4.

4.7K 309 6
                                    

Ósma. Rozkoszuję się dźwiękiem budzika. Kurwa. Nienawidzę poranków. "Masz swoje dorosłe życie, na które tyle czekałaś." Tak, odkąd pamiętam marzyłam o wyprowadzce. Z tym, że podczas bujania w obłokach wyglądało to inaczej. Piękny dom, z dużym ogrodem, kochający mężczyzna u mego boku i dzieci w przyszłości. Tymczasem brutalnie zgwałciła mnie rzeczywistość, osadzając mnie dwa tygodnie temu tutaj, w innej miejscowości, samą, daleko od domu i przyjaciół. Ha, dziękuję, za taką dorosłość. Jednakże, jakby nie patrzeć, potrzeba zarabiania pieniędzy była zdecydowanie silniejsza, od mojego wewnętrznego lenistwa i chcąc, nie chcąc zmusiłam się, do wstania, na nogi. Około dziewiątej dotarłam do galerii. Sama z siebie jestem dumna, że dałam radę zmieścić się w czasie. Parking o tej godzinie był zazwyczaj praktycznie pusty. Same samochody pracowników. Spokojnym tempem dotarłam do sklepu.
- Iga? - Zapytała kobieta stojąca już w środku obok kas.
- Tak - odpowiedziałam.
Kobieta prezentowała się dosyć nieprzyjemnie. Rude włosy ściągnięte miała w gładki kucyk, na twarzy głównym punktem były spiczaste okulary. Wąskie usta usiłowała podkreślić czerwoną szminką. Nie wyszło jej. Ubrana w czarny garnitur, który deformował jej sylwetkę. Wyraźnie biło od niej chłodem. I ten pogardliwy wyraz twarzy, z którym na mnie spoglądała....
- Poproszę ze mną do biura, podpisze pani umowę.
Weszłam za nią, do tej klitki, którą, z tak wielką satysfakcją nazywa biurem. Bez zbędnych słów podała mi umowę, razem z długopisem, wskazując, na miejsce siedzące, po drugiej stronie swojego biurka. Zajęłam posłusznie miejsce, czując się przy tym, jak wytresowana małpka i po przeczytaniu kilku zdań, zamaszystym ruchem podpisałam umowę. Moja pierwsza praca!

***

Nie spodziewałam się, że pracować zacznę już dziś. Moje nogi też się tego nie spodziewały. A już zwłaszcza moje czternastocentymetrowe koturny. Myślałam, że machnę podpis, na papierku i wrócę tutaj najwcześniej jutro, a tym czasem biegam po sklepie z ruchomym wieszakiem i po wcześniejszych, pięciominutowych wskazówkach, rozwieszam nową kolekcję. Ałć, już czuję te pęcherze, na moich stopach. Nie myślę o niczym innym, jak tylko o zdjęciu tych szatańskich butów!

Te osiem godzin minęło mi bardzo wolno i boleśnie, ale kiedy zegar w sklepie wskazał godzinę siedemnastą, chwyciłam swoją torebkę, z zaplecza, jak szybko tylko mogłam i w te pędy rzuciłam się, do wyjścia. No dobrze, trochę koloryzuję. Pędem nie można nazwać tip – topów, wykonywanych, przez moje obolałe odnóża. Ale tak, czy owak, śpieszyłam się! Co prawda prowadziłam samochód boso, ale dojechałam bezpiecznie. Co prawda do mieszkania też wchodziłam, ale w dalszym ciągu było to bardzo bezpieczne. Aleksander pewnie się za mną stęsknił, długo nie rozstawaliśmy się na tyle godzin. Kot szybko uleciał z moich myśli, kiedy uwagę przykuła koperta, wetknięta w moje drzwi. Ból jakoś też się zmył. Kiedy pędem wpadałam do mieszkania. Rzuciłam rzeczy w przedpokoju i usiadłam na pufie.

„Droga ZWSW!
Czystą przyjemnością było dla mnie zaopiekowanie się, kimś takim, jak Ty.
Ale jedno sobie ustalmy – więcej tego nie powtarzaj.
Nie jest powiedziane, że zawsze trafisz na kogoś takiego, jak ja.
... a teraz zmieniając temat. Nie wiem, czemu ale mam straszną ochotę Cię poznać.
Mieszkam tu co prawda chwilę, ale zdążyłem zauważyć, że się mijamy.
Kiedy ja wychodzę, Ty wracasz. I odwrotnie.
Więc byłbym Ci w sumie wdzięczny, gdybyśmy poznawali się, w ten sposób.
O ile nie masz nic przeciwko temu, rzecz jasna.
Mam tylko nadzieję, że zdążę wyciągać listy z framugi, przed moją babcią, haha.
Miłego dnia, moja miła nieznajomo!

Chłopak Z Naprzeciwka"

Gdyby był landrynką, chciałabym go schrupać. Jest przeuroczy i pisze w tak wspaniały sposób, że czuję się, jakbym konwersowała, z kobietą. Przeleciałam wzrokiem jeszcze raz po alabastrowej kartce papieru. Mieszka z babcią?

dmt2

A może miłość?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz