Nasz czas ucieka z każda sekundą, z każdym oddechem jest nas coraz mniej, z każdym kolejnym słowem powoli się oddalamy, aż w końcu znikamy, giniemy w cieniu który zawładnął naszym życiem.
Kolejna nudna lekcja transmutacji. Każdy dostał żabę żeby zamienić ją w jakiś przedmiot. Nie słuchałem McGonagall w końcu po co mi ta umiejętność? Wziąłem zwierzę do ręki i rzuciłem nim w James'a. Nie zorientował się, że ta leci w jego stronę i dostał nią w twarz. Chciał się na mnie zemścić, ale jestem szybszy i się uchyliłem.
-Panie Potter właśnie zarobił pan sobie szlaban. Ze mną, dziś o 18- oznajmiła profesorka.
-Jestem już zajęty- odpowiedział wycierając sobie twarz.
-Minnie chyba jest dziś nie w humorze- szepnąłem mu na ucho. Usłyszałem za plecami głos Remus'a.
-Musisz to powiedzieć wyraźniej- mówił do Peter'a z którym siedział w ławce.
-Nie potrzebuję twojej pomocy- warknął w odpowiedzi.
-Dobra ja tylko chciałem..
-Powiedziałem nie potrzebuje twojej pomocy.
-Ej Glizdogonie spokojnie. O Luniaczku widzę, że jak zwykle tobie jedynemu udało się coś zrobić z tą ropuchą- spojrzał w moja stronę i się uśmiechnął.
-Może dlatego, że wolę słuchać na lekcji, a nie bawić się z Jamesem?
-Możliwe- przyznałem.
-Proszę się skupić, panie Black- znów wtrąciła nauczycielka.
-Jestem maksymalnie skupiony- odpowiedziałem patrząc w zielone tęczówki.
-Jeśli chce pan przynajmniej zadowalający to radzę poświęcić uwagę zadaniu, a nie panu Lupin'owi.
-Wystarczy mi nędzny, ale miło mi, że martwi się pani o moją przyszłość- posłałem jej jeden ze swoich usmiechów- Dlaczego pani chce żebym znęcał się nad tym bezbronnym stworzeniem? To nie ludzkie.
-Proszę po prostu zamienić ją w cokolwiek- rzuciłem zaklęcie, ale nic się nie stało.
-Ta żaba jest zepsuta- założyłem ręce i rozłożyłem się na krześle.
~~~
Razem z James'em i Remus'em wracaliśmy do pokoju gdy przed nami z nikąd pojawił się Peter. Zatrzymaliśmy się patrząc na jego zażenowana minę.
-Słuchajcie bo ja.. Chciałby was przeprosić- spojrzałem na Remus'a.
-To co powiedziałeś nie było miłe- zacząłem.
-Nie wiem czemu tak powiedziałem. Jesteśmy przyjaciółmi od zawsze. To, że jesteście inni nic nie zmienia- prychnąłem na jego uwagę.
-Nie jesteśmy inni- zapewniłem- A ty przyszedłeś tu żeby nas przeprosic czy żeby nam wypominać?
-Przepraszam. Naprawdę. Remus'ie ty mi wybaczasz prawda?- spojrzał na niego z błagającym wyrazem twarzy.
-Każdemu należy się druga szansa- podał mu dłoń. Przystaneliśmy obrazem grubej damy.
-Tutaj was zostawimy- oznajmiłem łapiąc szatyna za rękę
-Gdzie idziecie?- zainteresował się James- Nie chce tak młodo zostać wujkiem.
-Właśnie gdzie idziemy? Co znowu wymyśliłeś? Ja muszę się uczyć. Jeśli przez ciebie moje oceny będą gorsze to pożałujesz- wycelował we mnie palcem próbując mi grozić.
-Niespodzianka. Chodź- pociągnąłem go w stronę schodów. Obejrzałem się jeszcze przez ramie i usmiechnąłem do przyjaciela. Pokonywaliśmy kolejne piętra gdy postanowiłem spytać.
-O czym marzysz?
-Znalazło by się parę rzeczy- patrzyłem na niego wyczekująco- Na przykład chciałbym nie być odrazająca bestią.
-Tłumaczyłem ci, że nie jesteś żadną bestią więc przestań tak mówić.
-A ty?- spytał cicho i prawie upadł potkając się o własne nogi.
-Chyba o rodzinie. Tak chciałbym mieć kochającą rodzinę- uśmiechnął się i położył mi dłoń na ramieniu. Gdy doszliśmy już na miejsce powiedziałem:
-Mam dla ciebie niespodziankę więc zamknij teraz oczy- otworzyłem drzwi i razem weszliśmy do środka. Była to duża sala z samotnym lustrem postawionym na samym środku- możesz otworzyć- zaniemówił. Patrzył na lustro z niedowierzaniem.
-Czy to lustro Ain Eingarp? Czytałem o nim. Skąd wiedziałeś, że tu jest?- mogłem się spodziewać, że doskonale zna się na tym przedmiocie.
-Powiedzmy, że peleryna niewidka daje różne możliwości. Śmiało podejdź. Po to tu przyszliśmy- powoli podszedł do lustra.
-Co widzisz?- stanąłem obok będąc ciekawy odpowiedzi.
-To.. ja. Jestem w czarnym garniturze- wydukał.
-Jesteś sam?- pokręcił głową- to z kim?- dopytywałem.
-Z.. tobą- popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Uśmiechnąłem się.
-Naprawdę? Też mam garnitur?
-To chyba nasz ślub- naprawdę marzy o naszym ślubie? Co za cudowny dzień. Przypatrywał się odbiciu jeszcze przez chwilę po czym spytał.
-A ty co widzisz?- spojrzałem w tamtą stronę i oniemiałem.
-Widzę nas siedzących na kanapie przed kominkiem. Czytasz książkę, jest idealnie. Nie jesteśmy już nastolatkami. Mamy po trzydzieści lat. Chciałbym aby to była prawda.
-Kto wie. Może się spełni- podszedł do mnie obejmując mnie od tyłu. Kto wie.
CZYTASZ
Ten Jedyny || Wolfstar
FanfictionTo on, znalazłem tego jedynego. Wystarczyło jedno spojrzenie, a moje nogi same się uginały. Jeden uśmiech, a świat wokół mnie wirował. Jeden dotyk, a moje serce biło jak oszalałe. Nie. Nie przestawaj, podoba mi się.