2.

6.8K 313 5
                                    

Rzucam zakupy na kuchenny blat i szybko dobieram się do butelki alkoholu. Wyciągam nieużywane jeszcze szklanki z jednej z szafek, by do jednej z nich nalać sporo trunku, dopełniając całość colą i lodem. Przenoszę moją małą imprezę do salonu, gdzie z laptopa dobiegają do mnie dźwięki ulubionych artystów. Cały pokój rozbrzmiewa teraz w głosie Kubana. Aleksander siada na sofie, zaraz obok mnie.
- Zdrowie kocie, za nowy rozdział w naszym życiu i kolejny krok w dorosłość! - upiłam spory łyk ze szklanki.
Kot nic nie mówi, tylko patrzy na mnie, przekręcając łeb, to w jedną, to w drugą stronę. A szkoda. Miło by było, gdyby mógł mi odpowiadać.
To całkiem śmieszne, że wszyscy moi znajomi są teraz na studiach, a ja zaraz po skończeniu technikum dostałam, w spadku po babci mieszkanie, do którego musiałam się wyprowadzić. „Iga, nie oszukuj się, ze swoimi chęciami do nauki i tak nie zaczęłabyś studiować" – podświadomość, ty mała, wredna suko, zamknij się już! Rodzice uważali, że przez cały czas tak mocno mnie rozpieszczali, że teraz, gdy już skończyłam szkołę pora, żebym nauczyła się odpowiedzialności, za samą siebie i zaczęła sobie radzić samodzielnie, żyjąc z własnej kieszeni. To całkiem żałosne, biorąc pod uwagę fakt, że do tej pory, regularnie przelewają mi na konto pieniądze. Gratulację, kochani. Jestem dzięki wam super samodzielna!
- I kolejny łyk za nas, kocie, aby wiodło się nam, jak w bajce - uniosłam szklankę, ku górze błyskawicznie wychylając jej zawartość.
I kolejną, następną, i jeszcze jedną...

***

Dochodziła godzina dwudziesta druga, a w butelce tliły się resztki whiskey. Bawiłam się, śmiałam, śpiewałam i tańczyłam w towarzystwie kota, ale przede wszystkim swoim. Nagle usłyszałam dzwonienie do drzwi. Chwiejnym krokiem podeszłam do nich, otwierając je, niezadowolona faktem, iż ktoś mi przerywa. Przede mną stał wysoki brunet, o nieziemsko niebieskich oczach i słodkim uśmiechu.
- Cześć, przepraszam, że przeszkadzam, ale Ty przeszkadzasz mi. Jest dosyć późno, uczę się, a rano muszę wcześnie wstać. Mogłabyś o drobinę ściszyć muzykę? – Spuentował pytanie pokazując mi swoje perliste zęby.
Czułam, jak miękną mi nogi. Ślina coraz szybciej gromadziła mi się w buzi, przybierając kwaśny posmak. O nie, będę wymiotować. Szybko pobiegłam do łazienki, zostawiając uroczego chłopaka w progu. Ręka zasłaniała cały czas moje usta, do czasu aż znalazłam się nad toaletą, a całe whiskey opuszczało mój organizm, w towarzystwie porannej sałatki. Mniam...

Oparłam głowę o wannę, siedząc na podłodze. Robiłam się coraz bardziej nieprzytomna, a w moim żołądku dopiero rozpoczynała się impreza. Wymiotowałam, jak Aleksander, kiedyś, po zjedzeniu nieświeżego tuńczyka i całej paczki moich gruszkowych delicji. Po chwili usłyszałam dźwięk kroków, zmierzających, w moją stronę.
- Wszystko w porządku? - Zapytał niedawno poznany chłopak.
Nic nie odpowiedziałam, wbijałam tylko w niego swoje nieobecne spojrzenie. Podszedł do mnie, pomógł mi wstać, po czym szybkim ruchem wziął mnie na ręce. Błądził chwilę po mieszkaniu, aż znalazł sypialnie. Ułożył mnie, na moim wielkim, miękkim łóżku i tego wieczoru, mogła to być najprzyjemniejsza rzecz, jaka spotkała mnie kiedykolwiek w życiu.

zuciłam&mt���2

A może miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz