Historia, którą czytaliście w poprzednim rozdziale miała miejsce 6 lat temu. Ojciec opowiadał mi jedną z legend naszego rodu i wręczył mi nóż mojego przodka, którym popełnił seppuku. Odłożyłem ten nóż do pokoju i usłyszałem strzały. Wyjrzałem, żeby zobaczyć, co się dzieje i widziałem jak yakuza zabijają mi rodziców, bo chcieli dopaść mnie. Jeszcze nie dowiedziałem się dlaczego. Wyprowadziłem się do wuja, który mieszkał w Tokio i mieszkałem u niego, do czasu, gdy yakuza nie odkryli naszego mieszkania, czyli praktycznie do teraz. Wujek postanowił, że wyprowadzamy się do Londynu. Zapewne zastanawiacie się, dlaczego mafiozi mnie nie znaleźli po tym jak zemdlałem w pokoju. Wuj mówił mi, że sąsiedzi zadzwonili na policję, która nakryła ich w momencie, gdy chcieli otworzyć mój pokój. Kiedy ich zamknęli, zadzwonili do niego, który mnie zabrał do siebie.
***
— Satoru wstawaj! Śniadanie na stole!
Leżałem jeszcze w łóżku, gdy usłyszałem wołanie wuja. Zaspany zsunąłem się na podłogę, przykrywając twarz poduszką. Szkoła skończyła się tydzień temu, a on mnie wołał o siódmej rano! W końcu wstałem, podszedłem do szafy i wyciągnąłem jakieś szare dresy i koszulkę z krótkim rękawem. Nadal zaspany udałem się do łazienki, żeby się trochę ogarnąć. Obmyłem twarz wodą, przebrałem się i zszedłem na parter. Wujek o dziwo przygotował jajecznicę, co było rzadkością, ponieważ najczęściej było to coś z tradycyjnej kuchni japońskiej.
— Co to za okazja? — spytałem, ziewając.
— Wyprowadzamy się — oświadczył wuj Akihiro. To wysoki mężczyzna w wieku 38 lat. Jest bardzo przywiązany do tradycji, dlatego jego dom ma podłogę pokrytą tatami i fusumę zamiast zwykłych drzwi a sam codziennie chodził w kimono. Za wszelką cenę próbował wychować mnie według tradycji, jednak przez to, że chodziłem do publicznego gimnazjum, trochę mu to nie wychodziło.
— Dokąd, sensei? — byłem bardzo ciekawy. Akihiro kazał mi się do siebie zwracać 'sensei' ze względu na to, że przez te 6 lat uczył mnie prawie wszystkiego. Zaczął od aikido, kiedy miałem 7 lat, potem do tego doszło judo i łucznictwo.
Nagle wuj się odwrócił i na jego zazwyczaj łagodną twarz wstąpiło przerażenie.
— Satoru, co ty masz na sobie?!? Natychmiast idź ubrać kimono!
— Ale sensei...
— Nie ma ale! Do pokoju się przebrać!
— Wujku Akihiro...
— SATORU TOKUGAWA MASZ NATYCHMIAST UBRAĆ KIMONO! — wrzasnął na mnie, że prawie spadłem z krzesła.
Wstałem od stołu i poszedłem obrażony do pokoju. Zasunąłem fusumę i usiadłem pod ścianą. Wuj nigdy na mnie nie krzyczał. Zawsze był dla mnie łagodny. Nie wiem czemu, ale zachciało mi się płakać. Czułem ból większy niż wtedy, gdy na treningu judo, kolega mi połamał żebra... W końcu zebrałem się w sobie i podszedłem do szafy, żeby ubrać kimono. Wybrałem granatowe ze złotym obi. Minęło trochę czasu, zanim je ubrałem, ale gdy to się stało, zszedłem na dół. Wuj czekał na mnie przy stole.
— Wybacz, sensei, że cię nie posłuchałem — powiedziałem cicho.
— Nie, to ty mi wybacz. Jestem dzisiaj dość nerwowy — powiedział już tym samym, spokojnym głosem. — Wracając do tematu, to ty się wyprowadzasz. Ja cię będę odwiedzał raz na jakiś czas.
— Ale sensei... dokąd? — zdziwiłem się tym faktem. Myślałem, że jadę razem z wujem.
— Ty jedziesz do Londynu. Ja się wyprowadzam do Osaki.
Byłem zszokowany tym faktem. Miałem wyjechać tak daleko od domu i to sam. Nie wiem czemu i na jak długo. Dokończyłem śniadanie i poszedłem umyć naczynia. Nie odzywałem się przez większość czasu. W końcu zdobyłem się, żeby zadać pytanie...
— Sensei Akihiro... Dlaczego musimy się przeprowadzić?
— Ech... Ma to związek z naszą rodziną... Pewnie wiesz, kto jeszcze pochodził z rodu Tokugawów?
— Oczywiście, że tak. Nasi przodkowie, shōguni. Pierwszym z nich był Ieyasu Tokugawa, imiennik mojego dziadka — znałem prawie na pamięć większość historii mojej rodziny.
— Tak. Ród Tokugawa w okresie Edo ograniczył władzę cesarza do praktycznie zera. Dzisiaj, ze względu na to, że nasza rodzina trzyma się blisko cesarza, wrogowie polityczni i mafia yakuza chcą się pozbyć wszystkich o nazwisku byłych shōgunów. Oczywiście nic ci nie zrobią, jeśli będziesz za granicą.
— A ty? — Zastanawiałem się, dlaczego wujek nie wyjeżdżał za granicę, skoro należał do naszej rodziny.
— Ja zmienię nazwisko. A ty już jesteś zameldowany i zapisany do szkoły w Londynie. Wieczorem mamy samolot. Idź się spakować, Satoru-kun. Za chwilę przyjdę ci pomóc.
Co miałem zrobić? pobiegłem na górę i wyciągnąłem walizki, które miałem. Zacząłem przepakowywać rzeczy. Chwilę później wszedł do pokoju wujek Akihiro. W prawej dłoni trzymał schowaną w granatowej pochwie katanę.
— Wujku, czemu to przyniosłeś? — spytałem z ciekawości.
— Twój ojciec chciał dać ci ją, gdy będziesz miał 16 lat — oświadczył.
— Ale ona jest... prawdziwa? — nie mogłem uwierzyć. Wuj chciał mi wręczyć prawdziwą, samurajską katanę!
— Oczywiście, że tak! — Akihiro udawał bardzo poważnego. — Drewnianą dostałeś jak byłeś mały.
— Dziękuję... Ale co ja mam z nią zrobić? Do samolotu mnie z tym nie wpuszczą.
— Polecisz prywatnym samolotem, którego pilot jest moim przyjacielem. Nie możemy sobie pozwolić, żeby mafiozi lecieli z tobą.
— Rozumiem, wujku — wziąłem ostrożnie katanę i wyciągnąłem ją z pochwy. Była piękna. Złota rękojeść owinięta była granatowym materiałem, a stalowe ostrze lśniło, odbijając promienie słoneczne. Ostrożnie odłożyłem ją obok wakizashi, które otrzymałem od taty 6 lat temu i pakowałem ubrania dalej.
Minęła godzina, kiedy skończyłem pakowanie. Zamknąłem walizki a wujek powiadomił mnie, że samolot czeka już na lotnisku. Nie chciałem się rozstawać z Japonią. Było tu zbyt wiele rzeczy, które kocham... Ale obiecałem sobie, że w Londynie będę żył w ten sam sposób, co w Tokio z wujkiem i w Kioto z rodzicami.
— Satoru, czas już — powiedział ponownie Akihiro. Myśl, że pewnie już nigdy tu nie wrócę, przyprawiała mnie o łzy. Wuj udał się do samochodu a ja jeszcze chwilę po raz ostatni spojrzałem na swój pokój.
Wuj Akihiro czekał na mnie już w samochodzie. Była to niewielka, czerwona toyota. Ciągnąłem za sobą obie walizki, a pod pachą niosłem katanę od wujka i wakizashi od ojca. Spakowałem bagaże do tyłu pojazdu i usiadłem na miejscu pasażera. Chwilę później samochód ruszył, a brama wyjazdowa się za nami zamknęła.
Pojechaliśmy w kierunku autostrady. Wuj wyjaśnił mi, że musimy lecieć z lotniska poza miastem, żeby yakuza nie szpiegowali naszego samolotu. Przez cała drogę rozmawiałem z wujem Akihiro o tym, jak ja będę mieszkał w Londynie. Opowiadał mi, że będę miał duży dom w tradycyjnym, japońskim stylu, oraz japoński ogród.
Dojechaliśmy do niewielkiego lotniska, na którym stał niewielki samolot, gotowy do startu. Po chwili z pojazdu wyszedł pilot. Zabrał moje bagaże do środka a wujek kazał mi wsiadać. Zająłem miejsce w pojeździe, przy oknie.
Godzinę później samolot ruszył i wzbił się w powietrze. To był mój pierwszy lot w życiu. Cudownie było patrzeć na zmniejszające się w dole budynki, jednak było to jednocześnie torturą oglądanie ich prawdopodobnie ostatni raz w życiu.
Podróż trwała trzynaście godzin. Wysiadłem z samolotu na londyńskim lotnisku Heathrow, jak mi powiedział pilot podczas lądowania. Chwilę później wsiadłem do taksówki, która zawiozła mnie do mojego nowego domu. Stanąłem przed bramą i spojrzałem na swoje miejsce zamieszkania. Od dzisiaj miało się wszystko zmienić. A od jutra miałem zacząć szkołę. Umiałem angielski, więc nie powinienem mieć problemów z nauką. Gorzej z nowymi przyjaciółmi, ale myślę że też sobie dam radę...
CZYTASZ
Ostatni Szogun
RandomSatoru Tokugawa - potomek wielkich szogunów ścigany przez japońską mafię. Po śmierci rodziców, gdy miał 10 lat, zamieszkał z wujkiem w Tokio, a potem został zmuszony do wyjazdu za granicę. Zamieszkał w Londynie. Jak sobie poradzi? Czy dziedzictwo je...