Rozdział 4

71 12 32
                                    

— Satoru, tak? — spytał nauczyciel, na co ja odpowiedziałem skinieniem głowy. Czyżbym miał kłopoty już pierwszego dnia?

— Witaj w naszych szeregach — odezwał się po chwili ciszy, a nawet się uśmiechnął.

Odetchnąłem z ulgą, gdy to usłyszałem. Mężczyzna podał mi rękę, którą uścisnąłem.

— Nazywam się Morgan Arudin, uczę tu historii i jestem wychowawcą tej klasy — powiedział, a ja się lekko uśmiechnąłem.

Po chwili usiadłem na polecenie nauczyciela, który następnie zaczął prowadzić lekcję. Dzisiejszy temat dotyczył wprowadzenia do starożytności. Niby słyszałem o tej epoce podczas nauki w Japonii, jednak nasza historia podzielona jest na więcej okresów o zupełnie innych nazwach i czasach trwania.

Podczas zajęć wielokrotnie zauważałem, jak inne osoby z klasy się na mnie patrzą. Gdy jednak odwzajemniłem spojrzenie, zawsze odwracali wzrok, wracając do lekcji.

Zacząłem czuć się trochę nieswojo. Nie było to przyjemne doświadczenie, mieć świadomość, że wszyscy się na ciebie patrzą.

Spod wpływu negatywnych emocji wyrwał mnie dzwonek na przerwę. Spakowałem swoje rzeczy i poczekałem aż wszyscy wyjdą z sali. Ponownie stanąłem przy gablocie z japońskimi monetami.

Chwilę później przypomniałem sobie, że nie znam planu lekcji na pamięć i nie wiem, gdzie jest następna lekcja. Uznałem, że najlepszym pomysłem będzie pójście za kimś z klasy.

Wybrałem jasnowłosego z książką. Zapamiętałem, że miał na imię Nex.

Chłopak szedł powoli ze spuszczoną głową i dłońmi schowanymi w kieszeniach. Przez to, że ponownie miał założony kaptur, zdołałem przeczytać napis na jego bluzie. "Death Note". Uśmiechnąłem się pod nosem. Również lubiłem to anime. Głównie dlatego, że postawa głównego bohatera do przestępczości była niemal identyczna jak moja. Złoczyńcy zasługują na surową karę za swoje czyny.

Chłopak po chwili zatrzymał się przy schodach, a ja uczyniłem to samo.

— Dlaczego za mną idziesz? — spytał cicho, stojąc do mnie plecami. — Ty też chcesz się ze mnie naśmiewać?

Zdziwiło mnie jego pytanie. Przez chwilę trwała niezręczna cisza, jednak po chwili się odezwałem.

— Przepraszam. Jestem tu nowy i myślałem, że idziesz w stronę klasy.

— Chodź — powiedział i wszedł w przestrzeń pod schodami, gdzie usiadł. Zrobiłem to samo, siedząc przodem do niego.

— Dlaczego miałbym się z ciebie naśmiewać? To jest nieprzyjemne dla drugiej osoby — powiedziałem.

— Jesteś Satoru, prawda? — zapytał, na co ja odpowiedziałem skinieniem głowy.

— Tak, zgadza się.

— Ja mam na imię Nex — powiedział i oparł się plecami o ścianę. — Czy mogę ci zaufać?

— W pierwszych minutach znajomości ciężko jest od razu mówić o zaufaniu... — powiedziałem niepewnie. — Ale potrafię dochować tajemnicy, jeśli o to ci chodzi.

— Po raz pierwszy ktoś udzielił mi takiej odpowiedzi, jakiej oczekiwałem — oświadczył z lekkim podziwem w głosie, podnosząc głowę i patrząc mi w oczy.

— Miło mi to słyszeć — odparłem, delikatnie się uśmiechając. — A dlaczego spytałeś, czy możesz mi ufać?

— Ponieważ chciałbym ci się z czegoś zwierzyć — odpowiedział i zbliżył się do mnie tak bardzo, że tylko milimetry dzieliły nasze twarze. Zamknąłem oczy.

Ostatni SzogunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz