Ch. 5 - Codzienność bywa nudna

1.2K 118 25
                                    

Niezadowolone westchnięcie po raz kolejny tego dnia, opuściło jej usta. Leżąc na kanapie, głowę skierowaną miała w stronę telewizora, w którym od jakiegoś czasu leciał teleturniej. Jego uczestnicy w pewnych momentach przechodzili samych siebie. Choć zapewne bardziej była to wina organizatorów, którzy zwykle wybierali przygłupów, nie potrafiących odpowiedzieć nawet na najprostsze pytanie. Wszystko dla pieniędzy. 

Gdy przyszła pora na reklamy, z niezadowoleniem oraz bólem w kościach, podniosła się z kanapy i ruszyła w stronę kuchni, uprzednio chwytając pusty kubek po herbacie. Cisza która jej towarzyszyła była naprawdę męcząca. Gdyby nie telewizor w którym akurat leciała reklama jakiejś nowej kolekcji odzieżowej, to z pewnością zaczęłaby się zastanawiać czy przypadkiem nie ogłuchła. Po wstawieniu kubka do zmywarki, wyprostowała się, a jej wzrok automatycznie powędrował w stronę okna, za którym rozciągało się miasto. Dzień był całkiem ładny, na niebie nie było widać ani jednej chmurki. Na ulicach było pełno samochodów, tak jak i ludzi.

Gdyby nie równowaga którą w ostatniej chwili złapała, to z pewnością przywitałaby się z podłogą, przez gołębie które niespodziewanie przeleciały tuż przed oknem. Podpierając się na łokciach, podążyła za nimi wzrokiem. Ptaki lecąc przed siebie, co jakiś czas niespodziewanie skręcały w inną stronę, co zabawnie wyglądało. W pewnym momencie poczuła tęsknotę. Tęsknotę za lataniem. Dotykając dłonią poszkodowanego barku, poczuła lekki ból. Za każdym razem gdy próbowała użyć indywidualności, zwiększał się. Przez to wszystko, czuła się jak ptak w klatce.

Musiała jednak przyznać, że Keigo zrobił na niej niemałe wrażenie. Wziął ją do siebie, opatrzył i nie wydał policji. Jakby tego było mało, mimo protestów dziewczyny, kazał jej spać we własnym łóżku, podczas gdy on przez ten czas gościny, noce spędzał na kanapie. Nie miał także zamiaru pytać ją o przeszłość, co było największym zdziwieniem. Spokojnie czekał, aż mu zaufa, nie mając żadnej pewności, że to kiedykolwiek nastąpi. W zasadzie nie miała przeszkód by mu nie ufać, jednak za każdym razem gdy się do tego przymierzała, przypominała sobie o tym kim są dla siebie teraz. Kiedyś był jej przyjacielem, ale teraz jedyne co ich łączyło to przeciwieństwo. Ona była złoczyńcą, a on bohaterem. W swoim krótkim życiu nauczyła się, że może ufać tylko i wyłącznie sobie. Zbyt wiele osób już ją zawiodło i nie miała najmniejszego zamiaru dopuścić do tego kolejny raz.

Po chwili usiadła na dywanie w salonie, tuż przed oknem, wbijając spojrzenie w to co się za nim działo. Niebo przybierało coraz bardziej pomarańczową barwę, a słońce zaczynało chylić się ku zachodowi. Gdzieś tam był i on, Hawks bohater. Zapewne dalej patrolował miasto, pokonując wszelakie zło. A ona nadal nie mogła uwierzyć w to wszystko.

Aczkolwiek musiała przyznać, że była to całkiem miła odmiana. Do tej pory każdy jej dzień zaczynał się i kończył tak samo. Nieustanną, brudną robotą którą wykonywała. Już od dawna pragnęła zaznać choć odrobinę zwykłego życia i najwyraźniej jej modły zostały wysłuchane. Mieszkanie blondyna samo w sobie było przyjemne. Można rzec, że przytulne zupełnie jak gniazdko.

Siedziała tak dość długo, rozmyślając nad teraźniejszą sytuacją i o samym blondynie, który w końcu wrócił do domu. Wraz z piknięciem windy, pomieszczenie wypełniło się przyjemnym zapachem, który od razu poznała. Odwracając z zaciekawieniem głowę, ujrzała zdziwienie złotych oczu, oraz trzymane przez chłopaka pudełka pizzy, które po chwili odstawił na stolik przed kanapą.

— Dlaczego podłoga? — Spytał z uniesioną brwią, zdejmując kurtkę.

 — Podziwiałam widoki — Wzruszyła ramionami, wracając do swej poprzedniej czynności. Blondyn widząc w odbiciu smutek na jej twarzy, westchnął niezauważenie, domyślając się jak bardzo chciałaby teraz móc stąd wylecieć. 

𝚘𝚐𝚗𝚒𝚜𝚝𝚎 𝚜𝚔𝚛𝚣𝚢𝚍ł𝚊 || 𝚑𝚊𝚠𝚔𝚜 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz