Ch. 11 - Przyszłość

916 105 63
                                    

Lecąc ponad miastem, rozmyślała nad ostatnimi wydarzeniami będącymi główną przyczyną jej niewyspania. Za każdym razem wyglądało to tak samo. W momencie gdy miała zamiar iść spać, do jej głowy uderzały myśli dotyczące rodu Watanabe, albo blondyna z którym widziała się całkiem niedawno. Odkąd spotkali się w nieprzyjemnej kamienicy, nie mogli tak po prostu porzucić kontaktu. Oboje to czuli. Ich następne spotkanie miało miejsce podczas patrolu chłopaka, kilka dni później. Siedział wówczas na dachu i zajadając się kurczakami, obserwował okolicę. Blondynka akurat tamtędy przelatywała i gdy go zauważyła, mimo wewnętrznych protestów nie mogła się nie przywitać. Skończyło się na tym, że przegadali prawie całą noc.

Wydawało jej się to dość niestosowne, ale była pewna, że może ufać chłopakowi. Jednocześnie nie chciała go narażać, więc o ich relacji nie wiedział nikt oprócz Chisaki'ego. Gdyby było inaczej, zapewne jej życie stałoby się o wiele cięższe.

Po pewnym czasie lotu zorientowała się, że znalazła się w okolicy mieszkania blondyna. Nie miała pojęcia czy przyleciała tu świadomie czy też nie, ale skoro już tu była, mogła do niego zajrzeć. Dlatego też po kilku minutach wylądowała na odpowiednim balkonie. Ku jej szczęściu drzwi okazały się otwarte, co spowodowało u niej lekki uśmiech. Doskonale pamiętała jak Keigo ostatnio jej wspominał, że jeśli zechciałaby go odwiedzić, drzwi pozostawia otwarte. Do tej pory była przekonana, że ten tylko żartował, jednak teraz miała szansę się przekonać, iż to nie był żaden żart.

Gdy weszła do salonu, pomieszczenie zostało rozświetlone lampkami reagującymi na ruch. Najwyraźniej chłopaka nie było w domu, lub był w innej jego części. Uśmiechnęła się lekko. Lubiła to przytulne gniazdko, w którym ostatnio była dość dawno. I mimo iż przebywała w nim z powodu swego stanu, prócz bólu pamiętała też te dobre chwile, a tych w ostatnich dniach nie brakowało. Miała zamiar ruszyć w głąb mieszkania, lecz w tej samej chwili odwróciła się w stronę windy, akurat gdy ta się otworzyła, ukazując widok przez który przeszedł ją dreszcz.

— Keigo — Wyszeptała z szeroko otwartymi oczami, tym samym zwracając na siebie uwagę Rumi która go podtrzymywała, lecz nie zdołała usłyszeć co tak naprawdę powiedziała. Białowłosa widząc ją zrobiła zdziwioną minę lecz nie zamierzała pytać co tu robi. Przynajmniej nie teraz. Risa wpatrująca się w blondyna, czuła jak serce znacznie jej przyśpiesza. To, że był w złym stanie, to mało powiedziane. Jego stan był okropny. Całe ubranie miał poharatane oraz przesiąknięte krwią (najbardziej na prawej ręce i brzuchu). Z twarzą nie było lepiej. Wyglądała tak jakby ktoś porządnie mu ją obił, a zaschnięta krew na ustach i pod lewym okiem tylko to potwierdzała. Dziewczyna podejrzewała, że gdyby zdjął kurtkę, okazałoby się, że wygląda jak ser szwajcarski. Jednak najbardziej przeraził ją brak skrzydeł. Mimo iż wiedziała jak działa jego indywidualność, nie mogła przyzwyczaić się do tego widoku.

— Risa — Zwróciła się do niej niższa dziewczyna, która wcale nie wyglądała lepiej, jednak mogła utrzymać się na nogach o własnych siłach i dodatkowo utrzymać także chłopaka. — Trzeba go położyć. — Wysapała.

Blondynka natychmiastowo kiwnęła głową i po sekundzie znalazła się przy chłopaku, chcąc pomóc doprowadzić go do kanapy. Chwyciła ostrożnie jego rękę, bojąc się, że tym ruchem mogłaby sprawić mu ból. Jednak gdy nie usłyszała kompletnie nic z jego strony, obie wymieniły ze sobą spojrzenia, by następnie ruszyć przed siebie.

— Co się stało? — Spytała nerwowo, gdy udało im się położyć chłopaka na kanapie, wcześniej jednak zdejmując z niego kurtkę. Mirko w odpowiedzi pokręciła głową, sprawdzając jego stan.

— Dużo by gadać — Oznajmiła pośpiesznie, wyprostowując się. — Teraz trzeba go opatrzyć. Powinien gdzieś mieć apteczkę. Zaczekaj tutaj.

𝚘𝚐𝚗𝚒𝚜𝚝𝚎 𝚜𝚔𝚛𝚣𝚢𝚍ł𝚊 || 𝚑𝚊𝚠𝚔𝚜 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz