Kac

3.9K 329 155
                                    

On wygląda tak perfekcyjnie. Jest spełnieniem wszystkich moich marzeń. Potrzebuję go u swojego boku. Gdy tylko się obudzę on musi tu być. Potrafię wyobrazić sobie nasze wspólne życie, ale gdy tylko na mnie spojrzy odwrócę wzrok.

Głowa bolała mnie jak jeszcze nigdy. Złapałem się za nią chcąc zakończyć te katusze. Niestety to nic nie dało. Wczorajsza impreza się udała, a dziś trzeba znieść jej skutki. Pamiętam wszystko do momentu w którym zacząłem pić alkohol prosto z butelki. Potem jest tylko pustka. Chciałem jeszcze raz zasnąć żeby nie czuć tego bólu, ale chłopak leżący obok mnie miał inne plany.

-Jak się czujesz Syriuszu?- krzyknał głośno tuż obok mojego ucha. Na pewno wiedział, że głowa mi pęka, a mimo to postanowił krzyczeć mi wprost do ucha.

-Przestań. Głowa mnie boli- zatkałem sobie uszy i zacisnąłem oczy.

-Trzeba było pić z umiarem. Wstawaj trzeba iść na śniadanie- powiedział ciszej, ale i tak bardzo głośno.

-Dlaczego się nade mną znęcasz?- załkałem chowając twarz w poduszce- Stało się wczoraj coś ciekawego? Kompletnie nic nie pamiętam.

-Tańczyłeś na stole- dotknął moich włosów.

-Dla ciebie?- zaśmiałem się co spotęgowało ból głowy.

-Raczej dla każdego w pokoju wspólnym- jego ręce zjechały na mój kark żeby zaraz potem zacząć masować moje ramiona.

-Następnym razem mogę zatańczyć tylko dla ciebie. Pod warunkiem, że mi się odwdzięczysz- nie widziałem jego twarzy, ale jestem pewien, że się zarumienił.

-James oświadczał się Lily- masował moje plecy przynosząc ukojenie.

-Zgodziła się?- zapytałem odwracając się w jego stronę.

-Nie- uśmiechnął się.

-A gdybym ja się tobie oświadczył to byś się zgodził?- na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie. Nie wiedział co odpowiedzieć.

-Potem zwymiotowałeś na moje buty- zmienił temat. Zaśmiałem się na widok jego poważnej miny- Zaprowadziłem cię tutaj i poszliśmy spać.

-Jesteś pewien, że nie stało się nic więcej?- uniosłem brew do góry. Odwrócił wzrok i pokiwał głową- To w takim razie co masz na szyi?- wskazałem na fioletowy ślad.

-Kiedy to zrobiłeś?- dotknął tego miejsca.

-No nie wiem. Może..- chciałem go pocałować, ale spowrotem padłem na łóżko chwytając się za głowę.

-Zamierzasz leżeć cały dzień? Nic nie zjesz?- odpowiedział mu mój głodny brzuch.

-Przyniesiesz mi coś?- zamrugałem kilka razy oczami- Proszę- przeciągnąłem ostatnią literę.

-Przyniosę- pocałował mnie w czoło po czym wstał i zabrał swoje ubrania. Chciał wejść do łazienki, ale go zatrzymałem.

-Czemu się tu nie przebierzesz?- położyłem się na brzuchu ruszając w górze nogami. Spojrzał w moją stronę- Przecież i tak już cię widziałem.

-Czy ciebie przypadkiem nie boli głowa? To się połóż i śpij, a nie jakieś niestosowne rzeczy ci w głowie- zarumieniony wyszedł z pomieszczenia, a ja mruknąłem niezadowolony. Po chwili wyszedł już ubrany i poszedł do Wielkiej Sali.

~~~

Drzwi otworzył łokciem, a w dłoniach trzymał duży talerz pełen różnych kanapek. Usiadł na skraju łóżka i podał mi szklaną butelkę z fioletowym płynem.

-Co to?- wziąłem od niego fiolkę.

-Eliksir na kaca. Wypij i jedz- zrobiłem tak jak mi kazał. Eliksir miał okropny smak aczkolwiek po chwili głowa przestała mnie boleć. W podziękowaniu pocałowałem chłopaka w policzek i zająłem się śniadaniem- Spotkałem twojego brata- przestałem jeść i spojrzałem na niego- Przeprosił mnie i powiedział, że cieszy się, że nie jesteś sam- pogodziłem się już z Regulusem, ale nie miałem pojęcia, że zdobędzie się na takie słowa.

-Żałuję, że musiał dorastać w takiej rodzinie, ale koniec końców jest dobrym bratem- odgarnąłem brązowe pasma z jego czoła- Urosły.

-Tak, ale już nie będziesz ich ścinał- uśmiechnął się i położył na łóżku.

-Gdzie jest James?- dopiero teraz zauważyłem, że jesteśmy sami w pokoju.

-Śpi w pokoju wspólnym. Podobnie jak kilku innych uczniów- wpatrywał się w sufit podczas gdy ja jadłem ostatnią kanapkę. Siedzieliśmy w przyjemnej ciszy, którą Remus postanowił przerwać- Ty też  uważasz, że Dorcas jest ładna?- natychmiast odwróciłem się w jego stronę, wpatrując się w niego ze zmarszczonymi brwiami. Zaczął się głośno śmiać- Gdybyś tylko widział swoją minę.

-Nie jest ładna- założyłem ręce na piersi- A jej włosy wcale nie są takie miękkie jak moje.

-To był żart. Zwykły żart- oparł się na łokciach.

-Nie podobają mi się twoje żarty- oznajmiłem i pochyliłem się nad nim.

-Co robisz?- zapytał z nikłym uśmiechem.

-Zobaczysz- powiedziałem i usiadłem na jego udach- Masz łaskotki?- moje ręce szybko znalazły się na jego brzuchu. Wił się podemną i błagał bym przestał. Śmiał się tak głośno, że Gryfoni z pokoju wspólnego na pewno już się obudzili. Widziałem jak z jego oczu wypływają pojedyńcze łzy. Włożyłem mu dłonie pod sweter nie przerywając łaskotania. Sprawnym ruchem ściagnąłem z niego przeszkadzający materiał.

-Możecie być ciszej? Tu się próbuje spać- warknął James wchodząc do pokoju. Nawet na nas nie patrząc podszedł do łóżka i po chwili słyszeliśmy jego chrapanie. Spojrzałem na chłopaka leżącego podemną i wybuchnąłem śmiechem.

-Nienawidzę cię- wymamrotał szatyn mierząc mnie wrogim spojrzeniem.

-I tak wiem, że mnie kochasz- dotknąłem jego policzka i zbliżyłem się do niego. Dzieliło nas kilka centymetrów, ale nie miałem zamiaru wykonać już żadnego ruchu.

-Pocałujesz mnie wreszcie?- zapytał patrząc na moje usta.

-A chcesz?- uniosłem brew.

-Tak proszę- momentalnie złączyłem nasze usta całując go delikatnie, ale gdy pociągnął mnie za włosy pogłębiłem nasz pocałunek. Nasze języki tańczyły wspólny taniec. Moje ręce znalazły się na jego karku chcąc by był jeszcze bliżej. W końcu oderwaliśmy się od siebie by zaczerpnąć powietrza. Patrzyłem w najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałem. Intensywna zieleń już zawsze będzie mi się kojarzyć tylko z nim.

Ten Jedyny || WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz