Minął tydzień od imprezy w moim domu i nocowania chłopaków. Od tego czasu nic się nie zmieniło poza jednym. Wujek Akihiro ani razu już do mnie nie napisał po ostrzeżeniu przed tą Nakamurą. W międzyczasie dowiedziałem się, że ze względu na remont szkoły, wszystkie klasy poza maturalnymi, mają jeszcze dwa tygodnie wolnego. Brak wiadomości od wujka zaczynał mnie niepokoić. Zawsze był systematyczny i pisał regularnie. To do niego niepodobne, żeby się nie odzywał. Dla pewności ustawiłem sobie w telefonie najgłośniejszy dzwonek, żeby wiedzieć, kiedy Akihiro w końcu coś napisze. Obawiałem się najgorszego...
Jednak ostatnio wujek pisał, że wyprowadził się na Okinawę. To nie jest duża wyspa, więc może go znaleźli?
Byłem w trakcie przygotowywania obiadu, gdy usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości. Natychmiast pobiegłem do telefonu, żeby ją odczytać. Włączyłem urządzenie i otworzyłem wiadomość. Była od wujka i zawierała tylko zdjęcie. Kiedy je zobaczyłem, serce mi stanęło, a do oczu napłynęły łzy. Po chwili nieświadomie wypuściłem telefon z rąk i stałem sparaliżowany pośrodku salonu. Zdjęcie było czarno-białe i przedstawiało wujka Akihiro, świeżo po dokonaniu seppuku. Zanim stały dwie osoby, których twarzy nie mogłem rozpoznać, oraz były w cieniu.
Po chwili jednak zaczęła wstępować we mnie wściekłość. Zacisnąłem pięści i uderzyłem z całej siły w ścianę. Następnie zacząłem rzucać wszystkim co wpadło mi w ręce.
— ZABIJĘ ICH!!! — krzyczałem. — ZAMORDUJĘ!
Potem jednak dopadło mnie bardzo silne uczucie bezradności. Zacząłem płakać. Niemal tak samo jak wtedy, gdy zginęli moi rodzice. Usiadłem na sofie, schowałem twarz w dłoniach i zacząłem płakać. Zostałem sam na świecie. Nie mam już nikogo bliskiego...
Przez dłuższy czas siedziałem w tej samej pozycji. Bolesną ciszę przerwał dzwonek do drzwi. Powoli wstałem i poszedłem otworzyć. Pojawił się we mnie mały płomyk nadziei, myśląc że wuj Akihiro tu przyjechał i jednak żyje. Jednak płomień został brutalnie zgaszony, gdy w drzwiach, zamiast wujka, zobaczyłem listonosza.
— Pan Sa...to...ru To...ku...ga...wa? — spytał bez emocji, przeciągając sylaby, jakby nie umiał się rozczytać.
— Ta... — mruknąłem, nie patrząc na niego.
— Proszę pokazać dowód, list jest z dopiskiem "do rąk własnych"
Poszedłem po swój paszport i bezceremonialnie pokazałem mu moje imię i nazwisko, oraz zdjęcie. Facet dosyć długo się przyglądał dokumentowi.
— Wygląda pan inaczej — stwierdził w końcu.
No co ty geniuszu nie powiesz? Złota gwiazdka za spostrzegawczość. Widać na pierwszy rzut oka moje podkrążone od płaczu oczy, rozczochrane włosy i pogniecione ubranie.
— Nie spałem dzisiaj — skłamałem. Niech mi w końcu odda ten list i idzie sobie.
Przyglądał mi się jeszcze jedną długą chwilę. Zaczęło mnie to denerwować.
— Da mi pan ten list w końcu czy nie? — wypaliłem wyraźnie zirytowany.
— Muszę mieć stuprocentową pewność że to pan — mruknął. — Inaczej nie mogę oddać listu, procedury zabraniają.
Byłem pewien, że zaraz dostanę szału. Poszedłem zdenerwowany do pokoju po więcej swoich dokumentów. Pokazałem mu swoją legitymację szkolną, dowód osobisty i nawet bilet miesięczny. Niech się tylko odczepi i odda mi ten list. On jednak przyglądał się jeszcze dłużej niż paszportowi. W końcu pokiwał głową i wręczył mi list.
— Jeszcze tu proszę podpisać — powiedział tym swoim przeciągającym, nudnym tonem. Po czym schylił się do torby i wyciągnął podkładkę, do której była przyczepiona kartka z podpisami.
Szybko wziąłem długopis i podpisałem, zanim się obejrzał. Zabrałem list, podziękowałem i zamknąłem mu drzwi przed nosem, zanim będzie się czepiał o coś jeszcze. Przesyłka była w rzeczywistości grubą paczką. Usiadłem na fotelu w salonie i szybko ją otworzyłem. Ze środka wysypało się mnóstwo funtów brytyjskich i japońskich jenów. Wypadła jeszcze kartka. Wziąłem ją, rozłożyłem i zacząłem czytać.
"Drogi Satoru,
To jest prawdopodobnie moja ostatnia wiadomość do ciebie. Yakuza znaleźli mnie na dobre. Wyjazd na tak małą wyspę jak Okinawa był błędem. Odcięli mi drogę ucieczki. Widzę ich samochody w porcie i przy lotnisku. W tej przesyłce wysyłam ci wszystkie pieniądze, jakie posiada nasza rodzina. Część z nich rozmieniłem na funty, jednak jeny też ci zostawiłem, na wypadek jakbyś ich jeszcze potrzebował, albo zachował na pamiątkę. Kiedy to czytasz, to pewnie leżę już martwy, jednak pamiętaj, że zawsze będę przy tobie. Bardzo cię proszę, żebyś nie wracał do Japonii. Oni na ciebie czekają... Chcą twojej śmierci, Satoru. Nie wiem dlaczego. Satoru, nie pakuj się w żadne kłopoty. Jesteś teraz ostatnim żyjącym członkiem rodu Tokugawa. Nie pozwól, żeby to nazwisko przepadło... Niech kami mają cię w opiece... Żegnaj...Akihiro"
Kiedy skończyłem, poszedłem do pokoju i zacząłem się pakować. Spakowałem kosmetyki i ubrania na co najmniej miesiąc. Do walizki włożyłem również swoją katanę i wakizashi. Zajęło mi to około trzy godziny. Następnie wykonałem telefon do prywatnych linii lotniczych, zamawiając lot z Londynu do Seulu. Mafia spodziewa się mnie w samolocie z Anglii, więc nie zwrócą uwagi na ten z Korei. Umówiłem prywatny samolot na jeszcze dzisiaj, w nocy. Rano będę na miejscu. Dodatkowo zamówiłem lot z Seulu do Kioto. Dobrze, że uczyłem się koreańskiego, więc nie miałem z tym problemu. Napędzała mnie chęć zemsty. Zemsty za wszystko co mi zrobiła yakuza...
~~Przepraszam, że dzisiaj rozdział taki krótki, jednak nie chciałem być polsatem i przerywać w środku akcji. Mam nadzieję że nie macie mi tego za złe heh... Do zobaczenia w następnym rozdziale, mam nadzieję, że niedługo~~
A ogólnie to w tym miesiącu wybiła rocznica powstania Ostatniego Szoguna. Piszcie w komentarzach, co by mogło być z tej okazji! (o ile w ogóle coś chcecie)
CZYTASZ
Ostatni Szogun
NezařaditelnéSatoru Tokugawa - potomek wielkich szogunów ścigany przez japońską mafię. Po śmierci rodziców, gdy miał 10 lat, zamieszkał z wujkiem w Tokio, a potem został zmuszony do wyjazdu za granicę. Zamieszkał w Londynie. Jak sobie poradzi? Czy dziedzictwo je...