10 |Cegły i kawa|

200 19 61
                                    

Rozdział zawiera sceny, nieodpowiednie dla młodszego czytelnika.

    no i masz swój bicz żenady ;D



Jestem w domu - pomyślał, a słowa te rozbiły się echem w jego głowie, docierając do najdalszych granic świadomości - Jestem w domu - powtórzył i choć był pewien, iż nigdy dotąd nie odwiedził tego miejsca, coś w nim samym podpowiadało, że słowa te były prawdziwe.

Jestem w domu.

Wziął głęboki oddech, nim w końcu zdołał zebrać się na odwagę i pchnąć żelazne wrota, które z dziwną lekkością odpowiedziały na szarpnięcie.

Wiedział, iż to niedorzeczne, lecz nim jeszcze zdołał przekroczyć próg, dzielący go od tego miejsca, czuł jak coś w środku tego domu wzywa go do siebie, kusi obietnicą.

Ostrożnie przeszedł wybrukowaną drogą, by po chwili stanąć u podnóża schodów, prowadzących do budynku.

Ktoś o bez wątpienia artystycznej duszy, powiedział mu kiedyś, iż dom można porównać do ludzkiego organizmu. Ściany w nim, to kości. System biegnących przez niego rur, odpowiada żyłą i arterią. Ma swoje oczy, skórę i twarz.

Stojąc teraz tuż przed nim, Hugo nie mógł oprzeć się wrażeniu, iż ta wykonana z kamienia o piaskowym odcieniu posiadłość, obserwuje go swoimi olbrzymimi, szklanymi oczami.

Przełknął głośno ślinę czując jak ta zasycha mu w ustach, lecz nim zdołał postawić pierwszy krok na jasnych, ciosanych schodach poczuł jak ktoś z całej siły, ciągnie go w tył za rękę.

 - Nie - odparła jasnowłosa kobieta, zaciskając swoje drobne dłonie, na jego ramionach - Nie - powtórzyła z determinacją. Dopiero teraz, gdy znaleźli się niemal twarzą w twarz, Hugo dostrzegł intensywną zieleń jej oczu. Identycznych jak te jego.

Zbudził się zlany potem, z trudnością  łapiąc oddech.

Sen - wyszeptał głos, w jego głowie - To tylko sen.

Zdezorientowany zaczął wodzić, niepewnym wzrokiem po pokoju, pozwalając by wspomnienia z poprzedniego wieczora zalały jego umysł.

Pamiętał lecz trudno było mu w to wszystko uwierzyć. Jego spojrzenie padło na drugą, pustą stronę łóżka. Była zimna, co jasno świadczyło o tym, iż Kotomi musiała wstać już jakiś czas wcześniej.

Czy uznała w takim razie, iż ta noc była błędem i czekała aż i on złapie aluzję? Miał nadzieję, że nie.

Nękany tymi myślami opadł na poduszkę, sięgając dłonią w stronę telefonu. Miał jedne nieodebrane połączenie od Nelly, siedem od babci, która najwyraźniej zdołała wciągnąć w to wszystko dziadka bo i on, choć nie miał tego w zwyczaju zadzwonił dwa razy. Najciekawsze jednak okazały się wiadomości, które wysłała mu Emilie.

Pierwsza z nich,choć lakoniczna zdołała wzbudzić jego ciekawość "Wszystko wyjaśniłam babci, nie dziękuj" Wszystko, to znaczy co? - przebiegło przez jego myśl, lecz nim zdążył w głębi oddać się istocie problemu, kolejna z wiadomości zdołała rozwiać wszelką wątpliwość "Jest po północy, rozumiem, że dochodzicie do porozumienia ;)".

Właściwie nie mógł zdecydować, czy to co właśnie czuje względem własnej siostry, to zażenowanie, spowodowane oczywistą dwuznacznością tekstu, czy też respekt ponieważ wyraźnie, po raz kolejny wiedziała znacznie więcej, niż powinna.

Tylko patrzWhere stories live. Discover now