Dziś już, dla własnego bezpieczeństwa włożyłam na nogi czarne, wygodne vansy i dopasowane dresy. Wychodząc z mieszkania, wsunęłam pod drzwi mojego nowego „kolegi" list. Muszę gdzieś kupić koperty... Może znajdę chwilę po pracy, żeby pokręcić się po mieście i poszukać tego cholernego papierniczego. Jestem tu już trochę, a wciąż nie wiem, co gdzie jest. Dojeżdżam na miejsce punktualnie, a od drzwi widzę już moją ukochaną menadżerkę.
- Ida? – Wita mnie już z daleka.
O ile w ogóle można nazwać to powitaniem.- Dzień dobry – zmuszam się, do nieszczerego uśmiechu.
- Co to za stój? – Jej mina przybiera karcący wyraz twarzy. – W umowie masz jasno określone, co masz mieć na sobie – poprawia okulary, na swoim szpiczastym nosie, nie spuszczając mnie z oczu.
- Tak, dobrze wiem, w co mam się ubierać, ale przecież i tak spędzę cały dzień biegając od magazynu, do wieszaków...
- Dziś obsługujesz – wchodzi mi w zdanie, będąc wyraźnie zadowoloną.
Suka.
***
Jasne, wczoraj, kiedy wyglądałam, jakby dopiero co zdjęli mnie z wystawy, zapieprzałam, jak wół. A dziś? Czemu by nie? W za dużej koszulce i dresach, mam obsługiwać za kasą wypindrzone panienki. Dam sobie ręce uciąć, że zrobiła to specjalnie. No cóż, nie ma się co kłócić i tak zawszę będę na przegranej pozycji. Posłusznie odniosłam swoje rzeczy na zaplecze i stanęłam, za kasą.
Po przekazanym przez samą menadżerkę instruktażu obsługiwania kasy zaczęłam obsługiwać. Już ponad godzinę muszę użerać się z tymi płytkimi babami, które myślą, że są lepsze, od innych, oceniając ludzi jedynie powierzchownie...- Przepraszam... - czyjś głos wyrwał mnie z zamyślenia.
Miałam przed sobą cudownego, brązowookiego szatyna, z nieziemskim zarostem, który podkreślał jego mocną szczękę.
- Tak? – Automatycznie się uśmiechnęłam.
- Masz może rozmienić sto złotych? – No tak, po cóż innego do sklepu z damskimi fatałaszkami przyszedłby facet?
Szybko zrobiłam to, o co poprosił, jednakże wciąż nie odchodził od kasy.
- Co? – Zapytałam w końcu, zaczynając się śmiać.
- Co robisz dziś wieczorem? - Wypalił nagle, a kąciki jego ust podjechały ku górze.
- Ni... - już zaczęłam, kiedy przypomniało mi się o Pameli. – Właściwie, to przyjechała do mnie przyjaciółka.
- W takim bądź razie, zapraszam ją, razem z Tobą, do mojego kumpla, na domówkę, dzisiaj o dwudziestej, co Ty na to?
- Jasne – wyszczebiotałam.
Zapisałam mu swój numer, na małej, różowej karteczce, którą znalazłam obok kasy.- Kuba – wyciągnął w końcu rękę, w moją stronę.
- Iga – odwzajemniłam uścisk.
Rzucił słodki uśmiech, na odchodne i odpuścił sklep.
Godziny w pracy, momentalnie zamieniły się w minuty, a czas popędził szybko, już do samego końca. Ba! Nawet po pracy znalazłam papierniczy i opuściłam go, z kilkoma pięknie zdobionymi kopertami.***
- Lecimy dziś, na imprezę – oznajmiłam Pameli, już od progu.
- Co? – Wystawiła głowę z kuchni.
W całym domu roznosił się cudowny zapach. Już zapomniałam, jak świetnie potrafi gotować.
- Ja, Ty, impreza, godzina dwudziesta – oznajmiłam.
- Wchodzę w to! – Wskoczyła do progu w kuchni, z rękoma uniesionymi ku górze.
To właśnie w niej uwielbiam. Nie potrzeba jej żadnych szczegółów, grunt, że zrobimy coś razem, reszta nie jest jej do niczego potrzebna.
- Chyba był u Ciebie listonosz, bo kiedy wracałam z zakupów, w drzwi wsunięta była koperta, leży w kuchni, na blacie – dodała i zanurzyła się w łazience.
Usiadłam na stołku kuchennym, nawet nie zdejmując butów i otworzyłam kopertę:
"Cześć.
Dwudziestka? Powiedziałbym, że jesteś młodsza ode mnie (potraktuj to, jako komplement, odmładzam Cię).
Nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, jak bardzo namieszałaś mi w wyobraźni, tą informacją, o wannie...
A co do poznania mnie... nie lubię mówić/pisać o sobie.
Ale skoro chcesz się czegoś dowiedzieć, to proszę bardzo.
Jestem w drużynie koszykarskiej, trenuję od kilku lat. Chodzę na logistykę mundurową, wolny (^^), interesuję się też fotografią, lubię się zabawić, ogólnie jestem zwykły, przeciętny, jak inni w moim wieku. Nie jesteś taka samotna! Masz jeszcze mnie. :)
Lecę na trening i oczekuję kolejnego listu, piękna.
Miłego wieczoru!Chłopak Z Naprzeciwka"
Po prostu roztapiam się, czytając kolejno wersy tego listu. Jest zabójczo uroczy. Już po samym stylu pisania, coś mi mówi, że jest o wiele dojrzalszy, od reszty swoich kumpli. Koszykówka? To mi się podoba.
- Laska, już dziewiętnasta, a Ty ciągle siedzisz tutaj w dresach? Gdybyś chociaż jadła obiad, ale Ty siedzisz i rozpływasz się, nad rachunkami, no błagam...
Wyłaź z tej kuchni babo i wskakuj w jakąś kieckę! Kurczaka odgrzeję Ci jutro, na kaca.Patrząc na swoją odstawioną przyjaciółkę, jest krągła, ale potrafi zrobić z tego atut, pędem pognałam do sypialni i rzuciłam się do szafy, jak dziki zwierz, na swoją ofiarę. Ale w co ja mam się ubrać? Odwieczny problem każdej kobiety. Garderoba pęka w szwach, a ani widu, ani słychu jakiejś ciekawej kreacji. Postawię więc na klasyk – mała czarna, dopasowana, z odkrytymi plecami i trzy czwartym rękawem. Bingo! Czuję wibrację w swojej kieszeni i dobywam z niej telefon. Numer nieznany.
- Halo? – Odzywam się w słuchawce.
- Hej – uwaga, przystojniak na linii!
- Cześć – odpowiadam słodko, aczkolwiek naturalnie.
- Wyślij mi sms'a, ze swoim adresem, niedługo będę.
- Jasne – rozłącza się.
Możesz zacząć panikować Iga, samochód w drodze, a Ty w proszku.
CZYTASZ
A może miłość?
RomanceSamotność? To uczucie znane było mi aż za dobrze. Małe miasto, kot, puste mieszkanie i ja. Puste były moje dni, noce, wolne chwile. Puste było rownież moje serce. A gdyby tak zabawić sie w miłość?