Dzwonek na lekcje zabrzmiał idealnie w momencie, gdy skończyłem słuchać mojej ulubionej piosenki. Był to utwór: "Black Leather" zespołu KEiiNO, pochodzącego z Norwegii.
[przyp. autora: taki zespół istnieje naprawdę, polecam]
Poleciła mi go przyjaciółka z poprzedniej szkoły, która była na ich koncercie w Madrycie. Od tego czasu ja też ich polubiłem.W ciągu pierwszych dziesięciu minut pobytu w nowej szkole zauważyłem na razie dwie rzeczy, które były identyczne jak w poprzedniej. Były to dźwięk dzwonka, oraz, co śmieszne, poręcze przy schodach. Zabawnym było patrzeć na dokładnie te same schody z szarego kamienia oraz jasnozieloną balustradę przypominającą więzienne kraty.
Na dźwięk dzwonka ściągnąłem swoje białe słuchawki i schowałem je do torby, którą chwilę później przewiesiłem sobie przez ramię. Wstałem i oparłem się plecami o ścianę, czekając na nauczyciela. Przez ten czas postanowiłem rozejrzeć się, jak wyglądają osoby z mojej klasy.
Na pierwszy rzut oka można zobaczyć, że więcej jest dziewczyn, jednak nie jestem pewny, czy klasa była dziś w komplecie. Chłopacy stali w dwóch grupach.
W jednej, tej większej, był ten, który nazwał mnie Chińczykiem. Miałem przeczucie, że nie będzie z nim łatwo.
Otaczało go czterech innych, dobrze zbudowanych i, co niestety trzeba im przyznać, przystojnych chłopaków. Dziwił mnie fakt, że cała piątka była ubrana podobnie. Te same, granatowe jeansy, oraz czarne T-shirty z grubym, białym paskiem przechodzącym pionowo przez środek. Nawet fryzury, ciemny blond kolor włosów i buty były identyczne. Szkoda tylko że twarze i plecaki mieli różne, bo bym chyba umarł na miejscu ze śmiechu.
Druga grupa chłopaków była całkowicie inna od tej pierwszej. Liczyła cztery osoby. Należeli do niej wysoki blondyn z krótkimi włosami i zielonymi oczami. Miał na sobie białą bluzę, czarną koszulkę i szare dresy. Z uśmiechem rozmawiał z pozostałymi.
Następny był niewiele niższy brunet z brązowymi oczami. Jego równo ścięte włosy zakrywały prawe oko. Wszystkie ubrania miał czarne. Również plecak, który trzymał przewieszony przez ramię był tego samego koloru.
Trzeci z kolei był brązowowłosy z błękitnymi oczami. Z twarzy był trochę podobny do mnie. A może to tylko złudzenie przez te same, azjatyckie oczy. Na jego nadgarstku dostrzegłem czarny ślad. Z tej odległości nie byłem pewien, ale wydawało mi się, że był to początek jakiegoś tatuażu. Jego pozostała część zasłonięta była przez długi, biały rękaw przewiewnej koszulki. Chłopak nosił też szerokie, niebieskie spodnie do kostek.
Ostatni w grupie był niski, białowłosy chłopak w białym T-shircie i szarych dresach. Miał krótkie włosy, zakrywające uszy i duże, niebieskie oczy. Wyglądał na lekko smutnego, ale mimo to się uśmiechał.
Poza tymi dwoma grupami był jeszcze jeden chłopak, siedzący skulony w odosobnieniu od reszty klasy. Miał długie, jasne włosy, spływające łagodnie po jego ramionach. Na głowie miał kaptur. Udało mi się dojrzeć, że czytał książkę, jednak nie dałem rady przeczytać tytułu.
W końcu nadszedł nauczyciel. Był to mężczyzna mojego wzrostu. Nie miał włosów, które nadrabiał bujną brodą oraz wąsami w kolorze brązowym. Szerokie barki oraz ogólne umięśnienie ciała wzbudzały podziw i respekt wśród uczniów.
Podszedł do drzwi i otworzył je, wpuszczając klasę do sali.
Pomieszczenie było bardzo duże, jeśli nie powiedzieć ogromne. Przedzielone na pół w poprzek dwoma regałami. W jednej połowie, tej na lewo od drzwi, znajdowała się przestrzeń do prowadzenia lekcji, to znaczy krzesła, ławki, tablica, biurko nauczyciela i inne tego typu rzeczy.
Natomiast w drugiej części sali stały mniejsze regały, oraz gabloty, zawierające różne pamiątki historyczne. Zupełnie jak w muzeum. Wśród eksponatów znajdowały się różne dokumenty, hełmy wojskowe z różnych epok, stare zdjęcia... Była również osobna gablota z monetami. Podszedłem do niej i na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy zobaczyłem w środku kilka japońskich jenów z okresu Edo, czyli czasu absolutnej władzy shogunów z rodu Tokugawa. Mojego rodu.
Uśmiechnąłem się szerzej i podszedłem bliżej, żeby się lepiej przyjrzeć, jednak po chwili poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Gwałtownie się odwróciłem, będąc gotowym zrobić unik do potencjalnego ciosu. Jednak zobaczyłem twarz nauczyciela.
— Widzę, że zafascynowała cię moja mała kolekcja monet — powiedział z uśmiechem. — Jednak lekcja się już zaczęła i chciałbym, żebyś zajął miejsce w ławce.
Wypełniłem szybko jego polecenie, uprzednio kiwając głową na znak zrozumienie. Usiadłem w wolnej ławce na samym końcu klasy.
Najbliżej mnie, a dokładniej przede mną, siedział ten jasnowłosy chłopak, wciąż czytający tę samą książkę. Jednak na czas lekcji ściągnął kaptur. Zauważyłem, że jego szara bluza ma z tyłu biały napis. Był w dwóch linijkach, zakrytych przez jego włosy. Udało mi się jedynie przeczytać litery "D", "N", oraz "E".
Z zamyślenia wyrwał mnie donośny głos nauczyciela, oświadczający, że będzie sprawdzał obecność.
To dobrze. Poznam imiona osób w klasie. Zacząłem uważnie słuchać i patrzeć na resztę osób.
Zanim mężczyzna doczytał się do mojego imienia, dowiedziałem się, że w klasie są dwie Victorie, jedna Vanessa, oraz Emily. Chłopak z początkiem tatuażu na nadgarstku miał na imię Liam. Z kolei ten, który nazwał mnie Chińczykiem, Henry, a jasnowłosy czytający książkę, to był Nex.
W końcu lista zatrzymała się przy moim nazwisku.
— Satoru Tokugawa — przeczytał głośno nauczyciel, a w klasie zapanowała absolutna cisza. Mężczyzna uśmiechnął się pod nosem, gdy przeczytał moje nazwisko na głos po raz drugi, a następnie spojrzał mi w oczy. To spojrzenie mogło być w stanie wyciągnąć z człowieka wszystkie informacje o charakterze człowieka, z tego powodu unikałem z nim kontaktu wzrokowego.
Gdy przeczytał nazwisko po raz trzeci, wstałem, skłoniłem się lekko i odpowiedziałem:
— Jestem obecny, sensei.
Jednak zorientowałem się po chwili, że odruchowo powiedziałem to po japońsku. Rozejrzałem się po klasie. Kilka osób, których imiona nie zostały jeszcze wyczytane, bądź zdążyłem je zapomnieć, patrzyły na mnie jak na idiotę.Zacząłem się rumienić ze wstydu i powtórzyłem to zdanie, jednak tym razem po angielsku. Usiadłem na krześle i wlepiłem wzrok w podręcznik. Grafika na okładce przedstawiała piramidy w Gizie. Zaledwie pierwsza lekcja a w oczach klasy jestem już debilem. Po prostu świetnie.
Byłem przekonany że zrobiłem coś wbrew zasadom, ponieważ nauczyciel, gdy skończył sprawdzać obecność, podszedł do mnie i spojrzał mi groźnie w oczy. Brakowało mu w rękach siekiery, i mógłbym swobodnie powiedzieć, że spotkałem w Anglii wściekłego drwala. O ile bym dożył końca tego spotkania. Zabawne.
Spojrzałem na niego, nie kryjąc strachu. Bałem się, że zaraz mnie wyśle do dyrektora, lub da mi naganę.
— Wstań — rozkazał mężczyzna poważnym tonem.
Wykonałem jego polecenie i zacząłem się trząść. Dość widocznie.
— Satoru, tak? — spytał, na co ja odpowiedziałem skinieniem głowy.
Kątem oka dostrzegłem, że Henry i jego koledzy zaczęli się pod nosami śmiać i dyskretnie pokazywać na mnie palcami. Czyżbym miał kłopoty w szkole już pierwszego dnia?
CZYTASZ
Ostatni Szogun
RandomSatoru Tokugawa - potomek wielkich szogunów ścigany przez japońską mafię. Po śmierci rodziców, gdy miał 10 lat, zamieszkał z wujkiem w Tokio, a potem został zmuszony do wyjazdu za granicę. Zamieszkał w Londynie. Jak sobie poradzi? Czy dziedzictwo je...