmy Filcha, ale szybko go ominęliśmy i wyszliśmy z zamku.

-Jak myślicie po co on tam idzie?- odezwał się cicho Peter.

-Zaraz się dowiemy- szepnąłem- Teraz cicho. Nie może nas zauważyć- szedł tak wolno, że bez problemu go dogoniliśmy. Byliśmy tuż za nim. Któryś z nas nadepnął na gałąź robiąc przy tym trochę hałasu. Snape przystanął nasłuchując, ale zaraz potem spowrotem ruszył przed siebie. James wystawił różdżkę spod peleryny i zaklęciem sprawił, że Smark upadł twarzą na ziemię, ale szybko stanął na równe nogi z różdżką wycelowaną w naszą czwórkę.

-Wiem, że tu jesteście. Zwykli tchórze, którzy wolą się ukrywać niż stanąć z kimś twarzą w twarz- wyszedłem spod peleryny.

-Do twojej twarzy wolał bym się nie zbliżać. Jeszcze czymś byś mnie zaraził- zmarszczył brwi. Widziałem jak różdżka w jego dłoni drga. Natychmiast rzucił na mnie expelliarmus, ale odbiłem to zaklęcie. Moi przyjaciele zaczęli rzucać najróżniejsze zaklęcia. Remus nie chcąc zrobić mu krzywdy rzucał tylko zaklęcia obronne. Czarnowłosy bez problemu robił uniki. Muszę przyznać, że jest w tym całkiem niezły. W kilka minut sprawił, że moja różdżka wypadła z ręki i poleciała kilka metrów dalej. W tej chwili nie miałem żadnych szans. Remus gdy tylko zobaczył, że jestem bezbronny stanął przede mną, chcąc mnie bronić.

-Sectumsempra- wykrzyknął czarnooki i biały promień ugodził wilkołaka w pierś. Ten padł na ziemię, a jego ciało było całe w ciętych ranach. Koszula w mgnieniu oka przesiąkła krwią. Snape otworzył szerzej oczy i uciekł głębiej w las. Przykucnąłem przy chłopaku próbując zatamować krwawienie. Wszystkie zaklęcia wyleciały mi z głowy. Nie miałem pojęcia co mam zrobić. Po drugiej stronie chłopaka pojawił się James.

-Szybko! Musimy zanieść go do skrzydła szpitalnego- z jego pomocą ostrożnie wziąłem lekkiego chłopaka na ręce. Jęknął z bólu gdy go podnosiłem.

-Przepraszam- czym prędzej biegliśmy do zamku- Nie zamykaj oczu- poprosiłem- Musisz być przytomny. Wszystko będzie dobrze- biegłem jak najszybciej umiałem. Martwiłem się, że nie uda nam się tam dobiec na czas, że za kilka sekund nie będzie już go ze mną. Biegłem po schodach, a za mną podążał James z Peterem. Remus pojękiwał z bólu przy każdym moim najmniejszym ruchu. Jego krew brudziła mi koszulkę. Kto wymyślił żeby skrzydło szpitalne umieścić tak wysoko. W końcu wbiegłem do sali. Pani Pomfrey od razu gdy zobaczyła rannego nastolatka kazała położyć mi go na jednym z łóżek. Zrobiłem to najdelikatniej jak umiałem. Pojawiła się przy nim i zaklęciami zaczęła zszywać jego głębokie rany. Odetchnąłem z ulgą gdy podawała mu eliksir uzupełniający krew. Wypił go od razu. Podszedłem do niego i pogładziłem go po policzku.

-Przepraszam- spojrzał na mnie i położył swoją dłoń na mojej.

-Możecie mi wytłumaczyć co tu się stało. Wbiegacie tu tak po prostu z rannym uczniem i co? Kto to zrobił? On mógł zginąć!- zaczęła wypytywać pielęgniarka. Przerwał jej dyrektor, który właśnie wszedł do środka. Podszedł do nas. Przypomniałem sobie, że Remus i moje ubranie jest całe we krwi. Musieliśmy wyglądać jak po naprawdę dobrej walce.

-Zdażył się mały wypadek- odchrząknął szatyn.

-Smark... to znaczy Snape na nas napadł- wtrącił się James. Profesor odwrócił się w jego stronę- Rzucił na Remusa jakieś zaklęcie. Nie uczyliśmy się o nim. Chyba nazywa się sectumsempra. A następnie uciekł do zakazanego lasu. On jest nienormalny.

-Co robiliście poza dormitorium o tej godzinie?- spojrzeliśmy na siebie w ciszy- Jak się czujesz Remusie?

-Już lepiej. Dziękuje- odpowiedział cały czerwony.

-Za opuzczanie dormitorium jutro będziecie mieć szlaban z profesor McGonagall. Gdybyście nie wychodzili z pokoju takie coś nie miałoby miejsca. Naraziliście przyjaciela na niebezpieczeństwo- spuściłem głowę zawstydzony, a on wyszedł szybko z sali.

-Mam nadzieję, że Smark dostanie gorszą karę- szepnąłem.

-Pan Lupin zostaje tutaj. Wy możecie już iść- powiedziała pielęgniarka po czym weszła do innego pomieszczenia. Spojrzałem na Jamesa, a on pokiwał głową. Położyłem się obok Remusa oplatając go ramionami. Rogacz i Glizdogon położyli się na innych łóżkach.

-Mieliście iść do dormitorium- szepnął chłopak.

-Cicho. Idź spać, musisz odpocząć- zamknąłem oczy. Zasypiając czułem oddech Remusa na swoim czole.

Ten Jedyny || WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz