Urodziny

5.1K 373 266
                                    

Pokonując przeciwności stajemy się coraz silniejsi. Nie znaczy to jednak, że jesteśmy wystarczająco silni by dorosnąć. Dorosłość wymaga od nas zbyt dużej ilości poświęceń na które czasami nie jesteśmy gotowi. Dlaczego więc tak bardzo pragniemy być już po tej drugiej stronie? Tam skąd nie ma już powrotu. Tam gdzie się nie spotkamy. Tam gdzie po prostu zginiemy.

Wyskoczyłem jak poparzony z łóżka na dźwięk przebitego balona.

-Mówiłem uważaj Glizdogonie- powiedział spokojnie Remus. Po chwili zauważyli, że się obudziłem i razem krzyknęli- Niespodzianka!

-Co się tu dzieje?- rozglądnąłem się po pokoju. Wszędzie dostrzec można było czerwone balony.

-Masz urodziny. Jesteś już tak stary, że zaponiałeś? Za niedługo bedziesz miał taką brodę jak Dumbledore- powiedział James klepiąc mnie po plecach.

-Masz Łapo- podszedł do mnie Peter podając mi wielkie pudło. Zajrzałem do środka, było wypełnione po brzegi najróżniejszymi słodyczami z miodowego królestwa. Podziękowałem mu i odłożyłem prezent. Następnie zjawił się przede mną Lunatyk.

-Niestety mój prezent dostaniesz trochę później- wyjąkał. Uśmiechnąłem się widząc jego zaróżowione policzki.

-A mogę liczyć na coś już teraz?- zapytałem i dotknąłem palcem policzka. Zbliżył się żeby złożyć na nim pocałunek, ale wtedy odwróciłem głowę i styknęliśmy się ustami. Zmierzył mnie wrogim spojrzeniem.

-Spójrz pod lóżko- usłyszałem głos Jamesa. Zrobiłem to co kazał.

-Nie. Nie! Czy to Nimbus 1700?- pokiwał głową. Uścisnąłem go. To była najnowsza i najszybsza miotła. Patrzyłem na nią z niedowierzaniem.

-Wieczorem jest impreza w pokoju wspólnym. Kilka dziewczyn mówiło mi, że bardzo chce ci złożyć życzenia- szturchnął mnie ramieniem. Zaśmiałem się na te słowa.

-Myślałem, że będę miał już spokój. Widocznie się pomyliłem. No cóż to przez ten urok osobisty- wszedłem do łazienki i wykonałem poranną toaletę. Ogoliłem się i ubrałem. Wchodząc spowrotem do pokoju zobaczyłem Remusa szukającego czegoś w kufrze.

-Widzieliście mój sweter? Leżał..- odwrócił się w moją stronę.

-Możliwe, że zabrałem jakiś sweter, ale patrz jak pięknie wyglądam. Od teraz jest mój- odgarnąłem włosy do tyłu.

~~~

Czekałem aż skończą śpiewać piosenkę urodzinową. Trochę fałszowali, ale i tak było miło. James śpiewał najgłośniej. Po skończonej piosence wszyscy w pokoju wspólnym zajadali sie tortem urodzinowym. Wszyscy oprócz mnie. Tort czekoladowy to najokropniejsze jedzenie jakie może istnieć. Chłopaki zadbali o dostatek alkoholu na imprezie. Dlatego teraz siedząc na kanapie i obejmując Luniaczka piłem kolejny kieliszek ognistej. Wskazałem Remusowi kąt pokoju w którym podpity James całował się z Lily.

-To prawda?- zapytała dziewczyna siadając obok Remusa.

-Co dokładnie?- przyciągnąłem chłopaka bliżej do siebie.

-No, że jesteście razem. Wiekszość mówi, że to kolejny żart- wytłumaczyła. Też popijała trunek, a kawałek dalej przypatrywały się nam jej koleżanki.

-Tak jesteśmy razem i nie Syriusz się z tobą nie umówi- odezwał się szorstkim tonem szatyn. Zazdrosny Remus to coś co mogę oglądać codziennie. Szczególnie jak słodko marszczy wtedy nos.

-Są razem. Kate niestety nie masz żadnych szans- krzyknęła do jednej z przyjaciółek i pobiegła w ich stronę.

-Nie sądziłem, że dalej jesteś o mnie zazdrosny- pocałowałem go w skroń.

-Cicho bądź- przyłożył mi dłoń do ust- chodź. Czas na twój prezent- byłem ciekawy co wymyślił. Szybko wyszliśmy z pokoju wspólnego. Prowadził mnie w ciszy. Po chwili zorientowałem się, że idziemy w stronę wieży astronomicznej- Pamiętasz ten dzień kiedy przyznałeś się do uczuć? Nie wiedziałem wtedy jeszcze dokładnie co do ciebie czuję. Okropnie się cieszę, że wszystko się tak potoczyło. Przez ciebie nie mogę przestać o tobie myśleć. Cały czas siedzisz w mojej głowie i za nic nie chcesz wyjść. Pomogłeś pogodzić mi się z moją chorobą i częściowo ją zaakceptować. Pokazałeś mi, że nawet ja mogę być kochany i kochać. Byłem pogodzony z myślą samotnego życia. Teraz nie mogę go sobie wyobrazić bez ciebie. Potrzebuję cię. Chcę zasypiać i budzić się przy twoim boku. Chcę widzieć jak układasz swoje włosy i złościsz się gdy ktoś ci przerywa. Może pewnego dnia to wszystko się spełni. Do tego czasu chcę żebyś wiedział i nigdy nie zapomniał, że cię kocham. Zapomniałbym- wyciągnął z kieszeni małe pudełko. Otworzył je i zobaczyłem srebrny naszyjnik z zawieszką w kształcie wilka- Sam go zrobiłem ma na sobie zaklęcie ochronne. Chcesz go włożyć?- pokiwałem głową wpatrując się w prezent. Odwróciłem się do niego plecami i odgarnąłem włosy z szyii. Czułem jak zapina mi naszyjnik przez przypadek muskając palcami mój kark.

-Jest piękny dziękuję Remusie- rzuciłem się na niego całując go namiętnie- nigdy go nie zdejmę.

-Wiesz, że jeśli nie wrócimy na imprezę to James nas zabije- powiedział odrywając się odemnie.

-To chyba pierwszy raz gdy nie chcę iść na imprezę. Kocham cie Remusie. Bardzo- ponownie go pocałowałem, chcąc przedłużyć tę chwilę- To były najlepsze urodziny.

Ten Jedyny || WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz