Twoje włosy nigdy nie ułożone lśnią w blasku księżyca każdej nocy gdy leżysz tak blisko. Pachniesz czymś nowym, jak to możliwe skoro znam cię od zawsze? Nigdy nie zapomnę naszego pierwszego spotkania gdy ze śmiechem powiedziałeś, że wyglądam okropnie. Nigdy nie zapomnę żadnej nocy spędzonej z tobą. Bo każdy moment jest ważny byleby był z tobą.
-Chłopaki! Chłopaki! Nie uwierzycie co się stało- obudził mnie Peter wbiegając do pokoju. Otworzyłem lekko oczy i zauważyłem wciąż zaspanego James'a leżącego w poprzek łóżka. Stojący parę metrów dalej czerwony Peter uśmiechał się szeroko.
-Co?- ziewnąłem.
-Udało się. Zgodziła się!- wykrzyknął- Mam parę na bal Halloween'owy- zaczął się kręcić po pokoju śpiewając coś pod nosem.
-To powiedz nam wreszcie kim ona jest?- zapytał James wstając z łóżka.
-Nie to będzie niespodzianka. Dowiecie sie na balu. Nie mogę się doczekać aż poproszę ją do tańca. Tańca? Przecież ja nie umiem tańczyć. Co ja zrobię? Muszę się nauczyć. Tak.- panikował.
-Jestem zmęczony odpuszczam dzisiejsze lekcje. Cały dzień będę spał- oznajmiłem spowrotem zamykając oczy i czekałem na upragniony sen. Niestety nie było mi to dane bo po krótkiej chwili drzwi od łazienki się otworzyły i wszedł przez nie mój chłopak. Mój chłopak... czyż to nie brzmi pięknie? Stanął nademną tak, że mogłem podziwiać jego lekko zarysowaną linię szczęki.
-Nie ma mowy. Nie możesz opuścić już ani jednej lekcji. Jest początek roku, a ty już się załatwiłeś. Właśnie. Napisałeś już wypracowanie dla profesor Mcgonnagal?- mówił cicho swoim pouczającym głosem.
-Yyy.. no nie. Ale to jest takie trudne- marudziłem- Jeden dzień nie zrobi różnicy, więc zostaje tu- zamknąłem z powrotem oczy. Było to moim błędem gdyż niemal od razu w mogą stronę wystrzelił strumień zimnej wody. Jak na zawołanie wyskoczyłem z łóżka. Cały mokry stałem na przeciwko roześmianego szatyna.- Czemu to zrobiłeś?
-Wystarczyło poprosić pomogę ci z zadaniem po lekcjach- zignorował moje pytanie. Dwóch obserwatorów tego zdarzenia wpatrywało się w nas w ciszy. Jeden nadal myślący o swojej przyszłej randce, a drugi uśmiechając się szeroko znając mój mały sekret. Wysuszyłem się zaklęciem.
-Pomożesz mi tylko w zadaniu?- szepnąłem mu na ucho gdy szedł obok. Przypadkowo zazepiając wargą o płatek jego ucha. Momentalnie zrobił się czerwony i rozglądnął się na boki. Załozyłem rękę na jego ramiona- Wyluzuj naprawdę- zasmiałem się pod nosem.
~~~
Dzisiaj odbywały się lekcje wróżbiarstawa profesor Sylvia Futuare jest raczej niezadowolona ze swojej pracy. Wiecznie siedzi za biurkiem przeskakując wzrokiem z jednego ucznia na drugiego. Mimo to lubię te lekcje można się przynajmniej wyspać. Na okrągłych stolikach stały okrągłe kryształowe kule. Ślizgoni z końca sali rzucali je do siebie. Nauczycielka nie zwracała na to uwagi dopóki jedna nie spadła na ziemię rozbijając się na milion kawałków. Mieliśmy spróbować zobaczyć coś w tym kawałku szkła. Gdy nadeszła moja kolej kula zaczęła wypełniać się dymem po czym ujrzałem mężczyznę.
Stał tyłem miał dość długie czarne falowane włosy które zdradziły mi jego tożsamość. Stałem w jasnym pokoju wypełnionym zabawkami do złudzenia przypominał jeden z pokoi na Grimmauld Place. Odwróciłem się i dopiero teraz zauważyłem, że coś, a raczej kogoś trzymam. W moich rękach spał noworodek owinięte w czerwony kocyk. Miał na głowie kilka czarnych włosów tak podobnych do moich. Ktoś otworzył drzwi i w tym momencie obraz zaszla mi mgła.
To było moje dziecko? Ale jak? Czy to znaczy, że w przyszłości nie będę z Remus'em? Jak mogę nie być z kimś kogo kocham ponad życie?
-Widziałeś coś?- spytał James
-Co? Aa...- nie mogę im powiedzieć prawdy. Nie chce żeby Remus myślał, że go zostawię.- Em... widziałem nas w postaci animagów biegnących przez las. Czyli nic nowego.- uwierzyli mi.
~~~
-To co teraz randka?- spytałem cicho Remusa gdy skończyliśmy wszystkie lekcje. Ten popatrzył się na mnie niezrozumiale. Poruszałem brwiami i zacząłem iść w stronę biblioteki. W pomieszczeniu przebywała tylko pani Pince, z którą chłopak się grzecznie przywitał. Usiedliśmy w rogu sali na dużym fotelu który mógłby robić za kanapę. Na stoliku położyliśmy kilka rolek pergaminu i tusz. Remus bez zastanowienia podszedł do regału i wyciągnął kilka książek po czym mi je podał.- Aż tyle?- otworzyłem szeroko oczy.
-Na razie tyle.- uśmiechnął się i z powrotem zajął swoje miejsce otwierając książkę. Zrobiłem to samo nie do końca wiedzac czego szukać. Za to kątem oka obserwowałem zamyślonego chłopaka. Musiał to zauważyć- Skup się.
-Nie ma sprawy profesorze- zasalutowałem i wziąłem się do szukania.
-Ile masz opisać zaklęć?- spytał
-Powiedziała, że kilka. Więc wystarczą dwa- powiedziałem jak najbardziej serio.
-Masz tu, przepisz je- podłożył mi pod nos książkę. Zacząłem przepisywać podczas gdy on patrzył mi się na ręce. Rozproszył mnie i zrobiłem plamę z atramentu. Zmiąłem pergamin w kulkę i rzuciłem daleko. Stolik stał po stronie Lunatyka, jestem zbyt leniwy by wstać po nowy arkusz. Pochyliłem się więc nad nim sięgając do stolika. Chłopak wstrzymał oddech, odwróciłem twarz w jego stronę. Odruchowo spojrzałem na jego usta. On też patrzył na moje. Stopniowo przybliżył swoją twarz do mojej. Nie wierzę, że to się dzieje, dziś raczej nie napiszę wypracowania. Nie mogłem się powstrzymać i szybko pokonałem odległość dzielącą nasze usta. Całowałem go lekko bojąc się, że uszkodzę go robiąc to zbyt mocno. Złapałem go za policzek, a drugą rękę przerzuciłem na jego plecy. On za to wplótł swoje dłonie w moje przydługie włosy. Odwróciłem go tak, że teraz siedział na mnie okrakiem jednocześnie pogłębiając pocałunek. Smakował czekoladą, którą tak ubóstwia. Nikt nie miał prawa nas zobaczyć byliśmy sami, zasłonięci przez wielkie regały z książkami. Chłopak pociągnął lekko za moje włosy wywołując u mnie jęk. Być może trochę za głośny, bo już po chwili zjawiła się nieproszona osoba.
-Co się tu wyprawia?!- krzyczała bibliotekarka- Czy wy nie macie za grosz wstydu?- spanikowany Remus szybko zszedł z moich kolan zbierając wszystkie rzeczy.- Nie spodziewałam się tego po tobie panie Lupin.
-Przep...- zaczął
-No wie pani co? Żeby tak bezczelnie komuś przerywać. Powinna pa...- nie dane mi było dokończyć, ponieważ chłopak wziął mnie za rękę i wyprowadził na korytarz. Usłyszałem tylko jak odejmuje mi punkty.- To na czym skończyliśmy?- zapytałem chcąc uratować atmosferę. Zauważyłem na jego twarzy nikły uśmiech. Odwrócił się i odszedł do dormitorium.
~~~
Po kolacji, na której pewien ślizgon nie spuszczał ze mnie wzroku, razem z przyjaciółmi szliśmy do dormitorium. Poczułem, że ktoś mnie obserwuje spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem postać stojącą w cieniu. Powiedziałem przyjaciołom, że dołącze do nich później i ruszyłem w stronę postaci.
-Któżby pomyślał, że znany Syriusz Black czarodziej czystej krwi. Hańba rodziny i pierwszy pod wieków gryfon jest na dodatek gejem, a za chłopaka robi mu wilkołak- zaczął czarnowłosy.
-Co Śmiecierusie przyszedłeś pozazdrościć?- nie wiedziałem do czego zmierza- Skąd w ogóle o tym wiesz?
-Zbyt długo znosiłem poniżanie mnie, ale teraz wreszcie nastąpił koniec. Wystarczy jedno moje słowo, a wszyscy poznają prawdę o Syriuszu Blacku i Remusie Lupinie. Przemyśl to- odwrócił się i szybko oddalił- normalnie nie zrobiłoby to na mnie wrażenia. Wielkie mi halo jestem gejem tak samo jak duża część ludzi na świecie. Ale Remus chce to trzymać w tajemnicy. Tym razem muszę trzymać się warunków ustalonych przez Smarka. Ciekawe tylko jak długo.
CZYTASZ
Ten Jedyny || Wolfstar
FanfictionTo on, znalazłem tego jedynego. Wystarczyło jedno spojrzenie, a moje nogi same się uginały. Jeden uśmiech, a świat wokół mnie wirował. Jeden dotyk, a moje serce biło jak oszalałe. Nie. Nie przestawaj, podoba mi się.