— Więc, postanowiłeś spędzić resztę życia w małej wiosce oddalonej od cywilizacji? Dobry plan jak na starego ex przestępcę — Przyznała dziewczyna kiwając głową w stronę idącego obok niej mężczyzny, który w odpowiedzi uśmiechnął się ze zmieszaniem na twarzy.
— Nie jestem zaraz taki tam stary — Prychnął, łapiąc się za kark. Tym razem to blondynka uśmiechnęła się pod nosem, podziwiając ogromne drzewo, które właśnie mijali. Do tej pory prawdziwą naturę widziała jedynie na filmach, bo miejskiego parku nie chciała do tego zaliczyć.
Ponieważ dzień okazał się słoneczny, postanowili nie marnować go siedząc w domu i udać się na spacer po wiosce. Tym bardziej, że dla dziewczyny była to idealna okazja, aby wyrwać się od towarzystwa chłopaka. Mimo wczorajszej sytuacji na tarasie, ten zachowywał się tak jak zawsze. I właśnie to ją irytowało. Była pewna, że pod tą maską szczęścia skrywała się jego prawdziwa twarz pełna bólu i smutków. Risa nie mogła udawać, że między nimi wszystko jest w porządku, jednak nie miała pojęcia jak zacząć rozmowę o wczorajszym zajściu. Przez to pseudo wyznanie, czuła się co najmniej dziwnie. I to nie tylko ze względu na obecność chłopaka, ale przez to, że jego uczucia zostały potwierdzone.
— A co z twoim chłoptasiem? — Zagadnął Taro, nie odrywając oczu od zielonych krajobrazów. Risa natychmiastowo wróciła na ziemię, czując jak jej serce przyśpiesza na wzmiankę o blondynie.
— Nie chciał iść — Westchnęła, mówiąc prawdę. Mimo dobrego humoru który prezentował, oznajmił, że nie ma ochoty na zwiedzanie okolicy i zwyczajnie się jeszcze położy. Choć to drugie tłumaczył zmęczeniem spowodowanym ciągłą pracą, dziewczyna nie chciała w to wierzyć.
— Och, pokłóciliście się? — Zmartwił się mężczyzna, widząc jak nastrój jego siostrzenicy momentalnie się zmienił. Właściwie to był dobry moment by wypytać ją o to, co interesowało go od wczorajszego wieczoru. — Wiesz, związek bez kłótni...
— Nie jesteśmy razem — Fuknęła, zakładając ręce na piersi. Znudziło jej się to ciągłe powtarzanie.
— I właśnie w tym tkwi problem. Nie jesteście — Powiedział z naciskiem na ostatnie dwa słowa. Risa stanęła na chwilę, wpatrując się w jego plecy, jednak gdy ten ani na moment nie odwzajemnił jej spojrzenia, dogoniła go w biegu. — Muszę przyznać, kawał ze mnie chuja, ale na uczuciach się znam.
— A to nowość — Westchnęła młodsza Watanabe, uciekając od niego wzrokiem.
— Długo się znacie? — Spytał, ignorując jej wcześniejszą wypowiedź.
— W zasadzie to od dziecka — Oznajmiła, mając przed oczami obraz małego Keigo, przez co mimowolnie się uśmiechnęła, co nie umknęło idącemu obok towarzyszowi. — Nie rozstawaliśmy się do dnia w którym... Sam wiesz. — Spojrzała na białowłosego, który natychmiastowo pokiwał głową. — Potem nie widzieliśmy się przez kilka lat. Zostawiłam go bez żadnego pożegnania. I kiedy każdy miał mnie za martwą, on mnie szukał. Cały czas...
Nawet się nie zorientowała, kiedy zaczęła otwarcie mówić o swym skrzydlatym przyjacielu. Jej wujowi właśnie o to chodziło. Opowiedziała mu o wszystkich dobrych i złych chwilach przez które razem przeszli. Tym samym całkowicie się na niego otwierając. Złotooki widział z jaką pasją o nim mówiła i jakie uczucia jej przy tym towarzyszyły. Nie potrzebował więcej, by wiedzieć co było pomiędzy tą dwójką. Jednak nie odważył się jej przerwać, bo wypowiadając się o nim, tak naprawdę sama zaczęła dostrzegać to kim się dla niej stał.
— I mimo tego wszystkiego nadal uważasz, że łączy was tylko przyjaźń? — Spytał w końcu, uważnie jej się przyglądając. Ta westchnęła bezsilni.