zlecenie

1.1K 35 6
                                        

Dziś była kolejna akcja. Właśnie siedziałam w opuszczonej szopie pare kilometrów od Seulu. Miałam ze sobą komputer a na dachu była parę dni wcześniej zamątowana antena dająca zasięg na dużą odległość. Kolejna banda rabusiów chciała obrabować jubilera, a moim zadaniem było pozbycie się zabezpieczeń i usunięcie nagrań z kamer. Shakowałam system wyłączając laser oraz czujki ruchu dając znak rabusiom. Zmęczona spojrzałam na zegarek pokazujący, iż jest 4 rano. A ja mam ranną zmianę. Świetnie.
Jakbyście nie wiedzieli to pracuję jako kelnerka w małej kawiarence. Zysków dużych z tego nie mam ale jest to dobra przykrywka. I choć głównie akcje dzieją się w środku nocy to kocham spać i nienawidzę gdy nie mogę się wyspać.

*********

Ekipa zgarnęła łupy i ewakuowała się z budynku. Szybko zmątowałam nagranie z kamer wczorajszych o tej samej porze aby wyglądało jakby nikogo nie było w sklepie po czym z powrotem włączyłam system alarmowy. Gdy upewniłam się że wszystko jest na swoim miejscu spakowałam szybko laptop do plecaka i wsiadłam do samochodu jadąc do Seulu.

**************

Po wejściu do domu miałam ochotę rzucić się na wygodne łóżko i odlecieć w krainę snów i bajek lecz nie mogłam sobie na to pozwolić, więc wzięłam prysznic zmywając z siebie zapach opuszczonej budowli i ubrałam się w ubrania robocze. Susząc włosy myślałam sobie co bym robiła teraz gdyby rodzice żyli. . . Po chwili otrząsnęłam się z tej myśli i uczesałam włosy w szybkiego koka wychodząc z łazienki. Przeszłam przez skromny domek zakładając kurtkę i trampki po czym szybko wyszłam z domu zamykając drzwi. Kawiarnia była dość blisko więc zawsze szłam do niej pieszo. Pogoda była dość ciepła jak na 6:30 rano. Westchnęłam głeboko wczuwając się w zapachy wiosny. Był marzec a na dworze robiło się coraz cieplej. Uwielbiałam takie dni. Po parudziestu minutach doszłam do kawiarni otwierając ją. Poszłam na zaplecze zostawiając rzeczy, a następnie wzięłam się do roboty. Włączyłam radio i zaczęłam rozkładać krzesełka, ścierać i dekorować stoły oraz pisać danie dnia na tablicy kredą. W końcu przysiadłam na chwilę wpatrując się w żyrandole w kształcie kotków. Tak, właścicielka jest wielką fanką kotów przez co cała restauracja jest ozdobiona w kotki, a także ja muszę nosić uszka kotka czego nienawidzę. Mimo udręki ta jedyna kawiarnia nie ma w ogóle podejrzeń i od razu przyjęli mnie do pracy. Nagle usłyszałam w radiu wiadomość o tym że dziś znany raper z zespołu BTS, Yoongi ma dziś urodziny. Przeklęłam w duszy opuszczając głowę. Świetnie... Znów trzeba będzie rozstawiać milion rzeczy z Yoongim. Westchnęłam tylko głeboko i czekałam aż przyjdzie kucharz Michael z podobiznami Yoongiego. Tak. On też nie był z Korei. Michael pochodzi z Ameryki Północnej ale przeprowadził się do Korei gdy miał 11 lat. W sumie nawet go lubię, ponieważ rozumie mój ból odnośnie kocich uszu. Chwilę się zamyśliłam gdy nagle wyrwało mnie chrząknięcie czarnoskórego kucharza.
- Oh cześć Miachel - powiedziałam jeszcze trochę zakłopotana
- Gotowa na zabawę z Yoongim? - zażartował wiedząc jak nienawidzę rozstawiać tej twarzy.
Nie chodzi o to że nie lubię BTS. Nie mam nic do nich aczkolwiek irytuje mnie to że na każdego urodziny muszę dosłownie wszędzie wieszać ich zdjęcia. Poza tym nie tylko z BTS ale też innymi populranymi grupami kpop-u.
- Bardzo śmieszne - odpowiedziałam sarkastycznie biorąc od niego pudło.
- Dwa pozostałe są w bagażniku - dopowiedział uśmiechając się perliście po czym zniknął w kuchni.
Ja jedynie westchnęłam odkładają pudło na bok udając się po kolejne dwa.

**********

Po godzine udało mi się wypakować wszystkie trzy pudła. Gdziekolwiek się nie spojrzało wszędzie był Yoongi. To było trochę przerażające ale po paru latach pracy tu, zdążyłam się przyzwyczaić.

Hakerka[imagine]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz