Powrót

4.3K 362 162
                                    

Dopiero odkrywaliśmy uroki miłości, napawając się każdą chwilą spędzoną razem. Czując się najlepiej tylko w swoim towarzystwie. Tylko czas był naszym wrogiem. Kto wie ile jeszcze nam go pozostało.

Ubłagałem rodziców Remusa aby pozwolili nam spędzić sylwester u Jamesa. W końcu zgodzili się tylko po to abym przestał siedzieć w ich sypialni. Po południu udaliśmy się do niego. James potajemnie wziął butelkę niezidentyfikowanego alkoholu z barku swojego ojca. Peter nie mógł przyjść spędzić tego dnia z nami, jego miejsce zajęła więc rudowłosa Lily. Fleamont wziął swoją żonę do jakiejś restauracji zostawiając tym samym dom pod naszą opieką, a raczej pod opieką Remusa i Lily. Gdy zostaliśmy sami razem z Rogaczem postanowiliśmy wziąć nasze sympatie na małą przejażdżkę na miotłach. Kto by się spodziewał, że rudowłosa ma lęk wysokości. Trzymała się kurczowo Jamesa bojąc się spojrzeć w dół. Remus wolał zostać na ziemi, ale dzięki mojej sile perswazji udało mi się go przekonać. Potem na nas na krzyczał, że jacyś mugole mogli nas zauważyć. Następnie zagraliśmy w mugolską grę o nazwie nigdy nie. Padały najróżniejsze pytania dzięki którym dowiedziałem się między innymi, że Lily w pierwszej klasie się we mnie podkochiwała, ale przeszło jej kiedy zobaczyła jaki jestem "nieodpowiedzialny". Przyszedł czas na fajerwerki. Wyszliśmy przed dom i zaczęliśmy odliczać. W momencie gdy powiedziałem "jeden" szatyn przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w długim pocałunku. W naszych żyłach krążył alkohol, a my bawiliśmy się jak jeszcze nigdy.

~~~

Powroty zwykle są trudne, a jeszcze trudniejsze są powroty do szkoły. Do wczesnego wstawania i uczenia się godzinami. To ostatnie oczywiście nie dotyczy mnie. Tydzień zaczął się lekcją eliksirów. Slughorn wymyślił, że sam dobierze nam pary w których będziemy musieli przygotować eliksir słodkiego snu. Peter siedział z Lily, James z Dorcas. Ja musiałem przesiąść się do Alice, a na moje miejsce u boku Remusa przyszedł Aaron, czarnoskóry, przystojny chłopak z przenikającym niebieskim spojrzeniem. Miałem już przyjemność zamienić kilka słów z Aaronem. Jest zabawny, ale odkąd powiedziałem głośno o mojej orientacji zaczęło mi się wydawać, że coraz częściej mi się przygląda. Alice od razu zaczęła szukać przepisu w książce, a ja patrzyłem jak Aaron siada zbyt blisko mojego chłopaka. Remus nie był zadowolony z takiego partnera, bo nie był zbyt dobry z tego przedmiotu. Sam zaczynał już kroić jakiś ochydny składnik. Niebieskooki mówił coś cały czas, ale nie byłem w stanie usłyszeć o czym. Nie wiem dlaczego, ale zaciekawiło mnie to.

-Alice, zamienimy się miejscami?- dotknąłem ją lekko w ramię. Była tak skupiona na robieniu eliksiru, że podskoczyła na ten dotyk. Zmrużyła oczy, ale wstała.

-Jak ci się układa z Syriuszem?- spytał chłopak. Dlaczego pyta go właśnie o to?

-Jakbyś nie zauważył to jesteśmy na lekcji i mamy robić eliksir, a nie rozmawiać. A już na pewno nie o takich rzeczach- pouczył go i wrócił do pracy.

-Nie bądź taki. Pytam jak przyjaciel, przyjaciela- podparł brodę ręką.

-Jak odpowiem na to pytanie to pomożesz mi i nie będziesz się odzywać?- skinął głową- Dobrze się układa, a teraz cisza- zamieszał w kociołku.

-Czy on nie ma pięknych włosów?- rozmarzył się, ale szatyn przestał zwracać na niego uwagę- No przestań. Porozmawiaj ze mną- nalegał.

-Czego chcesz?- warknął trochę za głośno.

-Proszę o ciszę- powiedział nauczyciel. Alice dźgnęła mnie w plecy i kazała mieszać w kociołku. Zignorowałem ją i jeszcze bardziej pochyliłem się w stronę ławki chłopaków.

-Słuchaj miałem ci tego nie mówić, ale uważam, że taki ktoś jak ty zasługuje na prawdę- tym razem Remus spojrzał na niego ciekawy co ma do powiedzenia- Syriusz mówił mi, że kocha mnie, a nie ciebie- Remus zmarszczył brwi i dalej wpatrywał się w chłopaka- Przykro mi- Miałem nadzieję, że szatyn mu nie uwierzy.

-Kłamiesz- pokręcił głową z kamienną twarzą.

-Musisz dać mu wolność. Dobrze wiesz, że z tego związku nic nie wyniknie- ku mojemu zdziwieniu na twarzy Remusa pojawił się uśmiech.

-Myślałeś, że tak łatwo mnie nabierzesz? Widziałem jak na niego patrzysz. Myślisz, że nie domyśliłem się, że coś do niego czujesz? Ufam mu i wiem, że nie zrobiłby mi czegoś takiego- z uśmiechem wrócił do ważenia eliksiru. Bałem się, że może mu uwierzyć. Nie wiem skąd ludziom biorą się takie pomysły. Postanowiłem pomóc dziewczynie. Do tej pory szło jej dobrze, ale gdy tylko wlałem do kociołka jakiś niebieski płyn wszystko wybuchło prosto na jej twarz.

~~~

Wracając do dormitorium Remus był zdenerwowany. Cały czas miał zaciśnięte pięści i szukał wzrokiem Aarona. Nie było z nami Jamesa bo pobiegł szybko do Lily, która zaszyła się w bibliotece.

-Wiem, że słyszałeś moją rozmowę na lekcji- spojrzałem na niego zdziwiony.

-Jak to?- spytałem chwytając go za rękę.

-Myślisz, że nikt nie widział jak praktycznie leżysz na ławce?- uniósł brew- Już wiem dlaczego tak zachowywałeś się gdy chodziło o Dorcas.

-Cieszę się, że mu nie uwierzyłeś- pogładziłem kciukiem jego pięść, którą rozluźnił.

-Przecież nie odstępujesz mnie na krok. Pamiętam każde twoje słowo, które wypowiedziałeś na wieży astronomicznej- zarumienił się- Nie mam powodów by wątpić w twoje uczucie.

Ten Jedyny || WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz