Rozdział 2

96 12 7
                                    


Dzisiejszego ranka obudził mnie dźwięk budzika w telefonie. Uh, baka! Położyłem go wczoraj na biurku po drugiej stronie pokoju. A chciałem jeszcze pospać. Niechętnie wstałem z łóżka i ospały doszedłem do biurka. Właściwie nie było to biurko, tylko zwykły stół z szafką obok, w której trzymałem książki, zeszyty i przybory szkolne. Podniosłem telefon i wyłączyłem budzik. Rozejrzałem się po pokoju. Może ta wczorajsza przeprowadzka do Londynu to był tylko sen? Jakoś nie uśmiechało mi się mieszkanie samemu, z dala od prawdziwego domu. Ale to na pewno był tylko sen. Z resztą raczej mało prawdopodobne byłoby mieszkanie w identycznym pokoju po dwóch stronach świata.

Podszedłem do planu lekcji wiszącego nad biurkiem na tablicy korkowej. Spojrzałem na dzisiejszy dzień. Był poniedziałek, a pierwszą miałem historię. I tu zauważyłem coś podejrzanego. Plan napisany był w języku angielskim a nie japońskim. Postanowiłem pójść do kuchni zjeść śniadanie. Jak się później okazało, byłem sam w domu, a na stole leżała koperta od wujka. Otworzyłem ją a ze środka wypadło kilka brytyjskich banknotów i list. Rozłożyłem kartkę i zacząłem ją czytać

"Drogi Satoru,
Jeśli to czytasz, znaczy że mieszkasz już w nowym domu w Wielkiej Brytanii. Na pewno masz wiele pytań, ale mam nadzieję, że w tym liście znajdziesz odpowiedź na większość z nich....
"

Czyli jednak przeprowadzka do Londynu to nie był sen... Zrobiłem sobie kanapki i wróciłem do czytania listu

"... Chciałbym, żebyś wiedział, że to, co ci przekażę jest tajemnicą i nie wolno ci nikomu powiedzieć o tym, dlaczego naprawdę się przeprowadziłeś. Najwyższy czas, żebyś poznał prawdę. Przeniosłem cię do Japonii, ponieważ ktoś wysoko postawiony zlecił mafii wyeliminowanie z kraju każdego o nazwisku Tokugawa. Przypuszczam, że zrobił to ze strachu przed problemami politycznymi. Historia lubi się powtarzać. Ten ktoś boi się, że rodzina Tokugawa ponownie przejmie władzę nad krajem. Mafia zabiła twoich rodziców, a potem szukali ciebie, więc postanowiłem cię tu przenieść..."

Normalnie uznałbym to za głupi żart, ale zawsze ceniłem wujka za szczerość. I nigdy nie robił żartów...

"... W kopercie znajdziesz dwa tysiące funtów brytyjskich. Wykorzystaj je na kupowanie jedzenia i innych rzeczy do normalnego życia. Co miesiąc będę ci wysyłał kolejne pieniądze. W domu masz wszystko, co należało do ciebie w Japonii. Łącznie z kataną ode mnie i wakizashi od ojca. Obyś miał w Anglii szczęśliwe życie.

Akihiro"

Schowałem list od wujka w szafce w przedpokoju a pieniądze do szkatułki w pokoju. Zastanawiało mnie jeszcze jakim cudem wszystkie moje rzeczy z domu w Japonii pojawiły się tutaj. Wziąłem telefon i napisałem sms do wujka.

Wiadomości

Od: Satoru Tokugawa
Do: Wujek Akihiro

"Jak moje rzeczy zmieniły miejsce tak szybko?"

Gdy wysłałem wiadomość, odłożyłem telefon i dokończyłem kanapki z serem i szynką. Umyłem ręce i poszedłem się spakować do szkoły. Miałem jeszcze pół godziny do wyjścia. Droga do szkoły zajmie mi piechotą 15 minut. Autobusem jechałbym pięć, ale o tej porze zawsze są korki. Poszedłem do łazienki umyć się. Wziąłem szybki prysznic, a następnie ubrałem się w turkusową koszulkę z długim rękawem, szare jeansy z lekko szerokimi nogawkami i czarne skarpety. Do tego założyłem pelerynę z wzorem pawich piór. Przewiesiłem przez ramię torbę z podręcznikami oraz zeszytami na dzisiaj i wyszedłem z domu, zamykając go na klucz. Z zewnątrz był to zwykły, trzypiętrowy, turkusowy budynek z dużymi oknami i ogrodem japońskim. W środku jednak przeważały dekoracje i meble z Kraju Kwitnącej Wiśni. Kto by pomyślał, że w tym domu będzie mieszkał samotnie szesnastolatek? Wydaje mi się, że nikt.

Sprawdziłem dla pewności trasę do szkoły w Google Maps i ruszyłem w drogę. Trasa była całkiem prosta do zapamiętania, mimo tego że wiele razy skręcałem. Tak jak pokazała aplikacja przed wyjściem, droga zajęła mi piętnaście minut. Stałem przed wejściem do szkoły. Prowadziły do niego wysokie schody, a cały budynek był z czerwonej cegły, otoczony białymi, kamiennymi kolumnami, między którymi był odstęp kilku metrów. Wyciągnąłem plan lekcji i sprawdziłem, w której sali mam historię. Była to sala z numerem 51. Westchnąłem i wszedłem do szkoły. Obszerny hol z kolumnami robił na mnie wrażenie, jednak napawał mnie również strachem, ponieważ ogrom budynku utrudniał mi znalezienie odpowiedniej sali. Wolałem oszczędzić sobie trudów i spytać o drogę. Rozejrzałem się po holu. Szukałem jakiś czas, zanim znalazłem pokoik pani woźnej. Poszedłem właśnie w jego stronę, gdy poczułem, że ktoś na mnie wpada i przewraca nas obu.

— Przepraszam — powiedział ten ktoś. Po głosie poznałem, że to dziewczyna. Poczekałem aż ze mnie zeszła, a następnie wstałem i spojrzałem na nią. 

Była szczupła oraz mojego wzrostu. Miała proste, długie do połowy pleców, kasztanowe włosy. Jej błękitne oczy spoglądały na mnie z lekkim strachem, oraz przyjaźnią. Wyraz twarzy dziewczyny nie wykazywał żadnej emocji, może jedynie zawstydzenie. Ciekawy był fakt, że miała na sobie identyczną koszulkę jak moja.

— Nie szkodzi — odpowiedziałem, lekko się uśmiechając. — Wiesz może, gdzie jest sala numer 51?

— Jasne. Musisz pójść po schodach na pierwsze piętro i skręcić w prawo. Sala jest na końcu korytarza — wyjaśniła dziewczyna. — jesteś tu nowy?

— Tak... — odpowiedziałem zmieszany. Pierwsze pięć minut w nowej szkole i już zostałem zauważony. Poczułem się trochę niezręcznie.

— Jak masz na imię? — zapytała mnie dziewczyna, uśmiechając się.

— Jestem Satoru — odpowiedziałem — Satoru Tokugawa.

— Megan. Megan Blake — przedstawiła mi się.

Po wymianie uprzejmości pożegnaliśmy się i poszliśmy do swoich sal. Poszedłem tam, gdzie wskazała mi Megan. Stała tam już grupa osób. Wydawało mi się, że to moja klasa. Postanowiłem podejść do nich niezauważony. Jednak zobaczyła mnie grupa czterech chłopaków. Odwrócili się w moją stronę.

— Wiedziałem, że w klasie będzie ktoś nowy, ale nie myślałem że to będzie Chińczyk — powiedział najwyższy z nich i zaczął się śmiać. Zabolały mnie jego słowa, jednak nie dałem po sobie tego poznać. Usiadłem przy ścianie i czekałem na dzwonek.

 Pierwszy dzień w szkole nie zaczął się idealnie, ale przynajmniej poznałem kogoś nowego. Mam nadzieję, że poznam dzisiaj przynajmniej dwie osoby z klasy. Nie podobało mi się jedynie, że tamten chłopak nazwał mnie Chińczykiem. Jeśli zrobi to kolejny raz, to mu wytłumaczę. Może przeprosi. A co jeśli po prostu cieszył się z obcokrajowca w klasie? Raczej nie. Ten śmiech zabrzmiał szyderczo. Albo on nie potrafi się inaczej śmiać. Trudno. Przyszłość pokaże...

Ostatni SzogunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz